Witam... dzisiejszy dzień na zawsze zostanie w mej pamięci... Byłam dziś u ginekologa...mialam miec pierwsze usg ...przeczuwałam,że będzie coś nie tak...zresztą miałam niepokojące objawy...no i nie powiedział mi tego co chciałam usłyszeć... Czekam no to aż powie,że jest wporządku...a to tylko słysze...echa plodu nie ma...najprawdopodobniej martwy plód...a nawet jesli nie to nie rozwija sie tak jak ma...nadodatek coś się odkleja...stwierdzenie mojej lekarki...po chwili kolejne badanie i jeszcze jedno...że ciąża zagrożona...mogę pronić .W pewnym momencie już nie docierało do mnie to co mówiła...dostałam leki na podtrzymanie ciąży...tydzień ścisłego łóżka...i przyjś za tydzień aby miec już tą 100% pewność...że moje dziecko umarło...;( Jeszcze to do mnie nie doszlo...i nie wiem czy dojdzie...Czy ja nie moge mieć niczego normalnie...zawsze musi być źle... Nie mam siły stawiać temu czoła...czuję,że będzie źle...dostałam jedynie złudną nadzieje,że może być dobrze...