Związki bez przyszłości -- dlaczego kobiety w nich tkwią?

buderchin

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2011
Posty
198
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Na początku opiszę konkretny przypadek mojej siostry, ale chciałbym, żeby dyskusja była raczej ogólna.

Moja siostra związała się z mężczyzną po rozwodzie, który ma dziecko. Powodem rozwodu była zdrada jego żony. W związku z tym ma on obsesję na punkcie zdrady.

Nie chcę tu opisywać dokładnie ich związku. Myślę, że wystarczy informacja, że przez jego jazdy rozstawali się do tej pory już chyba trzy albo cztery razy.

Ostatnim razem przegiął pałę na maksa. Siostra zauważyła w windowsowym recencie pliki, których nie otwierała. Były to zdjęcia z dawnych czasów, gdy była jeszcze z poprzednim partnerem. Dostęp do komputera ma na hasło, więc było to dziwne. Potem jeszcze siostra zorientowała się, że ktoś wchodził na jej skrzynki pocztowe. Z historii logowań podała mi adresy IP, które ja sprawdziłem w bazie whois/geoip. Okazało się, że to jej partner. Gdy rozmawialiśmy o tej sprawie, oboje traktowaliśmy go jak wroga – osobę, przed której działaniami musimy się bronić. Ja z domowego komputera pozmieniałem jej hasła, a ona postanowiła sprawdzać pocztę tylko z komputera w pracy. Dodatkowo poradziłem jej, by w ogóle nie podłączała się do internetu z jej komputera, bo ewentualny trojan/keylogger mógł przesyłać zgromadzone dane. Ogólnie najlepszym rozwiązaniem by było przeinstalowanie systemu, ale siostra nie ma na to czasu. Przez kilka dni wyjmowała z komputera twardy dysk i zabierała go ze sobą do pracy. Potem zmieniła zamki w drzwiach i trochę się uspokoiła.

Po pewnym czasie on odezwał się do niej. [Moja uwaga: pewnie ściągnął sobie wszystkie wiadomości ze skrzynek i je sobie czytał; gdy się dowiedział, że jednak go nie zdradza, to wrócił.] Do szperania w komputerze się przyznał, ale do wchodzenia na e-mail nie. Potem jednak i do tego się przyznał. Jeszcze się nie przyznał do zainstalowania keyloggera, ale musiał to zrobić, bo siostra twierdzi, że na pewno nie zapisuje haseł w przeglądarce www.

Po kilkunastu dniach znowu zaczęli się ze sobą spotykać, jak gdyby nigdy nic się nie stało.

Pytałem ją, jak ona sobie to wyobraża. Że będą ze sobą mieszkać, a ona będzie miała zaszyfrowane partycje na dysku, hasło na BIOS i inne takie zabezpieczenia. Dodatkowo nie będzie zostawiać mu swojego telefonu, żeby nie czytał SMS-ów. Powiedziała, że zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to normalna sytuacja. Lecz mimo to jest z nim. Powiedziała, że boi się samotności.

Dla wielu osób akcja typu sprawdzanie telefonu jest końcem związku. Moja siostra wybaczyła szperanie w komputerze i włam na konta emailowe. Czy ona jest naiwna, głupia, zdesperowana, czy zakochana?


----------------------------------------------------------------------


Ja wiem, że związki są trudne i często ludzie się rozstają, by po kilku dniach się zejść. Tylko w przypadku mojej siostry było zawsze stawianie sprawy na ostrzu noża, zabieranie rzeczy, oddawanie kluczy, kasowanie kontaktów i inne takie. I to wszystko w związku trwającym kilkanaście miesięcy. Czyżby w ciągu tych miesięcy zaistniała miłość, która ponoć jest ślepa? Czy może faktycznie dla kobiet w wieku powyżej lat 25 strach przed samotnością jest tak wielki, że zwiążą się one z pierwszym lepszym facetem, który się trafi?

Kobiety są bardzo dziwne. Nie myślą racjonalnie. Lubią utrudniać sobie życie. Niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego tak jest.
 

Chromosom

Nowicjusz
Dołączył
6 Luty 2012
Posty
329
Punkty reakcji
20
Wiek
30
Miasto
Gliwice
Problem jest właśnie w tym, że traktujecie go jak wroga, podczas gdy jest to osoba potrzebująca opieki i pewności.

Może najlepiej nic nie szyfrować? Chyba że jest generałem armii USA i cały czas jest kontrolowana, czy nie ujawnia jakichś informacji.
 

lightinside

Bywalec
Dołączył
4 Marzec 2012
Posty
352
Punkty reakcji
38
Wiek
33
Miasto
pod krą...
Osoby zakochane rzadko myślą racjonalnie.

Powodów jest kilka, i jest duża liczba mieszanek tych powodów takie typy pochodne.

1. Powód wspomniana samotność, kobieta może się bać że nikt jej nie zechcę lub/i nie pokocha.
Ewentualnie że ona kogoś nie pokocha, nie obdarzy uczuciem.
Zdaża się że jeśli kobieta jest z kimś przez samotność to tak naprawdę nie kocha, to jest taka forma uczuciowa.
Strach przed samotnością, może wynikać z zegara biologicznego mam blisko 30 muszę urodzić dziecko bo inaczej będzie chore, niskiego poczucia własnej wartości, nie umiejętności życia samemu, braku zainteresowania przez płeć przeciwną.

2.Możliwe też że taka kobieta kocha i chcę jakoś to wytrzymywać, czasem wierzą że partner się zmieni.

3.brak szacunku dla własnej osoby.
Przekładanie uczuć do kogoś nad własną godnością.

4. Strach że już drugiego takiego nie spotkają, każdy ma w sobie coś niezwykłego, strach przed stratą tego.

5.Rozumienie mimo wszystko powodów zachowania partnera i próba, pomocy jemu aby lepiej się

Zachowywał.

W tej konkretnej sytuacji, uważam że facet ma traume i razem powini z tego wyjść wspierać się, pójść do specjalisty.

Najłatwiej rzucić, ale czy najlepiej?
 
Dołączył
25 Marzec 2012
Posty
1 108
Punkty reakcji
186
Myślę, że wystarczy informacja, że przez jego jazdy rozstawali się do tej pory już chyba trzy albo cztery razy.
Wystarczy. Nic im dobrego nie wróżę. To już podchodzi pod toksyczny związek. Takie związki (ze swojego doświadczenia i innych) są ciężkie do zakończenia, ale im szybciej tym lepiej.
Po kilkunastu dniach znowu zaczęli się ze sobą spotykać, jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Tutaj z kolei mamy błąd Twojej siostry. Jeśli już zgodziła się na powrót powinna ustalić na jakich warunkach on jest i trzymać się ich bezwzględnie^^.

Czy ona jest naiwna, głupia, zdesperowana, czy zakochana?
A może jest w ciąży?^^. Może być wszystko naraz. Wnioskując jednak po tym:
Powiedziała, że boi się samotności.
Zdesperowana - dużo obraźliwych słów mi się nasunęło w tym momencie, ale dobra^^ - nie wiem czy ona nie zdaje sobie sprawy, że przez ten czas mogła już poznać kogoś ciekawszego? :mruga:
Czyżby w ciągu tych miesięcy zaistniała miłość, która ponoć jest ślepa? Czy może faktycznie dla kobiet w wieku powyżej lat 25 strach przed samotnością jest tak wielki, że zwiążą się one z pierwszym lepszym facetem, który się trafi?
Ślepa nieee, toksyczna, pachnie mi tu trucizną.... Ciebie tam nie ma w środku, więc nie wiesz co on jej mówi, na pewno wszystkiego Ci nie przekazuje^^. Samo stwierdzenie "boję się samotności" świadczy o tym, że jakaś wielka miłość to nie jest.
Znam wiele kobiet 25+, które oświadczają, że wolą prowadzić samotny tryb życia niż być z byle kim. Zależy to od jednostki.

Chromosom i lightinside - niech ona go wspiera, jako dobra koleżanka, a nie jego kobieta^^.

Dlaczego kobiety tkwią w związkach bez przyszłości? - Nie wiem.
Sama swego czasu zadawałam sobie to pytanie, bo wystawiłam swoistą "datę ważności" dla jednego.
Dlaczego w nim byłam - zakochana i głupia^^, lecz rozsądek w upływie czasu przezwyciężył to.
 

lightinside

Bywalec
Dołączył
4 Marzec 2012
Posty
352
Punkty reakcji
38
Wiek
33
Miasto
pod krą...
Jest powód czemu tak się zachowuję był z kimś kochał zdradziła dlatego się boji jemu napewno też nie jest z tym łatwo, to że ona od niego odejdzie nie rozwiąze problemu tylko pogłebi, jeśli z kimś jesteśmy powinniśmy próbować mu pomóc.

Jeśli kochamy chcemy aby tej osobie było lepiej.

Partner pije bije, moja odpowiedź odejśc.

Czemu wiec nie tu? Bo partner zachowuję sie tak, chodź zapewne nie chcę robi to mimo woli boji się, nieporadził sobie z przeszłością.
Potrzebuje zrozuimenia i pomocy psychologa.

Jeśli partner będzie mówił że on nie potrzebuje itd...

To wtedy trzeba przemyśleć rozstanie, takie moje zdanie.
 
Dołączył
25 Marzec 2012
Posty
1 108
Punkty reakcji
186
@up Ja się będę z tym sprzeczać, ale najpierw doprecyzujmy - ile oni "są razem" ?

Dostaliśmy tutaj relację osoby postronnej, więc tak naprawdę nie wiemy co się dzieje tam w środku. Zakłam jednak optymistycznie, że jeśli planowała z nim być, to być może próbowała mu już pomóc.

Zresztą moim zdaniem jeśli ten facet nie poradził sobie z przeszłością w ogóle nie powinien pakować się w kolejny związek -.-.

Jeszcze jedno: czasami, lepiej jest uciec nim będzie za późno^^. Nie mówię, że ma to być od razu bez prób - mogą próbować odbudowywać związek , ale w tym przypadku, gdy rozstań była już "spora liczba" warto zastanowić się nad rozwiązaniem ostatecznym -> może być ta cała terapia -> postawienie jasnych warunków facetowi -> żadnego naginania granic.

Nie wiem, czy w tym konkretnym przypadku szans nie było zbyt dużo^^.
 

Avior

Bywalec
Dołączył
16 Kwiecień 2009
Posty
1 009
Punkty reakcji
96
Jeżeli facet potrzebuje opieki i pewności to wyjściem będzie terapia, a nie pakowanie się w związek. Można pomóc człowiekowi, który ma problemy niekoniecznie ładując się z nim w związek. Podstawą rozwiązania problemu jest wola osoby, która ma problem. Jeżeli facet ma problem, ale uważa, ze jest usprawiedliwiony, bo miał złe doświadczenia, trudne dzieciństwo i do szkoły pod wiatr, nie robi z tym nic no to nagle okazuje się, ze partnerka ma problem. Bo jest nieempatyczna, nieczuła, oschla, nie rozumie go, gdyby naprawdę go kochała, nie robiłaby problemu i pokazała mu tę pocztę, skoro to żadna tajemnica... Najlepszą rzeczą, jaka może spotkać osobnika z problemem jest uświadomienie mu że to on ma P. I one jest odpowiedzialny za jego rozwiązanie. Zmiatanie pyłków spod nóg nic tu nie pomoże. Zrywam relację z Panem Zazdrosnym. Nie podoba mi się to, co on wyprawia, nie czuję się kochana, nie czuję się dobrze. Pan ląduje twardo na de i po którymś lądowaniu z kolejną kobietą uświadamia sobie: oj, cos ze mną nie tak, trzeba działać.

Dlaczego ludzie tkwią w takich związkach? Trochę na ten temat wiedzą Chromosom i lightinside. Bo trzeba pomóc. Bo nie wolno się odwrócić. Bo trzeba się opiekować. Bo najłatwiej rzucić - ale czy najlepiej? Bo jestem dobra i mila, jeśli pozbędę się takiego biednego partnera nie będę dobra i miła. Będę miała wyrzuty sumienia. Będę postrzegana jako s**a. A także -bo mam tak wszawy obraz siebie, ze nie wyobrażam sobie funkcjonowania u boku fajnego, zrównoważonego faceta. Nie zasługuję na coś takiego.

Taki syf nie dzieje sie od razu. W to wsiąka sie stopniowo. Facet nie mówi - jestem patologicznym zazdrośnikiem, będe bezlitośnie z toba pogrywał i probował podporządkowac sobie ciebie manipulując twoimi emocjami i budząc poczucie winy. Nie. On powie piękne słówka, oprze główkę na twym łonie, będzie wzdychał, jak bardzo został skrzywdzony, jak bardzo złamano jego serce i jak ujrzał światełko w tunelu - a to były twoje oczy. Jesteś taka dobra, taka piękna, nie tak jak tamta suka... A potem najpierw jedna łezka, potem jeden foch - i kobieta oddaje swoją prywatność jak w tym przypadku, albo swoją godność, nietykalność, wszystkie pieniądze i biżuterię po babci. Po to, żeby wrócił ten facet, w którym się zakochała. I wydaje jej się, że jeśli będzie grzeczna, wyrozumiała i cierpliwa to mu "pomoże".

To, co robi opisany pan, to jest przemoc. Ohydna przemoc.
 

lightinside

Bywalec
Dołączył
4 Marzec 2012
Posty
352
Punkty reakcji
38
Wiek
33
Miasto
pod krą...
Tu nie chodzi o pozory, czy o wyrzuty sumienia.

Jest się z kimś okazuje że ma problem, ten problem ma negatywny wpływ na osobę która jest z tą osobą.

Tak niepowinna wejść w związek, ale już weszła powinna popracować nad sobą ale to już się stało.

Powiem jedno zdanie to nie pozory to humanitaryzm i idealizm.

Twój mąż zacząłby pić z powodu śmierci ojca, załamał by się, rzuciłabyś go?

Bo sądzę że nie, czemu nie?

Jest dla Ciebie nie miły masz nie przyjemności, logika którą przedstawiacie mówi rzuć go znajdź lepszego.

Dochodzą uczucia, przywiązanie, wspomnienia i troska o partnera.

Rodzi się chęć pomocy, umiera ona jeśli partner nie chcę się zmienić i mu z tym dobrze, wtedy następuję rozstanie.

Choroby psychiczne są takimi samymi chorobami jak każde inne.
 

kaiser

where is my mind?
Dołączył
19 Grudzień 2011
Posty
736
Punkty reakcji
30
Miasto
Warszawa
Niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego tak jest.
e tam, histeryzujecie na tym topiku. rozumiem, że najlepiej facetowi zrobić lobotomię i w ogóle dziwne, że siostra nie spisała jeszcze testamentu, a przynajmniej nie śpi z nożem pod poduszką :D

związki które tworzą ludzie po przejściach zawsze są jakoś pokręcone. czasami są przez to piekniejsze - coś jak drzewko bonsai :D ktoś kto naczytał się o miłości z tygodników dla młodzieży nigdy nie zrozumie dlaczego ci ludzie tak się właśnie zachowują :D

ten facet stracił zaufanie do kobiet i zasadniczo nie ma mu się co dziwić. z drugiej strony musi mu zależeć na tej dziewczynie, skoro ma takie ataki zazdrości. ona to wyczuwa (ech te miliony lat ewolucji :D) i dlatego mu to wybacza. tak czy siak, on sobie z tym sam nie poradzi. terapie srapie to jest mydlenie oczu - to ona musi się nauczyć jak go obsługiwać :D znaczy musi zrozumieć, że żeby uspokoić takiego narwańca i odbudować w nim zaufanie, będzie musiała poświęcić swoją prywatność. odbezpieczyć hasła, otworzyć katalogi, nie ukrywać telefonu. niech sobie grzebie, jeśli go to uspokaja. z czasem mu przejdzie i zacznie jej ufać. ale to wymaga czasu - to tak jak ze złamaną nogą, nie można oczekiwać, że następnego dnia po zdjęciu gipsu zaczniemy biegać w sprincie na setkę...
 

lightinside

Bywalec
Dołączył
4 Marzec 2012
Posty
352
Punkty reakcji
38
Wiek
33
Miasto
pod krą...
Ps do Avior

Dlaczego ludzie tkwią w takich związkach? Trochę na ten temat wiedzą Chromosom i lightinside. Bo trzeba pomóc. Bo nie wolno się odwrócić. Bo trzeba się opiekować. Bo najłatwiej rzucić - ale czy najlepiej? Bo jestem dobra i mila, jeśli pozbędę się takiego biednego partnera nie będę dobra i miła. Będę miała wyrzuty sumienia. Będę postrzegana jako s**a. A także -bo mam tak wszawy obraz siebie, ze nie wyobrażam sobie funkcjonowania u boku fajnego, zrównoważonego faceta. Nie zasługuję na coś takiego.

Rozumiem że zostałaś zraniona, ale wyżywanie się na innych i ubliżanie im jest raczej dowodem niedojrzałości.
Ba... wyrazem głębokiego żalu.

Masz ukończone studia psychologiczne i odpowiednie uprawnienia?

Bo jeśli nie, to wybacz ja sobie nie życzę PSEUDOPSYCHOANALIZY wykonanej przez osobę, totalnie nie kompetentną, ze skrywaną głęboką nienawiścią, do faceta dla którego zrobiłaś dużo a on Cie miał w poważaniu, trudno zdaża się takie życie, powinno się umieć mimo wszytko zachować coś w sobie,

A nie człowiek jest z kimś kto ma problem, to jest jakiś nienormalny, a osoby które uważają że zostawienie tak człowieka nie jest njalepszym pomysłem są.... takie jak opisałaś.

Życie polega na tym aby pokonywać problemy, a nie od nich uciekać.

A co do odpowiedzi na moje retoryczne pytanie.

Bo najłatwiej rzucić - ale czy najlepiej?

Nie najlepiej, bo gdy kochamy kogoś chcemy jego dobra chcemy mu pomóc, a nie zostawić na pastwę losu, bo balibyśmy się o niego.
Dalej nie chcielibyśmy aby to nas spotkało, gdy coś się wydarzy potrzebujemy oparcie czuć bliskość.

i najważniejsze... gdy coś się wydarzy a My trwamy przy tej osobie nawiązuję się nieopisana bliskość, wspólne przezwyciężenie problemów potrafi bardzo zbliżyć drugą osobę.

O ile ta osoba chcę poprawić swoją sytuację...

@Kasier pisz tak więcej a będziesz mieć las lubię to;) odemnie
 

Avior

Bywalec
Dołączył
16 Kwiecień 2009
Posty
1 009
Punkty reakcji
96
Ps do Avior



Rozumiem że zostałaś zraniona, ale wyżywanie się na innych i ubliżanie im jest raczej dowodem niedojrzałości.
Ba... wyrazem głębokiego żalu.

Proszę, powiedz mi, w którym miejscu wyżyłam się na tobie lub ubliżyłam ci. Ustosunkowałam się do twoich wypowiedzi. Stwierdziłam, że motywacją do pozostawania w toksycznym związku może być deklarowana przez ciebie chęć pomocy i wiara w to, że twoja miłość może uleczyć człowieka. Czy nie to wynika z twojej wypowiedzi? Czy napisałam: lightinside jest głupia, ze tak twierdzi? Czy użyłam jakiejkolwiek inwektywy pod twoim adresem? Wyliczyłam wszystkie znane mi motywy pozostawania w toksycznych związkach - te, na które powołujesz się ty, a także inne ( w tym niską samoocenę). Jeżeli wyrażenie "trochę na ten temat (w sensie: motywów) wiedzą l. i c." zinterpretowałaś jako: "lightinside ma problemy z samooceną" to jest twój problem i twoja nadinterpretacja. Jeżeli natomiast bronisz honoru osób "kochających za bardzo" - cóż. Ich podświadomość uniemożliwia im konstruktywne zmiany w życiu tymi słowami, jakich użyłam. Wyżywam się na kimś? Ubliżam komuś?

Zanim wysuniesz pochopne wnioski wystarczy przeczytać parę moich postów. Niedawno wyraźnie pisałam, że nigdy nie zostałam zraniona, bo nigdy nie weszłam w związek z partnerem, który mógłby mnie skrzywdzić, więc nie mam do nikogo żalu bo nie mam żadnych osobistych traumatycznych doświadczeń. To tez twoja nadinterpretacja przy ktorej juz przekroczyłaś granice dobrego smaku.

Moje kwalifikacje: jestem pedagogiem specjalnym z dodatkowymi uprawnieniami w zakresie m. in. interwencji kryzysowej, do moich zadań należy m. in. diagnoza faktu przemocy w rodzinie.

Opisane przez autora wątku działania są działaniami przemocowymi. Ewidentnie. Przykro mi, że tego nie dostrzegasz. Nie dlatego, ze się ze mną nie zgadzasz - dlatego, ze możesz sobie spaprać życie pomagając niekoniecznie zazdrośnikowi - np. uzależnionemu czy agresywnego.

Blancos - nie nazwałam nikogo słowem, które ci się nie spodobało. Natomiast takim słowem określają same siebie znane mi ofiary różnej maści panów, które próbują zerwać z pomaganiem - ale lata prania mózgu sprawiają, że maja taki obraz siebie jaki mają.

Oczywiście - wszystko jest możliwe. Zmiany, terapia, wzrost samoświadomości. Jeden warunek - gość musi chcieć. Ale niestety - znaczna większość panów przejawiających patologiczne zachowania nie chce. Bo przemoc daje poczucie władzy i mocy. Bo udręczona kobieta w imię miłości zniesie każde upokorzenie. Facet zwykle podejmuje próbę zmiany dopiero wtedy, gdy boleśnie dotkną go konsekwencje podłego traktowania drugiego człowieka.
 

lolek1971

Nowicjusz
Dołączył
9 Marzec 2012
Posty
1 614
Punkty reakcji
7
Masz rację, Chromosom, w związku wręcz nie wolno ukrywać niczego przed partnerem. On ma zaszłości, jeszcze nie ufa - nie wiecie jak może boleć zdrada. Jednak przy pomocy siostry ma szansę odzyskać zaufanie i przestanie szpiegować, węszyć, kontrolować.
Siostra najwyraźniej widzi w nim przewagę zalet nad wadami, pewno jest w Nieufnym zakochana, sama nie ma nic do ukrycia i bierze jego nieufność za objaw zazdrości, co dla kobiety często jest równoznaczne z okazywaniem miłości.
Mają szansę na "regulację" związku, jeżeli odtentegują się od nich "pomocnicy".
Tak mi się zdaje
 
Do góry