Związek na odległość?

kocury

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2010
Posty
1 013
Punkty reakcji
11
Wiek
36
Miasto
Tam gdzie kończy się wszystko
Ja np nie mam ślubu, ale żyjemy jak stare dobre małżeństwo :sexy: On zawsze ma do kogo wrócić, a za małą wprost szaleje. Dziś np. 3 godziny się z nią żegnał- gadanie z brzuchem nie jest fajne :D

Wiadomo jak ma się krótki staż, nie ma większych zobowiązań to są czasami nikłe szanse na przetrwanie.
 

justyk988

Nowicjusz
Dołączył
9 Sierpień 2010
Posty
63
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Miasto
Nibylandia
Mój facet znów nie wyjechał na jakoś bardzo długo.... 5 tygodni szybko zleci a potem do grudnia to już blisko.
 

Bitreel

Nowicjusz
Dołączył
31 Sierpień 2007
Posty
209
Punkty reakcji
0
nie miałyście nigdy wrażenia że związek na odległość to taki jakby masochizm z naszej strony? mogłyśmy wybrać łątwo i przyjemnie na miejscu a kochamy tych daleko i których tak naprawdę nie możemy być pewni... CO nas do tego skłania...?:/
 
K

krzysztofandraszak

Guest
nie miałyście nigdy wrażenia że związek na odległość to taki jakby masochizm z naszej strony? mogłyśmy wybrać łątwo i przyjemnie na miejscu a kochamy tych daleko i których tak naprawdę nie możemy być pewni... CO nas do tego skłania...?:/
Z tego samego powodu, dla którego większość dziewczyn leci na niebezpiecznych chłopaków - taka nutka ryzyka, adrenaliny i zabawy, często mylona z uczuciem zresztą.
 
K

krzysztofandraszak

Guest
Różnica jest spora.
1. Jeżeli jesteście daleko od siebie przez długie okresy czasu to widzicie się rzadko, przez co jest jednak u niektórych chłopaków/dziewczyn większa pokusa albo znalezienia sobie kogoś innego (realizującego potrzebę bliskości), bądź też zdrady (potrzeba seksu). W przypadku pierwszym może to wynikać z tego, że brak partnera w pobliżu bywa frustrujący. W drugim z kolei zawsze może pojawić się np. taka myśl "przecież on/ona nigdy się nie dowie o tym, bo niby jak?". Pomijam tak oczywisty fakt jak ten, że relacja w przypadku związku na odległość jest mniej ścisła niż w przypadku związki z kim mieszkającym w pobliżu.
2. Kwestia zaufania - tego chyba tłumaczyć za bardzo nie muszę.

W każdym razie fakt faktem, że jeśli ktoś jest łajdakiem i ma zdradzić partnera/kę to zrobi to obojętnie gdzie. Jednak pokusa jest większa przy związku na odległość.
 

Esterella

Nowicjusz
Dołączył
2 Wrzesień 2010
Posty
136
Punkty reakcji
1
Różnica jest spora.
1. Jeżeli jesteście daleko od siebie przez długie okresy czasu to widzicie się rzadko, przez co jest jednak u niektórych chłopaków/dziewczyn większa pokusa albo znalezienia sobie kogoś innego (realizującego potrzebę bliskości), bądź też zdrady (potrzeba seksu). W przypadku pierwszym może to wynikać z tego, że brak partnera w pobliżu bywa frustrujący. W drugim z kolei zawsze może pojawić się np. taka myśl "przecież on/ona nigdy się nie dowie o tym, bo niby jak?". Pomijam tak oczywisty fakt jak ten, że relacja w przypadku związku na odległość jest mniej ścisła niż w przypadku związki z kim mieszkającym w pobliżu.
2. Kwestia zaufania - tego chyba tłumaczyć za bardzo nie muszę.

W każdym razie fakt faktem, że jeśli ktoś jest łajdakiem i ma zdradzić partnera/kę to zrobi to obojętnie gdzie. Jednak pokusa jest większa przy związku na odległość.

Co racja to racja, rózki moga sie pojawic nawet w twoim własnym łóżku, kiedy bedziesz u koleżanki na plotach.
 

justyk988

Nowicjusz
Dołączył
9 Sierpień 2010
Posty
63
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Miasto
Nibylandia
Jeżeli ktoś jest uczciwy to nie zdradzi... proste... pokusa jest zawsze, niezależnie czy partner jest blisko czy daleko. Skoro osoby decydują się na związek na odległość to znaczy, że są świadome jakie tego mogą być konsekwencję. To zależy od ludzi...
 
K

krzysztofandraszak

Guest
Owszem, pokusa jest zawsze, ale większa jest przy związku na odległość. Obecność partnera na codzień działa jednak mobilizująco.
 
K

krzysztofandraszak

Guest
widząc partnera na co dzień nie masz takiego uczucia tęsknoty, czy starania się...
Nie widząc partnera z dnia na dzień staje się on coraz obcą osobą, bo co tu dużo ukrywać, jedyną rozwijającą formą kontaktu między ludźmi jest kontakt osobisty. Nie zastąpią go telefony, pisanie, mailowanie, gadanie na gg czy nawet rozmowa wideo. Im bardziej partner staje się obcy tym bardziej wspominana przez Ciebie tęsknota staje się frustracją, że tej osoby nie ma w pobliżu, co działa erozyjnie na uczucie (znaczy przyspiesza naturalną śmierć zakochania). Im bardziej rozpada się zakochanie, tym bardziej irracjonalne argumenty do starania się stają się mgliste i bezsensowne, aż w końcu ktoś może dojść do wniosku, że ma dosyć i chce kogoś na miejscu.

To scenariusz pierwszy.

Scenariusz drugi przebiega zasadniczo podobnie, tyle, że zakochanie słabnie, co w połączeniu np. z podchodami jakiejś innej dziewczyny może doprowadzać do zdrady.
 

Bitreel

Nowicjusz
Dołączył
31 Sierpień 2007
Posty
209
Punkty reakcji
0
Nie widząc partnera z dnia na dzień staje się on coraz obcą osobą, bo co tu dużo ukrywać, jedyną rozwijającą formą kontaktu między ludźmi jest kontakt osobisty. Nie zastąpią go telefony, pisanie, mailowanie, gadanie na gg czy nawet rozmowa wideo. Im bardziej partner staje się obcy tym bardziej wspominana przez Ciebie tęsknota staje się frustracją, że tej osoby nie ma w pobliżu, co działa erozyjnie na uczucie (znaczy przyspiesza naturalną śmierć zakochania). Im bardziej rozpada się zakochanie, tym bardziej irracjonalne argumenty do starania się stają się mgliste i bezsensowne, aż w końcu ktoś może dojść do wniosku, że ma dosyć i chce kogoś na miejscu.

To scenariusz pierwszy.

Scenariusz drugi przebiega zasadniczo podobnie, tyle, że zakochanie słabnie, co w połączeniu np. z podchodami jakiejś innej dziewczyny może doprowadzać do zdrady.


Zgadzam się całkowicie. Niesamowita frustracja narasta co prawda latami, ale mimo wszystko jest. A to że facet może przyprawić rogi również będąc w domu bo jest nieuczciwy bądź też złym człowiekiem - zgadza się, ale czy te kobiety które zostały zdradzone "przez płot" wiedzą że mają takich mężczyzn? To nigdy nie jest oczywiste. Nigdy nie znamy do końca 2 osoby. Można ufać komuś- i to jedyne zapewnienie. Choć wolę ufać i sprawdzać. Jakoś przez 2 lata myślałam że mam najukochańszego chłopaka pod słońcem. Na odległość. Nawet jeździliśmy do siebie w weekendy jak dało radę choć było daleko. I co- i się okazało że w ciągu tygodnia mnie zdradzał. Bo widzicie- mnie kochał, ich pożądał. Nie łączył tego ze sobą i wytłumaczył to codzienną tęsknotą za mną. Nie widział w tym nic złego. Dlatego też nie było poczucia winy, ani nie można byłoby poznać że coś kręci na boku.
Dlatego więc nie przemawia do mnie stwierdzenie- że to kwestia zaufania. Zaufać można na miejscu a nie na oddali. Czego oczy nie widzą tego serce nie boli, a niestety w dzisiejszych czasach ludzie mają dosyć nowoczesne poglądy na seks i zdradę.
Będąc blisko tej drugiej osoby dajemy mu poczucie bliskości, spełnienie fizyczne, itd. Na odległość nic z tego. A jesteśmy tylko ludźmi...
Możesz myśleć że cię nie zdradza, że kocha- ale jaką masz pewność?
 
K

krzysztofandraszak

Guest
Zgadzam się całkowicie. Niesamowita frustracja narasta co prawda latami, ale mimo wszystko jest.
Wszystko zależy od tego, na ile jest to rozstanie. Na krótką metę jest tak jak mówi dżastin - tęsknota, na dłuższą - tak jak mówię jak i Bitreel - frustracja. I gigantyczna to latami, ale wystarczy, chyba w większości przypadków, parę miesięcy.

A to że facet może przyprawić rogi również będąc w domu bo jest nieuczciwy bądź też złym człowiekiem - zgadza się, ale czy te kobiety które zostały zdradzone "przez płot" wiedzą że mają takich mężczyzn? To nigdy nie jest oczywiste. Nigdy nie znamy do końca 2 osoby.
Panie też przyprawiają rogi - poza tym pełna zgoda. Nie da się przewidzieć, że ktoś Cię zdradzi.

Choć wolę ufać i sprawdzać.
To nie jest zaufanie, moim zdaniem.

Jakoś przez 2 lata myślałam że mam najukochańszego chłopaka pod słońcem. Na odległość. Nawet jeździliśmy do siebie w weekendy jak dało radę choć było daleko. I co- i się okazało że w ciągu tygodnia mnie zdradzał. Bo widzicie- mnie kochał, ich pożądał. Nie łączył tego ze sobą i wytłumaczył to codzienną tęsknotą za mną. Nie widział w tym nic złego. Dlatego też nie było poczucia winy, ani nie można byłoby poznać że coś kręci na boku.
BINGO! Ludzie wchodzą w związki, bo mają potrzebę bycia z kimś w takim czy innym sensie. Każdy człowiek, w naturalny sposób, dąży do zaspokojenia swoich potrzeb. Pytanie tylko - czy w przypadku związku na odległość ktoś ma na tyle silnej woli, aby zaspokajać potrzeby raz na jakiś czas, czy musi to robić ciągle.

Dlatego więc nie przemawia do mnie stwierdzenie- że to kwestia zaufania. Zaufać można na miejscu a nie na oddali.
Zaufanie może być i tu, i tu, jednak przy związku na odległość może pojawiać się wątpliwość.
 

kocury

Nowicjusz
Dołączył
9 Lipiec 2010
Posty
1 013
Punkty reakcji
11
Wiek
36
Miasto
Tam gdzie kończy się wszystko
A ja się z wami nie mogę zgodzić. Związki na odległość są chyba jednymi z najlepszych! To, że wam się nie udało to nie znaczy, że innym też. Szczerze bardziej wolę takie, niż oglądać swojego faceta non stop. To jest dopiero frustrujące.
 

justyk988

Nowicjusz
Dołączył
9 Sierpień 2010
Posty
63
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Miasto
Nibylandia
A ja się z wami nie mogę zgodzić. Związki na odległość są chyba jednymi z najlepszych! To, że wam się nie udało to nie znaczy, że innym też. Szczerze bardziej wolę takie, niż oglądać swojego faceta non stop. To jest dopiero frustrujące.

No dokładnie... mówicie, że tęsknota jest frustrująca... ale spędzanie 24h z drugą osobą też.

Bitreel czy dla Ciebie zaufanie polega na sprawdzania? Dla mnie w tym nie ma nic zaufania. Ja nie muszę swojego faceta sprawdzać, tak jak on mnie. I myślę, że na tym polega dorosły związek. Że jest się świadomym tego, że drugiej osobie zależy tak jak nam. I nie trzeba tego sprawdzać...
 

stickydude

Nowicjusz
Dołączył
13 Wrzesień 2010
Posty
289
Punkty reakcji
12
Wiek
32
Miasto
Koge
Szczerze bardziej wolę takie, niż oglądać swojego faceta non stop.

nie zamierzasz zakładać rodziny, wychodzić za mąż, prawda? Albo ze swoim mężem będziesz mieszkała osobno i ewentualnie esemeska mu napiszesz.
Związki na odległość to faktycznie niewypał. Jeśli bierze się taki związek na poważnie i ktoś jest normalny, to zwyczajnie tęskni i chcę się spotkać, a to nie zawsze takie łatwe. Internet to niezłe miejsce na poznanie nowych osób, samemu udało mi się poznać ciekawe dziewczyny, ale zazwyczaj to takie, które mieszkają daleko ode mnie. Jak na złość większość z okolicy to idiotki. Ale nie jestem na tyle zdesperowany, żeby kręcić coś z dziewczynami mieszkającymi kilkaset kilometrów ode mnie.
A jeśli ktoś twierdzi, że zakochał się przez internet to pozdrawiam i życzę szybkiego otrzeźwienia umysłu :)
 

justyk988

Nowicjusz
Dołączył
9 Sierpień 2010
Posty
63
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Miasto
Nibylandia
nie zamierzasz zakładać rodziny, wychodzić za mąż, prawda? Albo ze swoim mężem będziesz mieszkała osobno i ewentualnie esemeska mu napiszesz.
Związki na odległość to faktycznie niewypał. Jeśli bierze się taki związek na poważnie i ktoś jest normalny, to zwyczajnie tęskni i chcę się spotkać, a to nie zawsze takie łatwe. Internet to niezłe miejsce na poznanie nowych osób, samemu udało mi się poznać ciekawe dziewczyny, ale zazwyczaj to takie, które mieszkają daleko ode mnie. Jak na złość większość z okolicy to idiotki. Ale nie jestem na tyle zdesperowany, żeby kręcić coś z dziewczynami mieszkającymi kilkaset kilometrów ode mnie.
A jeśli ktoś twierdzi, że zakochał się przez internet to pozdrawiam i życzę szybkiego otrzeźwienia umysłu :)

A czy ktoś tutaj mówi o zakochaniu przez internet? Rozmawialiśmy o związkach w których jedna osoba wyjechała na jakiś czas.

Poza tym zamierzam mieć męża, rodzinę... co nie znaczy, że będę musiała z Nim przebywać 24h, owszem będę z Nim mieszkała i spędzała o wiele więcej czasu niż do tej pory ale do tego dochodzą obowiązki domowe, praca, dzieci... tak naprawdę wspólne zostają tylko noce.
 
K

krzysztofandraszak

Guest
Związki na odległość są chyba jednymi z najlepszych!
Jedne z najlepszych? Jeżeli odległość nie jest zbyt duża to nawet mogę się zgodzić. Jak się kogoś nie widzi 5 dni i potem 2 dni się z nim intensywnie spotyka (model - spotkania na weekend) to nawet ładnie się kalkuluje.

Okres rozłąki to czas tęsknoty - takiej czystej, szczerej, naturalnej i absolutnie nie będącej czynnikiem wywołującym frustrację. Spotkanie natomiast to wulkan radości, w którym nie idzie się nacieszyć drugą osobą. To na swój własny sposób bardzo urokliwe.

Jednak widzieć swojego partnera raz na miesiąc - powiedzmy, to może już być frustrujące.

Tak jak pisałem wcześniej - wszystko zależy od tego, jaka jest odległość, jak zażyłe są uczucia i jakie są osoby. Przy odpowiednich osobach, uczuciach i odległości związek jest ok, ale nie wciskajcie mi kitu, że przy bardzo dużych dystansach wszystko jest cacy...

To, że wam się nie udało to nie znaczy, że innym też.
Ja się tu podpieram doświadczeniem akurat całej masy znajomych, którzy w liceum byli razem, a potem poszli gdzie indziej na studia (z musu) i w ciągu roku akademickiego się to rozpadło.

Nigdzie jednak nie powiedziałem, że to się nie może udać. Jak najbardziej może. Jednak w przypadku związku na dużą odległość - uściślijmy - ryzyko zdrady czy rozpadu związku jest większe, może nie jakoś drastycznie, niż w wypadku związku na małą odległość czy "na miejscu" z powodów wyżej przeze mnie opisanych.

Szczerze bardziej wolę takie, niż oglądać swojego faceta non stop. To jest dopiero frustrujące.
Zgadzam się. To jest najczęstszy błąd popełniany przez pary - spędzanie ze sobą za dużo czasu. Nie ma takich ludzi, którzy w zbyt dużej ilości by się w końcu nie zaczęli wydawać frustrujący. To dobrze, jak zakochani spędzają ze sobą sporo czasu, ale też bez przesady - jest coś takiego, co się nazywa "zmęczeniem materiału".

Niemniej kocury przeszłaś bardzo ładnie od jednej skrajności w drugą. Związki ogólnie można podzielić na takie z niedostateczną ilością kontaktu (głównie na sporą odległość), z odpowiednią ilością kontaktu (najlepsze) i nadmierną ilością kontaktu (głównie na miejscu). Sztuka polega na tym, aby obie osoby tak samo rozumiały "odpowiednią ilość kontaktu" i miały możliwość, aby spotykać się tyle, ile im potrzeba.

I myślę, że na tym polega dorosły związek. Że jest się świadomym tego, że drugiej osobie zależy tak jak nam. I nie trzeba tego sprawdzać...
Bardzo fajnie, że użyłas słowa "zależy" a nie "kocha". Wbrew pozorom, przynajmniej moim zdaniem, do określenia dojrzałego związku bardziej adekwatne słowo to właśnie "zależy" a nie "kocha". Oczywiście zgadzam się - to jeden z filarów dojrzałego związku.

Kiedy ktoś kogoś zaczyna sprawdzać to oznacza to mniej więcej tyle, że brak jest zaufania. Gdy się komuś ufa to zakłada się, że nie ma czego sprawdzać, nie ma czego szukać i całe zabawy w asa wywiadu tracą sens.

Nie mylmy jednak braku zaufania z ostrożnością i naiwnością. Ta pierwsza jest bardzo pożądana - w rozumieniu, że jak napotkasz jakieś sygnały mówiące, że coś może być nie tak, starasz się to zweryfikować, druga zaś to kolejny bardzo częsty błąd - wierzy się, że "przecież on/ona nie mógłby/aby mnie zdradzić" i nawet kiedy fakt zdrady jest praktycznie pewien, odrzuca się tę myśl.

A jeśli ktoś twierdzi, że zakochał się przez internet to pozdrawiam i życzę szybkiego otrzeźwienia umysłu :)
Ależ, stickydude, absolutnie możliwe jest zakochanie przez internet. Kwestią nie jest "czy", ale "w czym". Wszyscy tutaj, jak mniemam, mamy o sobie jakieś tam powierzchowne wyobrażenia. Kiedy zaczynamy z kimś rozmawiać prywatnie, dowiadujemy się o danej osobie sporo więcej, a nasza opinia o tej osobie gwałtownie się zmienia/ewoluuje.

A więc mamy pewne wyobrażenie na temat osoby po drugiej stronie monitora, że tak to ujmę. Problem w tym, że "internetowi ściemniacze" i "internetowe lalunie" mają nieziemskie tendencje do koloryzowania siebie, czyli podawania samych faktycznych i urojonych zalet, bez ujawniania wad. W ten sposób nasz obraz tej osoby bardzo często się różni od tego, kim ona naprawdę jest. A że przesuniecie od rzeczywistości z reguły zachodzi w kierunku ideału, nasze wyobrażenie jest przejaskrawione.

W takim wyobrażeniu, jeżeli wyłączy się rozsądek, bardzo łatwo się zakochać. Ot, poznajesz kogoś na internecie i bam - podobne poglądy, ciekawie się pisze, na zdjęciu pełna gracja, charakter jak z marzeń... Wydaje się, że poznałeś idealną dla siebie osobę i zakochujesz się - NIE w tej osobie, ale w jej wyobrażeniu.

To takie trochę zakochanie się we własnym wyznaczniku ideału, bowiem przy powstaniu tego śmiesznego uczucia nasz obraz tej już przecież wspaniałej osoby jeszcze bardziej skręci w kierunku naszego ideału, stając się jego substytutem. Innymi słowy - poznajesz kogoś, kto wydaje się fajny, zakochujesz sie i przez to staje się jeszcze bardziej fajny, aż w końcu stwierdzasz, że to ideał.

I teraz haczyk, taki trochę zwiły - nie zakochujesz się ostatecznie ani w tej osobie, ani w wyobrażeniu o niej, ale w swoim własnym ideale, który sam sobie stworzyłeś poprzez rozdmuchanie już rozdętego wyobrażenia. Także zakochanie przez internet jest czymś normalnym.

Poza tym zamierzam mieć męża, rodzinę... co nie znaczy, że będę musiała z Nim przebywać 24h, owszem będę z Nim mieszkała i spędzała o wiele więcej czasu niż do tej pory ale do tego dochodzą obowiązki domowe, praca, dzieci... tak naprawdę wspólne zostają tylko noce.
Racja - mówimy o związkach.
Rodzina to zupełnie inna bajka, tam działają nieco inne mechanizmy, ważne są nieco inne wartości, etc.

Np. w rodzinie nie jest tak istotne jak dobrze bawią się ze sobą dwie osoby, o wiele ważniejsze jest to, czy sobie ufają, czy potrafi współpracować, etc.
 

justyk988

Nowicjusz
Dołączył
9 Sierpień 2010
Posty
63
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Miasto
Nibylandia
Czyli:
Wszystko zależy od dwóch osób, od ich podejścia do związku. Być w dojrzałym związku to znaczy ufać a nie sprawdzać (bo co to za związek gdzie jedno drugie ciągle sprawdza... postawcie się na miejscu drugiej osoby, chcielibyście być ciągle sprawdzani?) Gdzie w takim związku jest zaufanie? Oczywiście jeśli nasuwają się (konkretne powody a nie chore podejrzenia) to wręcz należy to sprawdzić czy nie mamy doprawianych rogów. Związek na odległość przetrwają dwie osoby, którym na sobie zależy, które wiedzą czego chcą i nie szukają wrażeń.
 
Do góry