Dyskusje o hipotetycznych sytuacjach i idealnych modelach są co prawda niezwykle zajmujące (sam wiele o tym godzin przegadałem, również na tym forum).
Jednak przychodzi moment, gdy nastąpić musi staranie o zapewnienie sobie przyszłości. Trzeba zakasać rękawy i zacząć wypracowywać sobie swój własny system emerytalny (co też robię od lat kilku). Brakuje wtedy zwykle czasu na zadumę nad systemami idealnymi.
Na szczęście, jak na razie, udawało i udaje mi się nie odprowadzać składek do OFE i ZUS, jednak wszystko wskazuje, że rychło czeka nas zamach na wspaniałe umowy cywilno prawne. Tym bardziej motywuje mnie to do zwiększenia intensywności pracy i odkładania jak najwięcej, dopóki nie ograbi mnie widzialna łapa państwa.
Warto jednak skupić się na rozwiązaniach realnych i nie na tyle radykalnych, że z góry zniechęcą one nie tylko większość klasy próżniaczej (budżetówka), ale i klasy pracującej (przedsiębiorcy i pracownicy wykonujący pożyteczne czynności i usługi).
Myślę że jak najbardziej taką alternatywą (do zaakceptowania być może nawet przez centrolewice i ogólnie całą polityczną różę wiatrów) są pomysły rzucane przez Centrum Imienia Adama Smitha.
Warto np. obejrzeć sobie bardzo dobry wykład prof. Gwiazdowskiego. "Dlaczego nie dostaniecie emerytur".
https://www.youtube.com/watch?v=HAh332xoQcA
Inne (trochę może bardziej radykalne) propozycje z CAS to tzw. emerytura obywatelska (można by powiedzieć - ZUS staje się KRUSEM, a więc - małe obciążenie pracy, emerytury równe, finansowane z budżetu)
Pomysł ten co ciekawe zaakceptował i podłapał np PSL, oraz palikoty.
Jeśli natomiast rozpatrujemy model UPR/PJKM/KNPowy z nieobowiązkowym ubezpieczeniem...
Przecież nieobowiązkowe ubezpieczenia tak na prawdę funkcjonują już od lat (oczywiście nie w strikte taki sposób, jak zakłada to UPRowy program)
Składki na ZUS nie są obowiązkowe. Żeby ich nie płacić - wystarczy pracować na podstawie umów cywilno-prawnych.
Dlaczego jednak ludzie tego nie robią masowo?
Jest kilka istotnych powodów. Po pierwsze - ubezpieczenie zdrowotne.
Ludzie nie chcą ZUSu, ale chcą być się zabezpieczyć na wypadek choroby (całkiem rozsądnie zresztą).
Wybór ubezpieczeń zdrowotnych 'na własną rękę' jest bardzo ograniczony i niewielki.
NIe można np wybrać sobie jedynie ubezpieczeń od chorób z leczeniem wycenionym na powiedzmy +20tys.
Prywatne ubezpieczenia niemal nie istnieją (margines rynku)
Poza tym ludzie wciąż naiwnie wierzą, że jakąś tam emeryturkę z ZUS dostaną...
Na istnienie umów cywilno prawnych lewica godzi się z bólem, ale się godzi (przynajmniej ta bardziej rozsądna). Godzi się tym samym na brak obowiązku ubezpieczeń.
Modyfikacja KNP tak na prawdę nie byłaby więc wielka. Wystarczy wyobrazić sobie model, w którym wszyscy pracownicy mają do wyboru nie tyle: umowę kodeksową lub umowę cywilno-prawną, ale - ubezpieczenie emerytalne, ubezpieczenie zdrowotne itd... Czy jest to taka straszna perspektywa?