brycunia85
Nowicjusz
- Dołączył
- 28 Styczeń 2009
- Posty
- 11
- Punkty reakcji
- 0
Byłam ze swoim chłopakiem 3 lata, przez ten czas czułam się jak w bajce, kochałam i czułam sie kochana. Układało nam sie bardzo dobrze, poza małymi sprzeczkami, jak w każdym związku. Nie potrafilismy bez siebie zyć. Pewnego dnia, gdy leżał chory w łóżku, przyszlam do Niego z lekarstwami i owocami, a On powiedzial mi słowa, których chyba nie zapomne do końca życia. Powiedział, ze nie kocha mnie juz tak jak kiedys, ze chcialby sie w sobie, odnalezc, ale nie potrafi. Ja niczego zlego nie dostrzegalam wczesniej, bylo tak jak zawsze, tydzen przed tym, na Jego urodziny zrobilam mu niespodzianke, a On cieszyl sie jak dziecko. Dzien wczesniej pisla jak bardzo mnie kocha... Nie potrafie tego pojąć, nie wiem dlaczego tak postąpil. Przez dlugi czas po tym nie potrafilam sie pozbierac, plakalam kazdego dnia, z reszta On tez plakal. Nie chcialo mi sie żyć, czulam ze bez Niego moje zycie sie skonczylo, jakos sobie poradzilam, dzieki kochanym ludziom, ktorzy mnie podtrzymywali. On pil przez dlugi czas, nie wiem dlaczego, bo ja mu tego nigdy nie zabranialam, z reszta razem wychodzilismy na imprezy a jak nie to oddzielnie tez. Mamy wspolnych znajomych i widze Go czasem. Nie mam ochoty na nowe znajomosci, bo nadal Go kocham. Mam nadzieje, ze los sprawi, ze kiedys bedziemy razem. Ciężko mi żyć, bez Niego...