chce napisać co mi się przydażyło...
nie wiem, może was to nie bedzie interesowało, wkońcu ile już takich tematów tu było.
miałam chłopaka, moja pierwsza powazna miłość.
3 razy się schodziliśmy i było dobrze, czasem było nawet pięknie... było... z nim straciłam dziewictwo, ale on chyba sobie z tego nie zdawał sprawy.
wczoraj też było fajnie.
byłam u niego, normalnie rozmawialiśmy, mówił do mnie słodkie słowa itp.
interesował się mną jak nigdy liczył z moim zdaniem.
kochalismy się, niestety nie miałam z tego żadnej przyjemności.
po wszytkim ubralismy się i poszlismy się przejść.
nagle wszystko się zepsuło. miałam wrazenie że każdy mój dotyk go denerwuje. czułam się nie fajnie...
ale rozmawialiśmy i ogólnie nie było źle, ale mogło by być lepiej.
w pewnym momencie powiedział mi, ze chce być sam, ze jego koledzy ciągle mówią, ze on jest ode mnie starszy.
jest starszy 4 lata, ale nigdy mu to nie przeszkadzało...
spytał się czy bede się do niego odzywać, czy może czasem do mnie przyjechać?
jeszcze tydzień temu móiwł że mnie kocha, że chce być ze mną wszędzie, ze chce żeby wszyscy wiedzieli, że jestesmy razem. mówił, że nie boi się ze mną spać, bo może kiedys mi wybuduje domek. to było słodkie...
czułam się okroopnie gdy mi powiedział że to koniec. nie chciałam odejść. on się rozpłakał.
nie rozumie tego wogóle.
potem poszłam z koleżankami na piwo, wypiłam chyba z 7 piw. spotkałam mojego byłego chłopaka i z nim gadałam. to wszystko było na festynie.
cały wieczór prezpłakałam za moim chłopakiem. a mój były mateusz mnie pocieszał, był cały czas ze mną.
teraz jest mi głupio bo wykorzystałam mateusza, a jeszcze głupiej gdy sobie pomysle co ON sobie o mnie pomysli, że tak szybko sie pocieszyłam. modle się tylko, zeby on mnie nie widział wtedy tam z mateuszem.
pustka i żal to jedyne co teraz czuje...
nie wiem, może was to nie bedzie interesowało, wkońcu ile już takich tematów tu było.
miałam chłopaka, moja pierwsza powazna miłość.
3 razy się schodziliśmy i było dobrze, czasem było nawet pięknie... było... z nim straciłam dziewictwo, ale on chyba sobie z tego nie zdawał sprawy.
wczoraj też było fajnie.
byłam u niego, normalnie rozmawialiśmy, mówił do mnie słodkie słowa itp.
interesował się mną jak nigdy liczył z moim zdaniem.
kochalismy się, niestety nie miałam z tego żadnej przyjemności.
po wszytkim ubralismy się i poszlismy się przejść.
nagle wszystko się zepsuło. miałam wrazenie że każdy mój dotyk go denerwuje. czułam się nie fajnie...
ale rozmawialiśmy i ogólnie nie było źle, ale mogło by być lepiej.
w pewnym momencie powiedział mi, ze chce być sam, ze jego koledzy ciągle mówią, ze on jest ode mnie starszy.
jest starszy 4 lata, ale nigdy mu to nie przeszkadzało...
spytał się czy bede się do niego odzywać, czy może czasem do mnie przyjechać?
jeszcze tydzień temu móiwł że mnie kocha, że chce być ze mną wszędzie, ze chce żeby wszyscy wiedzieli, że jestesmy razem. mówił, że nie boi się ze mną spać, bo może kiedys mi wybuduje domek. to było słodkie...
czułam się okroopnie gdy mi powiedział że to koniec. nie chciałam odejść. on się rozpłakał.
nie rozumie tego wogóle.
potem poszłam z koleżankami na piwo, wypiłam chyba z 7 piw. spotkałam mojego byłego chłopaka i z nim gadałam. to wszystko było na festynie.
cały wieczór prezpłakałam za moim chłopakiem. a mój były mateusz mnie pocieszał, był cały czas ze mną.
teraz jest mi głupio bo wykorzystałam mateusza, a jeszcze głupiej gdy sobie pomysle co ON sobie o mnie pomysli, że tak szybko sie pocieszyłam. modle się tylko, zeby on mnie nie widział wtedy tam z mateuszem.
pustka i żal to jedyne co teraz czuje...