Na pewno chciałbym się dowiedzieć, czy nie ma jakichś sposobów na unieszkodliwienie lub chociaż złagodzenie choroby. Załóżmy, że nie ma. Na 100% mam jakiś miesiąc życia i ani dnia więcej.
Nie było by to łatwe, było by to bardzo trudne i sam nie wiem jakbym się zachował. Domyślam się tylko i myślę sobie jakbym chciał, żeby to wyglądało.
No więc na pewno chciałbym przyjąć to realistycznie, tak po prostu, że tak być musi; nie żeby się pogrążyć i przepłakać te ostatnie dni.
A co bym zrobił przez te dni? No cóż... jeżeli nie wie się przez całe życie co się chce robić, to tym bardziej jest to trudne w takim odcinku czasu. Nie byłby to jakiś heroiczny czyn, tylko coś normalnego. Pożegnałbym się z bliskimi, pogodził z podchodzącą coraz bliżej śmiercią i żył...
Co do zmiany czegoś w swoim życiu... na pewno coś by się zmieniło, aczkolwiek jakieś większe zmiany ideologiczne i w ogóle są chyba bez sensu w konfrontacji ze zbliżającą się śmiercią. Po co coś zmieniać dla siebie skoro jutro umrzemy? Można zmienić się dla innych, to wtedy jest ważne i wartościowe. Choćby wybaczyć osobom, które nas w przeszłości skrzywdziły. Wybaczyć i życzyć szczęścia oraz powiedzieć, żeby się już więcej nie przejmowały tym co było, i żyły dalej swoim życiem.
Wrrr zawiało trochę grozą, wolę nie myśleć o śmierci... BB)