Pink Floyd
Nowicjusz
Kiedyś pewien starszy pan, znajomy rodziny, opowiadał historię ze swojego życia, sprzed dobrych sześćdziesięciu lat: otóż odbił on jakiemuś chłopakowi dziewczynę (btw swoją przyszłą żonę) za co on go znienawidził i tajemnicą poliszynela było, że najchętniej zaczaiłby się na niego w jakiejś ciemnej uliczce i zrobił mu z d*py jesień średniowiecza P). No i pewnego dnia ten nasz znajomy wracał sobie po południu do domu z pracy, szedł pustą ulicą, i pod domem nagle poczuł, że ktoś rzuca w niego kamieniami. Najpierw myślał, że mu się zdaje, ale dostał raz, drugi, trzeci mocniej, w głowę i nie tylko, więc wkurzył się i obrócił, i... nikogo nie zobaczył cała ulica była pusta (dodam że w okolicy za dużo domów nie było). Wkurzony, ale i zdziwiony, wrócił do domu, a po jakimś czasie (może max godzina) przyszła jego dziewczyna i powiedziała że jej były, ten który był tak zawzięty na niego, wpadł pod pociąg i zginął! No i oczywiście już znalazło się wytłumaczenie, kto rzucał kamieniami
co myślicie? Jest to możliwe? Osobiście nie wiem co o tym sądzić ;]
słyszeliście kiedyś o czyś takim?
co myślicie? Jest to możliwe? Osobiście nie wiem co o tym sądzić ;]
słyszeliście kiedyś o czyś takim?