Mamy kraj zadłużony już na horrendalnym poziomie. ,,Politycy" szukają oszczędności wszędzie tylko nie u siebie i u najbogatszych. I tak zastanawiając się nad datą upadku tego kraju, który kala swój własny obraz sprzed wieków wpadłem na pewną idee. Otóż doszedłem do wniosku, że mnóstwo kasy tracimy na wsiach liczących np 80 mieszkańców. W moim powiecie (chrzanowskim) są dwie takie wsie, a trzecia jest tylko niewiele większa. Jeżeli trzeba dla takich przysiółków tworzyć rade sołecką, sołtysa i całą (choć malutką) biurokrację która nie przynosi tak naprawde żadnych korzyści a tylko trzeba ją opłacać. Nie wiem ile dokładnie takie organy biorą rocznie pieniędzy ze skarbu, ale kilkadziesiąt tysięcy napewno. A że takich ,,za:cenzura:" troche jest, to kasa ucieka naprawde dużym strumieniem.
A są jeszcze inne koszty - szkolnictwo, autobusy, wszelkie remonty (np dróg) etc. etc. Wychodzi na to, ze taka ,,wieś" daje dla kraju kompletnie nic, a kraj (czyli podatnicy) daje naprawde bardzo bardzo dużo.
I teraz się pytam - po co utrzymujemy cos takiego?
Gdyby takim mieszkańcom zaproponować miejsce zamieszkania w jakimś ,,dużym" mieście (w Polsce duże miasto to liliput przy dużych miastach za granicą) to takie miasto zyskałoby dodatkowe ręce do pracy i zarazem rozwój, a ci ludzie rewelacyjne perspektywy na życie. Wszyscy się cieszą
A na miejscu takiej wsi moznaby np posadzić las - powietrze czystsze, ekolodzy sie cieszą, a po kilkudziesięciu latach można zarabiać na drewnie.
Aha, nie zrozumcie mnie źle - nie jestem wrogiem każdej wsi. Jeżeli mówimy o takiej co ma 1000 mieszkańców to juz coś z niej jest. Nie podobają mi sie tylko takie wsie co mają poniżej hmmm...100 ludzi. Bo wtedy to musimy sie skupiać tylko na tym żeby tym mieszkańcom stworzyć normalne warunki życia, a to kosztuje.
A są jeszcze inne koszty - szkolnictwo, autobusy, wszelkie remonty (np dróg) etc. etc. Wychodzi na to, ze taka ,,wieś" daje dla kraju kompletnie nic, a kraj (czyli podatnicy) daje naprawde bardzo bardzo dużo.
I teraz się pytam - po co utrzymujemy cos takiego?
Gdyby takim mieszkańcom zaproponować miejsce zamieszkania w jakimś ,,dużym" mieście (w Polsce duże miasto to liliput przy dużych miastach za granicą) to takie miasto zyskałoby dodatkowe ręce do pracy i zarazem rozwój, a ci ludzie rewelacyjne perspektywy na życie. Wszyscy się cieszą
A na miejscu takiej wsi moznaby np posadzić las - powietrze czystsze, ekolodzy sie cieszą, a po kilkudziesięciu latach można zarabiać na drewnie.
Aha, nie zrozumcie mnie źle - nie jestem wrogiem każdej wsi. Jeżeli mówimy o takiej co ma 1000 mieszkańców to juz coś z niej jest. Nie podobają mi sie tylko takie wsie co mają poniżej hmmm...100 ludzi. Bo wtedy to musimy sie skupiać tylko na tym żeby tym mieszkańcom stworzyć normalne warunki życia, a to kosztuje.