Dziękuję Wam za wszystkie Wasze opinie, zarówno te od kobiet, jak i od mężczyzn. Wiadomo decyzja będzie należała tylko i wyłącznie do mnie ale istotny jest też dla mnie męski punkt widzenia.
Trawka13 co do dzieci, od początku dzieci miały swoje własne pokoje, wstawałam w nocy, karmiłam i wracałam do męża. Wiadomo wieczorem byłam padnięta po całym dniu, a rano mnóstwo obowiązków. Nie było tak że nie rozmawialiśmy o tym, mąż mówił że chciałby więcej, a ja wiadomo starałam się ale nie będę nic robiła na siłę, skoro byłam padnięta to najzwyczajniej w świecie padałam. wiadomo , że ten czas nie trwałby wiecznie, już teraz dzieciaczki są na tyle duże, że zawsze można włączyć bajkę i na chwilę skoczyć na piętro. No ale ona pojawiła się w takim, a nie innym momencie naszego życia..
pamela a, masz rację u niego szło kłamstwo za kłamstwem, jak to później tłumaczył, zna mnie i wiedział jak to się skończy kiedy się dowiem, a z drugiej strony ona nim tak kierowała, że dalej w to brnął z czystej ciekawości.. Sam przyznał, że na chwilę stracił dla niej głowe , był oczarowany. Ale teraz liczymy się tylko my.
nieśmiertelna, Promyk Słońca, absolutnie nie mam zamiaru siebie obwiniać, tak jak piszecie, urodziłam 2 dzieci, poświęciłam się całkowicie dla nich i dostałam zapłatę. Zamiast mnie wspierać w momencie kiedy najzwyczajniej w świecie miałam dość siedzenia w domu z dziećmi i chciałam wrócić do pracy, on wolał znaleźć sobie kochankę. A ja naprawdę cholernie się starałam..
On był egoistą, nie myślał 'o was' tyko o sobie, jak mu źle, bo nie mógł wsadzić penisa jak mu swędział :/
Ja osobiście znam kobietę, która jak była po raz drugi w ciąży i chodziła do pracy to jej mąż codziennie pomagał zakładać buty... dziwiliśmy się, ale ona śmiejąc się skwitowała to jednym zdaniem: to jego sprawka wiec i on musi ponieść odpowiedzialność za własne czyny.
Ponury Żniwiarz, a ty nie jesteś nastolatkiem? Trawka a Ty?
Mniejsze zło? Ma czekać i sprawdzać i kontrolować męża czy przypadkiem nie puścił się z jakąś kvrwą? :mruga:
Po jakiego grzyba?
Raz mu dała szansę, a on? Zawsze będzie tak tłumaczył się? Udawał skruszonego, tłumaczył, że to tylko koleżeńskie esy i seks oralny... proponuję w ogóle zaproponowanie dla męża by on dał numer kom. dla żony swojego super przystojnego kolegi, by mógł ja zabawiać kiedy on jest w trasie, albo kiedy on idzie na schadzki z koleżanką.
P.S. nie czuję żadnej jajnikowej solidarności, po prostu piszę to co myślę, to co ja zrobiłabym, co myślałabym gdyby mnie coś takiego spotkało... Ja mogę tylko w namiastce wyobrazić sobie ten ból i te poniżenie jakie spotkało autorkę.
Ja bym nie wybaczyła.
____________________________________________________
ale ok. hipotetycznie rozważmy sytuacje ona mu 'wybacza'... tylko tego tak łatwo nie da się wymazać z pamięci, będzie wracało, rana będzie się długo sączyła... czy on to wytrzyma? Czy może znowu skorzysta z usług naiwnej koleżanki tak by zona nie dowiedziała się? Może znowu będzie ją obwiniał, że seks im nie idzie? to przez nią? Oboje będą zwili do siebie żal, obrzydzenie, będzie między nimi pustka, albą dzielić ich będzie gruby, wysoki mur...
Nie wierzę, że im uda się! Prędzej czy później te szkło rozleci się, bo już jest pęknięte. Można skleić? Można tylko to już nie będzie to samo