Ja tam z Muammarem nie jestem. Bandyta to jest swoją drogą, ale nie gorszy od Berlusconiego, czy Sarkozego, a jeżeli spojrzeć z tej strony, że chciał z kontynentu Afrykańskiego zrobić, niezależny byt polityczny, zamiast poligon USA, to nawet lepszy. Szkoda mi tylko Libijczyków. Nie jestem pacyfistą, ale jestem przeciwnikiem wojen (np. uważam, że bandytom należy stawić opór). Ta wojna to od czasu Jugosławii największa rzeź, która odbyła się całkiem blisko nas i to w obrębie tak sporego narodu. Zginęło tyle ludzi, że gadanie teraz o pojedynczych ofiarach Kadafiego, to czysta obłuda, zwłaszcza że byli to zazwyczaj skorumpowani politycy.
Co do sytuacji na wojnie. To, że tak się to będzie toczyć przewidywałem od początku. Ameryka, tylko zaczęła wojnę, bo jest ona jej na rękę, ale nie jest na rękę branie w niej udziału, otwieranie nowego frontu. Spuścili kilka rakiet i pojechali do domu.
Zdolności Włochów do wygrywania wojen są co najmniej wątpliwe. Podobnie z Francuzami. W Europie niema silnej armii, która mogła by wygrać z armiami krajów arabskich. Początkowo udało się wzniecić,m albo wykorzystać chaos, ale im dłużej trwa chaos, tym mniej ma on zwolenników, wiec czas gra na korzyść Kadafiego.