Proszę was o wyrozumiałość, bo nie kontroluję tego, o czym chcę pisać.
Otóż mam 20 lat, jestem prawiczkiem, nigdy nie miałem dziewczyny- próbowałem, ale one nie były mną zainteresowane. Zresztą to nie ważne. Teraz spotkałem dziewczynę! wspaniała! cudna! doskonała! no i mam to szczęście, że zostaliśmy parą.
Ona jest w moim wieku, ale miała już chłopaka, przez 3 lata bodajże. Z nim też straciła dziewictwo. I tu się rodzi mój problem.
Nie wiem jak to opisać, więc proszę o wyrozumiałość. Chodzi o to, że mam obawy nie dość, że mu nie dorównam, że mi się nie uda jej uszczęśliwić (jak oglądałem zdjęcia to koleś wyglądał jak Adonis). Dochodzi to jeszcze takie dziwne uczucie. Nie potrafię tego opisać, ale ja bym chciał dziewicę. chciałbym być dla jakiejś dziewczyny tym pierwszym.
Możecie mnie wyśmiać, ja naprawdę nie chcę tak myśleć. Nie wiem co mam robić. Ona mówi, żebym się nie martwił, ale głupio mi przyznać jej, że marzę o dziewicy.
Otóż mam 20 lat, jestem prawiczkiem, nigdy nie miałem dziewczyny- próbowałem, ale one nie były mną zainteresowane. Zresztą to nie ważne. Teraz spotkałem dziewczynę! wspaniała! cudna! doskonała! no i mam to szczęście, że zostaliśmy parą.
Ona jest w moim wieku, ale miała już chłopaka, przez 3 lata bodajże. Z nim też straciła dziewictwo. I tu się rodzi mój problem.
Nie wiem jak to opisać, więc proszę o wyrozumiałość. Chodzi o to, że mam obawy nie dość, że mu nie dorównam, że mi się nie uda jej uszczęśliwić (jak oglądałem zdjęcia to koleś wyglądał jak Adonis). Dochodzi to jeszcze takie dziwne uczucie. Nie potrafię tego opisać, ale ja bym chciał dziewicę. chciałbym być dla jakiejś dziewczyny tym pierwszym.
Możecie mnie wyśmiać, ja naprawdę nie chcę tak myśleć. Nie wiem co mam robić. Ona mówi, żebym się nie martwił, ale głupio mi przyznać jej, że marzę o dziewicy.