Zakończenie związku z problemami

parcio

Nowicjusz
Dołączył
6 Czerwiec 2015
Posty
3
Punkty reakcji
0
Witam,
od ponad roku byłem z dziewczyną w związku, jednak nie jest to normalny związek. Często pod koniec myślałem, że bardziej to podchodzi pod toksyczną relację. Nawet moi najbliżsi znajomi nie bardzo ją zaakceptowali, gdyż jak się dowiedziałem starała się pokazać że ona jest lepsza albo mnie ośmieszyć.. Wiadomo, że były fajne chwile, ale wszystko psuły nagłe ataki takie, że traciła kontrolę nad sobą, krzyczała na mnie i wyżywała się za to, co ona sama zrobiła. Kiedyś tak pokłóciła się ze swoją rodziną, że nie odzywali się przez pół roku i zaraz po tym ataku była sama w domu, gdyż jej rodzice gdzieś wyjechali, więc pojechałem do niej i dostałem taką wiązanką, że dostałem jakiegoś ataku nerwowego (jestem troszkę nerwuskiem) i mało co nie straciłem przytomności. Za każdym razem, gdy coś takiego robiła, byłem przy niej, bo za każdym razem przepraszała mnie i obiecywała że więcej się to nie powtórzy, a ja głupi wierzyłem. Dodam, że mieszka w odległości kilkudziesięciu kilometrów ode mnie. Gdy przyjeżdżałem do niej, nie widziałem jakiejkolwiek wdzięczności za to, że jestem czy cokolwiek. Po pewnej akcji, gdy przyjechałem do niej i wyszła z przyjaciółką obiecując, że wróci do pewnej godziny a wróciła późno w nocy, nie wytrzymałem i wtedy pierwszy raz się rozstaliśmy, ale przez to, że wydzwaniała do mnie do 2 w nocy i płakała do telefonu i pokazywała, że będzie lepiej, dałem jej 2 szansę.. I zaczęło się od nowa, na początku było fajnie ale znowu zaczęło się to samo, obwiniała mnie o wszystko, czułem się jak rzecz do wyżywania się, jak coś, na co można nakrzyczeć, wyżyć się i w ogóle. Ostatnio nie było już w ogóle żadnych uczuć. Jak wychodziłem gdzieś ze znajomymi w moim mieście to nie mogłem nigdy z nią normalnie porozmawiać, bo była na mnie za to zła, że nie siedzę wieczorami z nią w domu tylko staram się gdzieś wychodzić. Ostatni weekend był porażką, pojechaliśmy gdzieś razem i zamiast razem ten czas spędzać, po całym tygodniu niewidzenia się to nawet oglądanie telewizji stało się dla niej jakimś zajęciem, a próby rozmowy nie udawały się. Zawsze na swoje zachowania ma swoje wymówki, coś, na co można zrzucić wszystko i się nie przejmować. Jeśli coś jest nie tak, przeprosi mnie ale nigdy nie wytłumaczy się ze swojego zachowania, tylko tak jakby to jedno słowo miało wszystko naprawić..
Ale wszystko toczyło się do momentu, gdy przy swojej rodzinie zaczęła na mnie krzyczeć, bo chciałem coś poprawić na laptopie i się na dosłownie 5 sekund zaciął... Wtedy wziąłem ją na rozmowę, a gdy nie widziała swojej winy, bo mówiła, że nic mi się przecież nie stało i takie rzeczy, po prostu wyszedłem i pojechałem do domu, na co też wybuchła i dzwoniła do mnie, że jak będę miał w życiu problem to zamiast porozmawiać to będę przed nim uciekał tak jak przed nią oczywiście obwiniając mnie o wszystko.
I tu się zaczyna problem.. nie byłem sobą, więc moi przyjaciele rozmawiając ze mną uświadomili mnie, żebym szanował siebie i skończył to. Więc spotkałem się z nią i to zrobiłem, spotkało się to oczywiście z płaczem, prośbami żebym jej nie zostawiał, bo sobie sama nie poradzi, że jestem jej największym szczęściem i nie chce żyć beze mnie. Przez prawie 4 godziny mnie trzymała, nawet po usilnych prośbach, żeby mnie puściła, coraz bardziej płakała i zapewniała mnie, że się zmieni, żebym dał jej ostatnią szansę.. Było to dla mnie trudne, ale nie uległem, powiedziałem jej że nie umiem.. W końcu jakoś udało mi się wyjść i wyjechać stamtąd. Myślałem, że to już koniec, ale już tego wieczoru dostałem od niej sygnał w nocy, że jest w klubie i telefon o 2 w nocy.. Następnego dnia już prośby z jej strony o kontakt i wyczerpujący sms o 4 nad ranem, że zabija ją brak kontaktu ze mną, że jestem najlepszym co ją w życiu spotkało i nie da mi tak odejść, bo popełniłaby najgorszy błąd w życiu... I tu się zaczynają schody. psychicznie mam tego dość, boje się że ulegnę, że znowu dam się w to wpakować. W sumie jest to mój pierwszy tak długi i 'poważny' związek więc nie wiem jak do tego podejść.. Znajomi zauważyli, że jak jestem z nimi teraz to zachowuje się zupełnie inaczej, wcześniej byłem raczej cichy i spokojny a teraz bardziej widać po mnie radość z życia, ale to też wynika z tego że nie boje się, że jak wrócę późno do domu to znowu będę musiał słuchać, że wole z nimi spędzać czas zamiast na rozmowie z nią na skype czy coś.. Po prostu jestem z nimi w tym momencie i nie myślę o czymś innym. Ciężko mi to wszystko pisać, ale po prostu nie umiem sobie z tym poradzić. W takich momentach żałuję, że nie jestem bardziej bezwzględny i nie mam tego wszystkiego w dupie.. Chciałbym poznać waszą opinię, może mieliście kiedyś takie sytuacje i dacie mi jakąś radę.. Dziękuję z góry..
 
E

Elen

Guest
parcio napisał:
Myślałem, że to już koniec, ale już tego wieczoru dostałem od niej sygnał w nocy, że jest w klubie i telefon o 2 w nocy.. Następnego dnia już prośby z jej strony o kontakt i wyczerpujący sms o 4 nad ranem, że zabija ją brak kontaktu ze mną, że jestem najlepszym co ją w życiu spotkało i nie da mi tak odejść, bo popełniłaby najgorszy błąd w życiu... I tu się zaczynają schody. psychicznie mam tego dość, boje się że ulegnę, że znowu dam się w to wpakować. W sumie jest to mój pierwszy tak długi i 'poważny' związek więc nie wiem jak do tego podejść.. Znajomi zauważyli, że jak jestem z nimi teraz to zachowuje się zupełnie inaczej, wcześniej byłem raczej cichy i spokojny a teraz bardziej widać po mnie radość z życia, ale to też wynika z tego że nie boje się, że jak wrócę późno do domu to znowu będę musiał słuchać, że wole z nimi spędzać czas zamiast na rozmowie z nią na skype czy coś.. Po prostu jestem z nimi w tym momencie i nie myślę o czymś innym. Ciężko mi to wszystko pisać, ale po prostu nie umiem sobie z tym poradzić. W takich momentach żałuję, że nie jestem bardziej bezwzględny i nie mam tego wszystkiego w d*pie.. Chciałbym poznać waszą opinię, może mieliście kiedyś takie sytuacje i dacie mi jakąś radę.. Dziękuję z góry..
Posluchaj mnie uwaznie- ta dziewczyna ma powazne problemy psychiczne, byc moze jest chora psychicznie i jej rodzina o tym wie. Nie odzywaj sie do niej, wylacz telefon na noc, nikt normalny nie pisze komus po nocy. Ona Cie szantazuje emocjonalnie! Nie poddawaj sie jej presji. Najlepiej to zmien numer telefonu i zastrzez w sieci przy zmianie, zeby "nie podawali twego numeru w informacji telefonicznej." Znajomym i rodzinie przypomnij zeby nie podawali jej nowego numeru telefonu. Odetnij sie od tej toksyczniej relacji jak najpredzej. To nie jest milosc. *** Jesli temu ulegniesz, to zniszczysz sobie zycie. Uswiadom sobie, ze jesli bedziecie mieli dziecko, to bedzie jeszcze gorzej, ona bedzie dostawac takie napady czesto... a Ty nie bedziesz mogl nic z tym zrobic. To bedzie katastrofa. Czlowieku nie maruj sobie zycia. Uprzedz rodzine, zeby jej nie wpuszczali, jesli przyjdzie pod dom. Nie ma Ciebie dla niej, Zajmij sie swoim zyciem, spotykaj sie z normalnymi ludzmi i - Badz szczesliwy.
 

parcio

Nowicjusz
Dołączył
6 Czerwiec 2015
Posty
3
Punkty reakcji
0
Właśnie to jest najgorsze, że czuję się coraz bardziej winny temu wszystkiemu, że to tak wygląda. Ona potrafi wzbudzić we mnie jakieś poczucie winy i przez to nie potrafie sobie z tym poradzić. Czuje się uzależniony od niej, bo boje się teraz, że przeze mnie coś się może jej stać i to jest najgorsze. Trudno jest dla mnie tak odrzucić osobę, z którą spędziłem ponad rok, może to jest właśnie to, co mnie trzyma w tej pieprzonej relacji..
 
E

Elen

Guest
parcio napisał:
Właśnie to jest najgorsze, że czuję się coraz bardziej winny temu wszystkiemu, że to tak wygląda. Ona potrafi wzbudzić we mnie jakieś poczucie winy i przez to nie potrafie sobie z tym poradzić. Czuje się uzależniony od niej, bo boje się teraz, że przeze mnie coś się może jej stać i to jest najgorsze. Trudno jest dla mnie tak odrzucić osobę, z którą spędziłem ponad rok, może to jest właśnie to, co mnie trzyma w tej :cenzura:ej relacji..
I tu jest sedno sprawy. Poczucie winy to dla nej sposob na przewage nad Toba. Nie masz prawa czuc sie winny jej zachowaniom ani temu co ona zrobi ze soba i swoim zyciem. To tylko i wylacznie jej decyzje, nie pozwol sie szantazowac. A co ma niby jej sie stac? niszczy Cie po kawalku. Spedziles rok? i co..to byl udany rok, czujesz sie szczesliwy? Ludzie rozstaja sie po latach, im szybciej tym lepiej. Jedyne co Cie trzyma przy niej to chore, toksyczne emocje, Funduje Ci taka jazde co jakis czas, hustawka emocji jest jak narkotyk. A wiesz czemu sie temu poddales? masz niskie poczucie wlasnej wartosci. I czujesz sie (nad)odpowiedzialny, a to zbedne. Jesli chcesz miec takie cale zycie, to juz Twoja sprawa.
 

parcio

Nowicjusz
Dołączył
6 Czerwiec 2015
Posty
3
Punkty reakcji
0
Nie, nie chce mieć takiego zycia i wcale ten rok nie był taki szczęśliwy, czasami naprawdę było bajecznie ale później nagle jakby przybierała druga twarz, która niszczy wszystko, co było wczesniej.. Nie wiem, moze moje poczucie wartosci zgodziłem sie zmienic dla tej osoby, a pozniej już nawet tego nie kontrolowałem tylko myślałem ze tak jest w normalnym zwiazku.. Czyli najlepszym wyjsciem jest odciecie sie calkowite, tak?
 
E

Elen

Guest
Uwazam, ze tak. Ale to Twoje zycie, zrobisz co zechcesz. Jest wiele normalnych, fajnych dziewczyn, trzeba dac sobie szanse na szczescie i milosc z kims innym. Odwagi.
 

Lost_Angel

Nowicjusz
Dołączył
31 Lipiec 2014
Posty
51
Punkty reakcji
3
Takie napady złości, agresji normalnie się leczy. Tej dziewczynie potrzebna jest terapia i tyle. Czy to jeszcze Twój problem? Czy ja wiem.. Ja bym chyba nie miała siły. I nie czułabym się z tym źle, bo to nie przez moje zachowanie doszło do tego wszystkiego.
Moim zdaniem, powroty w większości przypadków są wchodzeniem w jeszcze większe gówno. Dobrze jest krótko, potem jeszcze bardziej koncertowo wszystko się pieprzy.
Odpuść, za jakiś czas odżyjesz, będziesz miał swoje sprawy, będziesz szczęśliwy. A jeśli wrócicie do siebie, to za pół roku, rok, znów będziesz w tym samym miejscu.
 
Do góry