Cześć,
Mam problem... zakochałam sie po uszy w swoim przyjacielu... byliśmy przyjaciółmi od roku, pojechaliśmy z kumplami na wspólny wyjazd i tam sie działo... całowaliśmy sie dotykaliśmy... wczesniej obiecywałam sobie że nie mogę pozwolić na to żeby się w nim zakochać... zaczęlam tak sobie mówic jak już coś do niego zaczęłam czuć... nie chciałam go nigdy zranić... wolałam przyjaźń od miłości... chciałam zawsze wiedzieć co sie z nim dzieje tak jak zawsze... móc go pocieszyć przytulić poprawić mu humor... on wyjechał na jakiś czas to pisał do mnie sms w stylu "tęsknię... szkoda ze mnie z Tobą nie ma... chciałbym Cie przytulić..." oczywiście nie mogłam sie powstrzymać... i też zaczęlam tak pisać... wszystko było fajnie w poządku... aż do tego wspólnego wyjazdu... juz zaraz na początku sie całowaliśmy... na trzeźwo... a ja sobie tak wczesnej wmawiałam że nie mogę sie z nim całować... że nic z nim nie moge... że to musi zostać przyjaźń... kilka razy już mi chłopak złamał serce... miałam dość.. a on tak na mnie działa.... nie dało rady inaczej... ale zawaliłam... bo.. smutna byłam i on sie mnie zapytał czemu i probował mnie pocieszyć a ja wypaliłam z tekstem "a co z przyjaźnią..?" i wtedy się uśmiechnął... pocałował mnie i wyszedł z pokoju... poszłam do niego i powiedziałam że nie wiem co o tym myśleć... no i on był dalej smutny ale widziałam że nie mógł się powstrzymać i znowu zaczęliśmy się całować... ale już w normalny dzień nie chciał sie do mnie przytulać wziąć za rękę... nic... normalnie się odzywał ale tak jak z koleżanką... już nawet nie jak z przyjaciółką... tak jakbym nic dla niego nie znaczyła... kilka razy jeszcze się całowaliśmy przytulaliśmy na tym wyjeździe... widziałam że mu zależy że on chce tego... ale teraz nie jestem tego pewna... na początku tak wiem że moze i mu się spodobałam... ale później czy to nie było już tylko zwykłe "lizanko"? teraz po powrocie nie odzywa sie unika mnie myślę ze może potrzebuje troche czasu... nie wiem czy moge do niego pisać dzwonic... dziwne to jest w jaki sposób on sie zachowuje... nie rozumiem tego.... spotkaliśmy sie później jeszcze w więcej osób kilka razy, on był ja byłam... nie rozmawialiśmy za dużo... ale nadal mi sie wydaje ze jego do mnie ciągnie jak sie troche napije to nie lata do mnie ale jak ja do niego podejde czy o coś zapytam to on od razu "patrz znowu razem..." jakby nie wiedział czy może posunąc sie dalej... że nie chce mnie krzywdzić... jakby pokazywał mi te momenty kiedy znowu ze sobą rozmawiamy kiedy jestesmy blisko... jakby mu tego brakowało... jakby chciał tego więcej ale nie wiedział czy z mojej strony jest tak samo... a nie wiem co mam mu napisać wole powiedziec ale nie potrafie...? "Zakochałam sie w Tobie?" mam walić prosto z mostu? moge jeszcze więcej stracić? ;/ teraz znowu wyjechał i znowu sie nie odzywa próbowałam do niego zadzwonic nie odbiera... z kolegami rozmawia a ze mną... nie chce... dlaczego? co mam robić? mam odpuścić... mam rozumieć że on sobie wszystko przemyślal i jednak sie pomylił... a może zawiódł na mnie...? może to po prostu moja wina przez to moje... eh niezdecydowanie...?
Proszę pomóżcie!!!
Mam problem... zakochałam sie po uszy w swoim przyjacielu... byliśmy przyjaciółmi od roku, pojechaliśmy z kumplami na wspólny wyjazd i tam sie działo... całowaliśmy sie dotykaliśmy... wczesniej obiecywałam sobie że nie mogę pozwolić na to żeby się w nim zakochać... zaczęlam tak sobie mówic jak już coś do niego zaczęłam czuć... nie chciałam go nigdy zranić... wolałam przyjaźń od miłości... chciałam zawsze wiedzieć co sie z nim dzieje tak jak zawsze... móc go pocieszyć przytulić poprawić mu humor... on wyjechał na jakiś czas to pisał do mnie sms w stylu "tęsknię... szkoda ze mnie z Tobą nie ma... chciałbym Cie przytulić..." oczywiście nie mogłam sie powstrzymać... i też zaczęlam tak pisać... wszystko było fajnie w poządku... aż do tego wspólnego wyjazdu... juz zaraz na początku sie całowaliśmy... na trzeźwo... a ja sobie tak wczesnej wmawiałam że nie mogę sie z nim całować... że nic z nim nie moge... że to musi zostać przyjaźń... kilka razy już mi chłopak złamał serce... miałam dość.. a on tak na mnie działa.... nie dało rady inaczej... ale zawaliłam... bo.. smutna byłam i on sie mnie zapytał czemu i probował mnie pocieszyć a ja wypaliłam z tekstem "a co z przyjaźnią..?" i wtedy się uśmiechnął... pocałował mnie i wyszedł z pokoju... poszłam do niego i powiedziałam że nie wiem co o tym myśleć... no i on był dalej smutny ale widziałam że nie mógł się powstrzymać i znowu zaczęliśmy się całować... ale już w normalny dzień nie chciał sie do mnie przytulać wziąć za rękę... nic... normalnie się odzywał ale tak jak z koleżanką... już nawet nie jak z przyjaciółką... tak jakbym nic dla niego nie znaczyła... kilka razy jeszcze się całowaliśmy przytulaliśmy na tym wyjeździe... widziałam że mu zależy że on chce tego... ale teraz nie jestem tego pewna... na początku tak wiem że moze i mu się spodobałam... ale później czy to nie było już tylko zwykłe "lizanko"? teraz po powrocie nie odzywa sie unika mnie myślę ze może potrzebuje troche czasu... nie wiem czy moge do niego pisać dzwonic... dziwne to jest w jaki sposób on sie zachowuje... nie rozumiem tego.... spotkaliśmy sie później jeszcze w więcej osób kilka razy, on był ja byłam... nie rozmawialiśmy za dużo... ale nadal mi sie wydaje ze jego do mnie ciągnie jak sie troche napije to nie lata do mnie ale jak ja do niego podejde czy o coś zapytam to on od razu "patrz znowu razem..." jakby nie wiedział czy może posunąc sie dalej... że nie chce mnie krzywdzić... jakby pokazywał mi te momenty kiedy znowu ze sobą rozmawiamy kiedy jestesmy blisko... jakby mu tego brakowało... jakby chciał tego więcej ale nie wiedział czy z mojej strony jest tak samo... a nie wiem co mam mu napisać wole powiedziec ale nie potrafie...? "Zakochałam sie w Tobie?" mam walić prosto z mostu? moge jeszcze więcej stracić? ;/ teraz znowu wyjechał i znowu sie nie odzywa próbowałam do niego zadzwonic nie odbiera... z kolegami rozmawia a ze mną... nie chce... dlaczego? co mam robić? mam odpuścić... mam rozumieć że on sobie wszystko przemyślal i jednak sie pomylił... a może zawiódł na mnie...? może to po prostu moja wina przez to moje... eh niezdecydowanie...?
Proszę pomóżcie!!!