Zagadka czasu

Troll

obcesowy
Dołączył
10 Luty 2007
Posty
9 932
Punkty reakcji
158
Miasto
upper silesia
Właśnie stwierdziłeś, że entropia jest równa zero. Poza tym, bardzo się odsłaniasz.

To chyba masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem.

Odslaniasz to Ty, swoja niewiedze niestety.

Widzę, że podchodzisz do tego wszystkiego bardzo osobiście.
Stwierdziłem tylko, iż nie wypada podważać logiki i zdrowego rozsądku - jeśli powołujesz się na sprzeczne wyniki... Albo źle je przepisałeś, albo są fałszywe. Nie może być tak, że dwa sprzeczne zdania są równocześnie prawdziwe.

a konkretnie to o czym Ty teraz piszesz ?

Wspaniałe, w dyskusji politycznej by przeszło jak burza, ale tutaj... Przecież nic to nie wnosi. W naturze obowiązują prawa termodynamiki? Te prawa mają swoje założenia, z grubsza dają prawidłowe odpowiedzi praktyczne, ale na litość, nie w nieskończonym wszechświecie, gdzie nie masz pojęcia o tym - chyba że masz - jak złożone procesy biegną poza Twoją świadomością przez układ. Prawa termodynamiki obowiązują w przyrodzie wedle swoich założeń i wedle ludzkigo ich rozumienia... potocznego, nie ukrywajmy.

Prawa Termodynamiki zachodza w przyrodzie na Ziemie jak i we Wszechswiecie ktorej ta planeta jest czescia.
I nie sa to zadne prawa z grubsza tylko sa to prawa ktore opisuja w jak najbardzej prawidlowy sposob otaczajaca Nas rzeczywistosc.

Co do ludzkiego rozumienia i procesow poza moja swiadomoscia to wybacz, Bogiem nie jestem, tak rozumuje jak czlowiek i widze rzeczywistosc jak czlowiek, moze Ty posiadasz jakies nadprzyrodzone zdlonosci i widzisz to inaczej, nie mniej.. dyskuja wtedy nie ma sensu ;)

Zdaje się, że napisałem ową jakość w cudzysłowiu. Bądź uprzejmy zapoznać się z językiem przed przystąpieniem do kolejnej sesji :)).

... a jeżeli już będziesz musiał - użyj lustra miast skalpela. Słowa to tylko próba oddania treści, zwykle polega się na domyślności interlokutora. Gdybyś nie był nastawiony na walkę o przetrwanie(?) zapewne nie udawałbyś, że nie dostrzegasz znaczenia tego, co napisałem.Zdaje się, że napisałem ową jakość w cudzysłowiu. Bądź uprzejmy zapoznać się z językiem przed przystąpieniem do kolejnej sesji :)).

widzisz, albo dyskutujemy przez pryzmat nauki i otaczajacej Nas rzeczywistosci i mozliwosci poznawczych i rozumowych czlowieka albo w krainie swiata ktory budujesz we wlasnej glowie gdzie sam sobie wymyslasz punkty odniesienia i definicje, ale wybacz aby dyskotowac z twoimi uroniejami osobiscie nie mam takich kompetencji

Podsumowując: Odbiegasz od tematu, i to w ad personam - zupełnie, jakbyś nie potrafił obalić argumentacji. Skoro jednak co krok potwierdzasz, iż jesteś do tego zdolny - uczyń to proszę.

Jeszcze jakbys Ty byl wstanie owy temat logicznie sformulowac a nie bawic sie w jezykowe przekladance bez tresci, jeszcze jakbys potrafil jakies sensowne argumenty przedstawic, jeszcze jakbys posiadal elementarna wiedze na temat pojec ktorych uzywasz moze bylbym wstanie z Toba nawiazac rozmowe, a tak niestety nie jestem wstanie, coz, przynaje sie bez bicia.
 

Tendencjusz

-- . .-. -.- ..- .-. -.--
Dołączył
15 Marzec 2008
Posty
1 602
Punkty reakcji
69
Troll napisał:
To chyba masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem.

Odslaniasz to Ty, swoja niewiedze niestety.
Komentarze:
1.Brak treści merytorycznych.
2.Argumentum ad personam.

a konkretnie to o czym Ty teraz piszesz ?
Napisałem wyraźnie "wszystkiego". Po prostu dyskutujesz agresywnie, jakbyś się czegoś bał. Tak zwykle jest, zresztą, nigdy nie spotkałem się z tego rodzaju "polemiką" ze strony osób mądrzejszych ode mnie, a niejedną rozmowę z takimi jednostkami mam za sobą. W niesamowitej większości przypadków dyletanci, nie zaś specjaliści, stosują argumenty personalne i wymyślne, lub mniej wyrafinowane, przyczepki to do tego, że się przecinek przesunął o jedną literę w prawo bądź lewo, bądź też odsyłanie do innych instancji zamiast dyskusji. Stąd gdy odpierasz me posty agresją i offtopem - chcąc nie chcąc, kojarzy mi się to z wieloma przypadkami dyskusji, których nie było sensu nawet zaczynać - dyletanci, trole, dzieci neo - wszyscy są w internecie równi, i mogą rozmawiać. To oczywiście dobrze, także dlatego, że można wyrobić sobie intuicję, która dziś wydałaby na Ciebie wyrok skazujący... gdyby mogła.

O tym konkretnie piszę. Nie chciałem wprost. Po prostu dobrze Ci życzę, i wierzę, że potrafisz osiągnąć o wiele więcej.

Widzisz, lub nie, ale albo dyskutujemy o tym, czy czas fizycznie istnieje, oraz o tym, na ile relatywne jest pojęcie użyteczności, albo "dyskutujemy" o "dogmatach".

Drugi wątek już przetoczyliśmy - nauka zwalcza takie jej traktowanie, jakie zaprezentowałeś, lub coś w nauce jest sprzeczne. Potraktuj to także jako odpowiedź na pytanie o temat dyskusji.

Co się zaś tyczy pierwszego podpunktu, czas fizycznie nie istnieje. Nie można zamknąć w fiolce, dowolnego rozmiaru, 5-ciu miligramów czasu. Nie jest też stałą prędkość jego upływania, zatem nie można nazwać go zjawiskiem podobnie, i w takim stopniu, jak nie można nazwać zjawiskiem typu prędkość, sygnatury wydarzeń dających dla tej samej obiektywnej prędkości, inne wyniki. Nie oznacza to, że odwrotność będzie spełnieniem warunku wystarczającego - może to być np. "zjawisko" z immanentną funkcją zwracającą zawsze tę samą wartość. Czas zatem nie istnieje, jest pomocniczym pojęciem.

Druga część drugiego wątku mówiła o stosowalności praw termodynamiki do sytuacji, które nie spełniają ich założeń. Jest gwałceniem nauki zmuszanie praw termodynamiki do utrzymywania, iż są poprawne przy sprzecznych z ichniejszymi kondycjach. Dalej nadmieniłem o relatywizmie w ocenie użyteczności. Pojęcie użyteczność jest z natury swej względne. Mam na myśli, iż jej wartości są względne(lubisz precyzję). Skoro użyteczność jest względna to niedorzecznością jest twierdzić, iż poza założeniami twierdzeń teorii termodynamiki, a bezpośrednio - bez analizy wejścia funkcji, jeżeli jako funkcje potraktować prawa termodynamiki(to tylko zabieg rysowniczy, prezentacyjny), można określać obiektywnie co jest użyteczną energią, a co nie.

Masz zupełnie, spójnie i precyzyjnie - na talerzu. Nie udław się.
 
Do góry