Witam.
Przejdę od razu do sprawy przez którą mam problemy.
Otóż, gdy poszedłem do LO trafiłem na wychowawcę, który wszędzie widzi mnie, czasami nawet dopowiada sobie pewnie fakty... Od prawie samego początku mam taki problem, że we wszystkich zamieszaniach na lekcji widzi mnie, nawet raz twierdziła, że rozwalałem lekcje, ale uświadomiłem jej, że mnie nie było przez te dwa dni w szkole, jednak nie widzi tego, że jej dwaj "pupile" robią zamieszanie na lekcji. Po kilki takich incydentach postanowiłem siedzieć na każdej lekcji w pierwszej ławce, aż do dzisiaj, po czym gdy wróciła moja mama z zebrania, wszystko mi wypomniała, że ignoruję wychowawczynię, wprowadzam zamieszanie na lekcji... Tylko problem leży w tym, że żadnej z tych sytuacji nie było. Jak mogłem ignorować wychowawcę klasy, jeżeli ona całą lekcję wychowawczą przegada ze swoimi pupilami ?
Co wy o tym sądzicie ?
Pozdrawiam.
Przejdę od razu do sprawy przez którą mam problemy.
Otóż, gdy poszedłem do LO trafiłem na wychowawcę, który wszędzie widzi mnie, czasami nawet dopowiada sobie pewnie fakty... Od prawie samego początku mam taki problem, że we wszystkich zamieszaniach na lekcji widzi mnie, nawet raz twierdziła, że rozwalałem lekcje, ale uświadomiłem jej, że mnie nie było przez te dwa dni w szkole, jednak nie widzi tego, że jej dwaj "pupile" robią zamieszanie na lekcji. Po kilki takich incydentach postanowiłem siedzieć na każdej lekcji w pierwszej ławce, aż do dzisiaj, po czym gdy wróciła moja mama z zebrania, wszystko mi wypomniała, że ignoruję wychowawczynię, wprowadzam zamieszanie na lekcji... Tylko problem leży w tym, że żadnej z tych sytuacji nie było. Jak mogłem ignorować wychowawcę klasy, jeżeli ona całą lekcję wychowawczą przegada ze swoimi pupilami ?
Co wy o tym sądzicie ?
Pozdrawiam.