Wybory na Białorusi

C

Crockett

Guest
Co sądzicie o wydarzeniach rozgrywającym się w tym państwie? Dlaczego zaprowadza się porządek w Iraku i Afganistanie a nie zrobi się tego samego na Białorusi? Dlaczego nikt nie reaguje na łamanie praw człowieka, których tak bronią wszyscy i które są kluczowym obszarem działań wielu organizacji międzynarodowych?
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
Dlatego, że:

a) nie ma tam zasobów ropy i gazu

b) Białoruś leży w strefie wpływów Rosji
 

lasiczka_poznan

Nowicjusz
Dołączył
14 Luty 2009
Posty
404
Punkty reakcji
0
chyba nie chcialbys wojny tak blisko naszego kraju, co? poza tym tu trzeba zrobic przewrot inteligentnie a nie sila. kiedys na policelalnej w AP chodzialm z laska z Bialorusi. mowila ze ludzie sa odcieci od Zachodu. gdyby wyjezdzali, parzyli, przygladali sie jak wyglada zycie to pewnie juz byloby po Lukaszence
 
C

Crockett

Guest
Inne kraje, gdzie świat a właściwie USA się wtrąca po czyim są wpływem? Rosja mi już nie wygląda na państwo, które nad kimś trzyma kij. Polityka wydaje się prozachodnia i przyjazna światu. W Rosji jest inna władza no ale fakt faktem całkowicie neutralnie Miedwiediew skomentował ostatnie wydarzenia.

Nie wiem czy biedna Białoruś to jakikolwiek rywal dla całego, przeciwstawnego temu kraju świata. Dziwne to, bo ten kraj jest omijany szerokim łukiem przez tych, którzy gdzie indziej wtrącają "trzy grosze" w imię zasad.
 

Gressil

®
Administrator
Dołączył
17 Kwiecień 2009
Posty
6 075
Punkty reakcji
561
Wybory znowu wygra najbogatszy człowiek na Białorusi którego majątek szacuje się na 9mld dolarów (źródło) .

@up nikt nie chce ingerować w sprawy Białorusi bo jest w strefie wpływów Rosji, innym słowy nikt nie chce drażnić rosyjskiego niedźwiedzia.

Używając nieco starego już dowcipu: gdyby tam była ropa to Amerykanie znaleźli by tam terrorystów.
 

Karchon

Nowicjusz
Dołączył
19 Grudzień 2010
Posty
34
Punkty reakcji
3
Z totalitaryzmem trzeba twardo, bo inaczej kończy się tak jak teraz po wyborach... czyli setki ludzi zatrzymanych i pobitych z szefem opozycji na czele
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
Moim zdaniem coraz większe powiązania Białorusi z Chinami zrobią więcej dla otwarcia się tego kraju na świat niż cokolwiek innego.
 

Scipio

Nowicjusz
Dołączył
8 Marzec 2008
Posty
439
Punkty reakcji
4
Wiek
34
Dlaczego zaprowadza się porządek w Iraku i Afganistanie a nie zrobi się tego samego na Białorusi?
Białoruś należy do OUBZ a nikt nie ma ochotę na globalny konflikt. I to w imię czego? Śmiertelne ofiary jakie co roku pociąga za sobą trwanie tego reżimu można zapewne policzyć na palcach obu rąk. Na świecie jest cała masa bardziej problematycznych państw.

Moim zdaniem coraz większe powiązania Białorusi z Chinami zrobią więcej dla otwarcia się tego kraju na świat niż cokolwiek innego.
Zapewne masz racje. Zastanawiam się jednak jak dalej rozwinie się sytuacja. Jeśli Łukaszenka dalej będzie od czasu do czasu podkradał pomysły OGP to reżim będzie trzymał się mocno. Powstanie dowód, na to, że nie będzie żadnego "Końca Historii".
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
Zastanawiam się jednak jak dalej rozwinie się sytuacja. Jeśli Łukaszenka dalej będzie od czasu do czasu podkradał pomysły OGP to reżim będzie trzymał się mocno. Powstanie dowód, na to, że nie będzie żadnego "Końca Historii".
Ten gość uważa inaczej i pisze wcale niegłupio: http://politykazagraniczna.blox.pl/2010/12/Ostatnia-kadencja-Lukaszenki.html
 

Ugarte

Nowicjusz
Dołączył
26 Marzec 2008
Posty
368
Punkty reakcji
10
Naród białoruski ma prawo do samostanowienia. Daleki jestem od popierania postKGBowskiego kacyka i całej tej koterii, ale święte oburzenie naszych polityków i systemowych mediów skwitować mogę tylko pustym śmiechem. Owszem, Białoruś nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą, ale w miarę sprawnie funkcjonuje. Co więcej, śmiem twierdzić, że Białoruś jest suwerennym państwem, czego nie można powiedzieć o Polsce.

Najwięcej zarzutów wobec Łukaszenki dotyczy represjonowania opozycji. Weźmy tylko pod uwagę, że opozycja ta albo jest postkomunistyczna, tak jak Łukaszenko, albo prowadzi działalność, którą wprost można nazwać agenturalną (oczywiście na rzecz tzw 'wolnego świata' tj państw zachodnich).

Co spotka Białorusinów po dojściu opozycji do władzy? Grabież majątku narodowego, rozpanoszenie się mafii i degrengolada polityczna. No i oczywiście 'wolność' pojmowana po zachodniemu - parady pederastów i komercjalizacja życia.

Polecam spojrzeć na problem z trochę innej perspektywy, niż ekran telewizora. Na zachętę artykuł prof. Bartyzela:

Jacek Bartyzel: Demokratyczna anakonda dusi Białoruś

Sytuacja na Białorusi zawsze budziła, budzi oraz budzić będzie i powinna żywe zainteresowanie polskiej opinii publicznej. Jest to przecież kraj, którego naturalnym współgospodarzem są Polacy, ale również dlatego, że cały jego obszar stanowi przeważającą – dużo większą od Litwy etnicznej – część istniejącego przez wieki i pełnego glorii Wielkiego Xięstwa Litewskiego, połączonego z Koroną Królestwa Polskiego wspólnotą historycznego losu w ramach jednej Rzeczypospolitej. Kolebka naszej wspólnej dynastii Gedyminowiczów – Jagiellonów, ziemia św. Kazimierza królewicza i św. Andrzeja Boboli, Chodkiewiczów i Sapiehów, Radziwiłłów i Czartoryskich, Mickiewicza i Traugutta, Piłsudskiego i Mackiewiczów – pozostanie na zawsze naszą wspólną ojczyzną i ojcowizną, i nikt i nic nie może wymazać z naszej pamięci przeświadczenia, iż pomimo wszystkich przeciwności „Litwin i Mazur jedną bracią są”.

Jakie zatem powinny być priorytety naszej polityki (nawet nie chcę jej nazywać „zagraniczną”, bo w świetle powyższego takową jest ona tylko w sensie formalnym) wobec tej państwowości białoruskiej, która – jaka jest, taka jest – ale najważniejsze, że jest? Po pierwsze, wszystkimi dostępnymi naszej dyplomacji i innymi środkami strzec samodzielnego istnienia tego państwa i stymulować jego faktyczną niezawisłość od Rosji, jako naturalnego buforu oddzielającego nas od „wszechrosyjskiego” imperium. Zauważmy jednak, że dbałość o niepodległość Białorusi implikuje także, logicznie i etycznie, powstrzymywanie się od jakiejkolwiek interwencji w wewnętrzne sprawy tego państwa, zwłaszcza zaś jego ustroju i systemu politycznego, oraz uprawiania wrogiej mu propagandy z terytorium państwa polskiego. Po drugie, uprawniona troska o interesy obywateli narodowości polskiej tego państwa, ich kulturalne, oświatowe, polityczne, społeczne i materialne potrzeby, a także o zachowanie polskiego dziedzictwa historycznego. Uczciwość i rozum podpowiadają jednak, że nie wolno władzom (i jakimkolwiek czynnikom społecznym) państwa polskiego podburzać Polaków na Białorusi przeciwko legalnej i suwerennej władzy tego kraju; przeciwnie – winniśmy nakłaniać ich do lojalności, a „po ojcowsku” upominać, jeśli jej nie okazują. Po trzecie, troszczyć się o pełną wolność Kościoła katolickiego na tym obszarze, o zagwarantowanie jego materialnych i duchowych potrzeb duszpasterskich. Ten imperatyw w dużej mierze przecież pokrywa się z poprzednim, albowiem znaczna, jeśli nie przeważająca, część katolików (obrządku łacińskiego) na Białorusi to Polacy. Po czwarte, zacieśniać – a nie stawiać bariery i zakazy – wszelkie możliwe więzi pomiędzy naszymi państwami, społeczeństwami i osobami, polityczne, kulturalne, gospodarcze etc. Dodajmy, że szczęśliwą okolicznością w naszych relacjach z Białorusią jest to, że nie mamy z nią żadnych obiektywnych pól tarcia, takich jak banderowskie „trupy w szafie” w stosunkach z Ukrainą czy antypolonizm przejawiający się w urzędowej lituanizacji, w relacjach z Litwą – a przecież z nimi nie toczymy dyplomatyczno-propagandowych wojen, bo są one demokratyczne, chociaż pierwszą rządzą mafie, a drugą szowiniści.

Wszystkie te priorytety – całkowicie realne, nawet w perspektywie krótkofalowej, potrzeba tylko dobrej woli – winny zaś być podporządkowane myśleniu w kategoriach „długiego trwania”, mającego w perspektywie, niekoniecznie wypowiadaną (zwłaszcza przez czynniki oficjalne), ale nigdy nie zapominaną wizję renovatio wspólnego, jagiellońskiego, imperialnego dziedzictwa, podług polskiej i chrześcijańskiej, a nie brukselskiej i masońskiej, metody unionizowania wspólnot narodowych i politycznych; tę wizję, która już raz była inkarnowana w historię, a była trwała dlatego, że wcielano ją kierując się słowami najpiękniejszego dokumentu polskiego Logos, aktu Unii Horodelskiej, skreślonymi zapewne przez Pawła Włodkowica: „Nie dozna łaski zbawienia, kogo nie wesprze miłość. Ona jedna nie działa marnie: promienna sama w sobie, gasi zawiści, uśmierza swary, użycza wszystkim pokoju, skupia, co się rozpierzchło, podźwiga, co upadło, wygładza nierówności, prostuje krzywe, wszystkim pomaga, nie obraża nikogo, a ktokolwiek się schroni pod jej skrzydła, ten znajdzie bezpieczeństwo i nie ulegnie niczyjej groźbie. Miłość tworzy prawa, włada państwami, urządza miasta, wiedzie stany Rzeczypospolitej ku najlepszemu końcowi, a kto nią pogardzi, ten wszystko utraci. Dlatego też my wszyscy zebrani, prałaci, rycerstwo i szlachta, chcąc spocząć pod puklerzem miłości i przejęci pobożnym ku niej uczuciem, niniejszym dokumentem stwierdzamy, że łączymy i wiążemy nasze domy i pokolenia, nasze rody i herby…”. Oto nasz prawdziwy „mesjanizm”.

Jak, w świetle powyższych priorytetów, prezentuje się nasza (?) polityka białoruska? Otóż, stanowi ona tak dokładne ich zaprzeczenie, że gorszej już nie mogliby prowadzić jawni wrogowie Polski. Dotyczy to wszystkich ekip rządowych ostatniego dwudziestolecia i wszystkich sił politycznego establishmentu: czy u władzy jest AWS, czy SLD, czy PiS, czy PO, poruszamy się po trajektorii tego samego szaleństwa, które właśnie kulminuje w reakcjach na prezydenckie wybory na Białorusi, gdy rząd ze swoim ministrem spraw zagranicznych ściga się w politycznym awanturnictwie z emisariuszami opozycji. Oficjalną motywacją tego obłędu jest oczywiście ideologiczny pryncypializm w obronie „standardów demokracji i praw człowieka”. Ideologia zatem (nie miejsce tu na wykazywanie po raz kolejny jej oczywistej, żałosnej nicości) tak zaślepia naszych „umiłowanych przywódców”, że dla jej upragnionego i wyimaginowanego triumfu gotowi są pchnąć z powrotem Białoruś w objęcia ZbiR-a (bo jaką ma alternatywę, jeśli ją od nas odpychamy?) oraz poświęcić interesy ludności polskiej i Kościoła. Nic to, że białoruska opozycja składa się albo z szowinistycznych etnonacjonalistów, którzy dopiero pokazaliby Polakom, gdzie ich miejsce, gdyby przypadkiem doszli do władzy, albo z komunistycznych agentów Moskwy. Nic to nawet, że ta „opozycja demokratyczna” nie ma za sobą białoruskiego demosu, co bądź co bądź dla miłośników demokracji stanowi wyjątkowo wstydliwą aporię.

Można natomiast bez najmniejszych wahań używać białoruskich Polaków (ściślej demokratycznie rozegzażerowaną część polonijnych działaczy) jako taranu do walki z „autorytarną władzą” a potem oburzać się i dziwić – niczym to prymitywne plemię z afrykańskiego buszu, które ponoć nie widzi związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy kopulacją a zachodzeniem w ciążę – że za polityczne awanturnictwo dotykają ich represje. Mniejsza zresztą o represje wobec działaczy (na które sobie zasłużyli); rzecz w tym, że płaci za to cała polska ludność oraz Kościół. Prosta uczciwość nakazuje bowiem przyznać, że „wojny polsko-łukaszenkowskiej” nie rozpoczęły władze w Mińsku, tylko owi polscy działacze, zachowujący się jak obca agentura i dywersanci w państwie, któremu winni są lojalność. Oni jednak uważają, że lojalność obowiązuje ich tylko wobec demokratycznej ideologii i jej „standardów”; demokracja – a nie Białoruś czy Polska – to ich „ojczyzna”.

W gruncie rzeczy ptasi rozumek naszych „mężyków (i parytetowo: żoneczek) stanu” jest tego samego kalibru, co owej działaczki białoruskiej opozycji, która – usłyszałem to w telewizji – powiedziała, że demonstruje przeciwko Łukaszence, bo sprawowanie władzy przez szesnaście lat jest „niemoralne i niedemokratyczne”. Długość sprawowania władzy jako kryterium jej moralności! A czy umiejętności roztropnego rządzenia również? Czy tej umiejętności można nabyć bez żadnego wysiłku i treningu, a zarazem tracić ją w jakiś niepojęty sposób po upływie kilku lat? Jakiegoż zaślepienia trzeba, żeby tak postrzegać rzeczy! Przypomina się tu celna replika, jakiej pewnej idiotce – dziennikarce, pytającej czy władza nie zużywa, udzielił wielokrotny premier Włoch Giulio Andreotti: „władza zużywa jedynie tych, którzy jej nie posiadają”. Aby już nie odwoływać się do przykładu monarchii czy dyktatur, przecież i w demokratycznych republikach zdarza się (jeśli nie ma tylko absurdalnych zakazów reelekcji), że wybitny polityk sprawuje rządy i po kilkadziesiąt lat, by wspomnieć choćby premiera i w końcu prezydenta Irlandii, Éamona de Valerę.

Tak, nawiasem mówiąc, z prezydenta Łukaszenki żaden „autorytarysta” (nie nadając oczywiście temu słowu pejoratywnej treści z wokabularza demokratycznych obelg). Prawdziwemu autorytaryście obojętna – a nawet przykra – byłaby demokratyczna legitymizacja władzy, natomiast Łukaszenka nieustannie się o nią ubiega. Nie ma lepszego dowodu na jego mentalny demokratyzm, jak właśnie pozaprawne „poprawianie” rezultatów wyborów, które i tak wygrałby bez tego w cuglach, tyle że z nieco niższym poparciem. Dowodzi to bowiem, iż myśli on jak integralny, „russowski” demokrata, który za wszelką cenę pragnie, aby legitymizująca go volonté générale była koniecznie jak najbardziej zbliżona do volonté de tous, a najlepiej jednomyślna.

Prezydentowi Łukaszence nieustannie wypomina się też jego sowiecko-komunistyczny rodowód, ale jest to podejście wybiórcze, bo przecież dokładnie taki sam rodowód mają jego oponenci z „demokratycznej opozycji”. Na tle innych postkomunistycznych przywódców pod wieloma względami wyróżnia się on na plus. Białorusini pod jego rządami żyją zapewne dość skromnie, lecz nie ma tam rażącego ubóstwa, ani takich kontrastów pomiędzy nuworyszowskimi złodziejami a ludźmi żyjącymi w autentycznej nędzy, jak na Ukrainie; ponieważ nie są w „globalnym rynku”, to nie stali się jeszcze agregatem samosprzedawalnych przedmiotów, jak konsumenci dóbr (i niespłacalnych kredytów) gdzie indziej. Znany jest także moralno-obyczajowy konserwatyzm białoruskiego przywódcy, toteż na przykład „parady gejów” byłyby tam niewyobrażalne. Ciekawe, ilu obrońców „standardów demokracji” u nas miałoby mu i to również za złe? Nie ma też żadnych podstaw, aby zrównywać naszą nie tak dawną walkę z walką „opozycji” z Łukaszenką: myśmy walczyli o wyzwolenie spod komunizmu i od sowieckiej Rosji, na Białorusi komunizmu też już nie ma, a niezależność od Rosji uzyskał sam Łukaszenka.

Dodajmy jeszcze, że nie chce nam się wierzyć, aby wszyscy „sternicy” naszej nawy państwowej naprawdę kierowali się jedynie wiarą w owe demokratyczne i prawoczłowiecze dyrdymały. Jeśli nawet nie sprawują oni realnej władzy, to przynajmniej mają dostęp do informacji o rzeczywistych pobudkach i sprężynach podejmowania decyzji o wojnie wydanej „ostatniemu autorytarnemu reżimowi w Europie” przez możnych tego świata. Jest tajemnicą poliszynela, że na Białoruś łasym okiem spoglądają międzynarodowi geszefciarze pokroju „filantropa” Sorosa. „Przywrócenie demokratycznych standardów” ma zatem być pomostem do włączenia tego rzeczywiście „niezagospodarowanego” jeszcze obszaru w strefę ich finansowego imperium. O tym zatem pamiętajmy i stawiajmy pytanie o czyje interesy naprawdę zabiega, prężąc muskuły i groźnie marszcząc brwi, bufon kierujący naszym MSZ? Bo na pewno nie o polskie.

Jacek Bartyzel
dr hab., profesor UMK

źródło: http://www.legitymizm.org/demokratyczna-bialorus
 

mtllc

Nowicjusz
Dołączył
6 Czerwiec 2006
Posty
2 164
Punkty reakcji
13
Wiek
44
Miasto
z lasu
Naród białoruski ma prawo do samostanowienia. Daleki jestem od popierania postKGBowskiego kacyka i całej tej koterii, ale święte oburzenie naszych polityków i systemowych mediów skwitować mogę tylko pustym śmiechem. Owszem, Białoruś nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą, ale w miarę sprawnie funkcjonuje. Co więcej, śmiem twierdzić, że Białoruś jest suwerennym państwem, czego nie można powiedzieć o Polsce.

Najwięcej zarzutów wobec Łukaszenki dotyczy represjonowania opozycji. Weźmy tylko pod uwagę, że opozycja ta albo jest postkomunistyczna, tak jak Łukaszenko, albo prowadzi działalność, którą wprost można nazwać agenturalną (oczywiście na rzecz tzw 'wolnego świata' tj państw zachodnich).

Co spotka Białorusinów po dojściu opozycji do władzy? Grabież majątku narodowego, rozpanoszenie się mafii i degrengolada polityczna. No i oczywiście 'wolność' pojmowana po zachodniemu - parady pederastów i komercjalizacja życia.

Polecam spojrzeć na problem z trochę innej perspektywy, niż ekran telewizora. Na zachętę artykuł prof. Bartyzela:

Dla państw suwerennych Rosja sprzedaje gaz i ropę po cenach rynkowych. Dla swojej strefy wpływów ma oddzielne stawki. Zresztą promowanie kultury rosyjskiej kosztem białoruskiej też ciężko zaliczyć do działań suwerennego państwa. Nawet w okresie przed wyborami, kiedy w polityce powiało lekkim chłodem.

Kolejna lansowana przez reżim propagandowa teza to skromnie ale uczciwie. Wszechobecna korupcja to nic innego jak okradanie państwa. A czy struktury oparte na nepotyzmie są lepsze od tych opartych na mafii? Zresztą nie wiem jak byś się czuł bez tej wolności "zachodniej" i bez możliwości wyżalenia się nawet na takim forum, widząc że mer twojego miasta to zwykły złodziej.

A już artykulik prof. Bartyzela to ścisłe powtarzanie KGB-owskiej propagandy. Pożyteczni idioci zawsze się znajdą. Nawet pewnie nie pofatygował się na Białoruś, skoro pisze bzdury: "Białorusini pod jego rządami żyją zapewne dość skromnie, lecz nie ma tam rażącego ubóstwa, ani takich kontrastów pomiędzy nuworyszowskimi złodziejami a ludźmi żyjącymi w autentycznej nędzy, jak na Ukrainie; ponieważ nie są w „globalnym rynku”, to nie stali się jeszcze agregatem samosprzedawalnych przedmiotów." Nawet jako turysta niestety widzi się te kontrasty. Wynikają one jednak z innych przyczyn niż u nas.
 

Ugarte

Nowicjusz
Dołączył
26 Marzec 2008
Posty
368
Punkty reakcji
10
Dla państw suwerennych Rosja sprzedaje gaz i ropę po cenach rynkowych.

Wobec tego żyjemy w suwerennym państwie. Ciekawe.

Zresztą promowanie kultury rosyjskiej kosztem białoruskiej też ciężko zaliczyć do działań suwerennego państwa.

To samo można powiedzieć o promowaniu niskich lotów 'kultury' amerykańskiej kosztem kultury polskiej czy szerzej europejskiej.

A już artykulik prof. Bartyzela to ścisłe powtarzanie KGB-owskiej propagandy. Pożyteczni idioci zawsze się znajdą.

Natomiast doniesienia medialne to ścisłe powtarzanie propagandy reżimu demokratycznego. Pożyteczni idioci zawsze się znajdą.
 

outremer

Fratres Militiae Templi
Dołączył
19 Listopad 2006
Posty
6 255
Punkty reakcji
165
Miasto
15
W krainie Wielkiego Kołchoźnika mniej więcej połowa obywateli ma problemy ze znajomością języka białoruskiego. To kim oni są ?
 
C

Crockett

Guest
Ciekawe jak to jest z tą w miarę żyjącą, nie w skrajnej biedzie ludnością i tym poziomem kiedy w TV pokazano gospodarstwo i krowy stojące w gównie po pas...
 

mtllc

Nowicjusz
Dołączył
6 Czerwiec 2006
Posty
2 164
Punkty reakcji
13
Wiek
44
Miasto
z lasu
Wobec tego żyjemy w suwerennym państwie. Ciekawe.

To samo można powiedzieć o promowaniu niskich lotów 'kultury' amerykańskiej kosztem kultury polskiej czy szerzej europejskiej.

Natomiast doniesienia medialne to ścisłe powtarzanie propagandy reżimu demokratycznego. Pożyteczni idioci zawsze się znajdą.

Jedni równają w górę inni w dół. Kwestia smaku.
To że ja mam źle (chociaż ja nie podzielam Twego pesymizmu), nie znaczy automatycznie że u sąsiada jest lepiej. W odróżnieniu od chociażby tego profesora bywam czasami na Białorusi. I chociaż media "reżimu demokratycznego" (swoją drogą jedno wyklucza drugie, chyba że to tak popularny ostatnio skrót myślowy), obiektywizmem nie grzeszą, to bliżej im do prawdy. Białoruś to dwa światy. Czyste, zadbane miasta i głęboka prowincja, gdzie na przednówku główne jedzenie to bulby. Gdzie jest nawet problem z świadomością narodową. Outremer słusznie zauważył że spora część nie zna nawet języka białoruskiego, a narodowość określają jako "tutejszy". I baćko nic z tym nie robi. Moim zdaniem w ten sposób nie zbuduje się silnego, spójnego narodu. Większość pójdzie za tym kto im zagwarantuje ciągłość pensji (Białoruś to jedyna była republika radziecka która nie zawiesiła nigdy świadczeń, nawet gdy przy władzy była ta złodziejska opozycja).
 
C

Crockett

Guest
Czytając Wasze wypowiedzi dochodzę do wniosku, że tam wcale tak źle nie jest, zwłaszcza w miastach.
 

mtllc

Nowicjusz
Dołączył
6 Czerwiec 2006
Posty
2 164
Punkty reakcji
13
Wiek
44
Miasto
z lasu
Oczywiście że nie jest tak źle, że krowy stoją w gównie. Bo i w Polsce to się zdarza. Po prostu gospodarz to pewnie jakiś pijak. Jednak na wsiach widzi się biedę. Byle jakie domki, jakieś żelastwo rdzewiejące na podwórku. Zresztą był tutaj temat o poziomie życia na Białorusi i jakiś Białorusin się wypowiadał. A i zdjęć sporo wkleił.
 
C

Crockett

Guest
Czyli mogę liczyć na pracę, wynagrodzenie by wyżyć godnie i mieć pełnię swobód takich atrakcji jak np. galerie handlowe, kino, kluby? A co z internetem i jego wolnością? Celowo wymieniłem to co widzicie bo mam szczere wątpliwości czy chociaż połowę bym mógł tam z tego mieć...
 

elpablo

Tyran Okrucieństwa
Dołączył
6 Luty 2008
Posty
2 980
Punkty reakcji
53
Wiek
38
Miasto
Dark Wood
Przecież tu na forum od czasu do czasu wypowiada sie chłopak z Białorusi, załozył nawet temat gdzie pisał min. o poziomie życia w swoim kraju. Według niego młodzi nie narzekają i bynajmniej większość z nich nie chce obalenia Łukaszenki.
 
S

serwor

Guest
Co sądzicie o wydarzeniach rozgrywającym się w tym państwie? Dlaczego zaprowadza się porządek w Iraku i Afganistanie a nie zrobi się tego samego na Białorusi? Dlaczego nikt nie reaguje na łamanie praw człowieka, których tak bronią wszyscy i które są kluczowym obszarem działań wielu organizacji międzynarodowych?

Oj ,TVN ogladamy?
Pare dni wczesniej bylo jak takie imprezy robi sie na zachodzie ,tez paly,policja,psy.
Jesli imprezowicze wdzieraja sie do budynkow rzadowych to sie ich paluje i zabiera do odpowiednich miejsc.

Na Bialorusi porzadek jest o wiele lepszy niz u nas,pociago jedza planowo,chodniki odsnierzane,nie tak jak u nas.
Panstwo jest sprawne.

Ciekawe jak to jest z tą w miarę żyjącą, nie w skrajnej biedzie ludnością i tym poziomem kiedy w TV pokazano gospodarstwo i krowy stojące w gównie po pas...

Ja moge sie zalozyc ze takie krowy i takie g... mozna pokazac w kazdym panstwie od USA do Rosji.
Jak sie chce to sie znajdzie.
A u nas nie takie rzeczy pokazywali.


Czyste, zadbane miasta i głęboka prowincja, gdzie na przednówku główne jedzenie to bulby

No dajesz po bandzie,nie pomyslalers ze nie tylko ty bywasz wna Bialorusi?
Mam znajomych ktorzy czesto ,kilka razy w miesiacu tam sa.

Na przyklad infrastyruktura kolejowa [przeladunki towarow]jest u nich o 10-15 lat do przoidu w porownaniu z nasza.

Inwestuja tam bez rozglosu ,Niemcy,Chinczycy i cala zachodnia europa.
TYlko madrzy Bialorusini ,wszedzie musza miec swoje udzialy,bez tego obcy nic nie zbuduja.
 
Do góry