Stassy
Nowicjusz
Ostatnio kompletnie nic mi się nie układa. Jestem w maturalnej klasie, zawalam szkołę maksymalnie, chociaż uczę się dużo. Mam już tego tak serdecznie dość czasami...Niedługo studniówka, listę trzeba zrobić, a ja nadal nie wiem czy iść...Nie mam z kim, a sama nie pójdę. Mama już zapowiedziała, że na kieckę zbyt dużo nie dostanę. Wiem, że to pojęcie względne, ale w jej ustach brzmi to prawie jak:lepiej wyjmij starą z szafy. A starą miałam na sobie na balu w gimnazjum i jest zwyczajnie za mała. Jakoś nie mogę sobie z niczym poradzić. Czasem nienawidzę siebie za to jaka jestem niezdarna. Chciałabym już skońcvzyć tą szkołę i mieć to wszystko w d. Mam wrażenie, że jestem nielubiana. Kiedy idę szkolnym korytarzem czuję się głupio.
Jestem ciągle śpiąca, zmęczona, wiecznie boli mnie głowa, wczoraj w szkole strasznie zabolało mnie serce. Koleżanka twierdzi, że to kolka, mama twierdzi, że to przemęczenie, inna koleżanka twierdzi, że to jesień, a ja już siły nie mam, żeby zgadywać co mi jest. To chyba przedostatnia faza mojego szaleństwa. W ostatniej odjadę w kaftanie...
Jestem ciągle śpiąca, zmęczona, wiecznie boli mnie głowa, wczoraj w szkole strasznie zabolało mnie serce. Koleżanka twierdzi, że to kolka, mama twierdzi, że to przemęczenie, inna koleżanka twierdzi, że to jesień, a ja już siły nie mam, żeby zgadywać co mi jest. To chyba przedostatnia faza mojego szaleństwa. W ostatniej odjadę w kaftanie...