Wernher von Braun

WolnyWilkDziki

Nowicjusz
Dołączył
16 Luty 2010
Posty
101
Punkty reakcji
15
Twórca rakiet niemieckich V-2, współtwórca programu Apollo, dzięki któremu człowiek znalazł się na księżycu. Genialny naukowiec z poświęceniem pracujący na rzecz swojego wynalazku, czy nazistowski zbrodniarz ?

Potrafił z narażeniem własnego życia sprawdzić na sobie czy, przeciążenia maszyny z napędem rakietowym nie zabiją pilota, mimo iż wcześniej myszy testowane na takiej wirówce ponosiły śmierć.

Członek SS, dla którego wynalazku pracowali więźniowie obozów koncentracyjnych, szczególnie podziemnej fabryki części „Dora”, ulokowanej we wnętrzu góry.


Czy mamy do czynienia z człowiekiem dobrym i geniuszem, któremu przyszło pracować w takich okolicznościach, czy też z kolegą po fachu zbrodniarzy takich jak Himmler ?
 

Cvahoo

Nowicjusz
Dołączył
7 Październik 2008
Posty
448
Punkty reakcji
6
Wiek
41
Miasto
Preston
Nie znam jego historii na tyle dobrze, aby oceniać jego moralność. Napiszę więcej: nawet gdybym był po jednej czy dwóch biografiach, i tak nie uważałbym, że potrafiłbym wiarygodnie ocenić czy był dobry czy zły. To były gówniane czasy, w których nawet sam anioł byłby ubabrany na brązowo.

Był za to niewątpliwie wybitnym naukowcem. Mając na uwadze fakt, że żyjemy w wieku głupców i o geniuszy coraz trudniej, oceniam go pozytywnie.
 

makfil

Bywalec
Dołączył
15 Listopad 2009
Posty
579
Punkty reakcji
39
Miasto
Ziemia, planeta ludzi
Wernher von Brown był dzieckiem swoich czasów i miejsca, w którym żył, co tak trafnie określił Cvahoo:

[quote ]
To były gówniane czasy, w których nawet sam anioł byłby ubabrany na brązowo.
[/quote]
Niewątpliwie, używał on nazizmu jako siły nośnej dla realizacji swojej pasji życiowej, gdyż jego członkostwo w NSDAP było wynikiem świadomego wyboru. Późniejsza przynależność do SS, była raczej wynikiem konieczności, ponieważ struktury organizacyjne, w których pracował zostały zmilitaryzowane, więc tu już pewnie nikt go o zdanie nie pytał.
Przychodzi mi tu na myśl inna jeszcze refleksja - na swoje szczęście wpadł w ręce armii USA a nie konkurencyjnego frontu. W przeciwnym razie miałby jeszcze okazję wstąpienia do KPZR.
To byłby dopiero życiorys... :sexy:
 
Do góry