Ta historia ma ciąg dalszy.
Nie utrzymywaliśmy kontaktu przez jakiś czas, aż w końcu odezwał się do mnie. Powiedział, że zostawił Julię i zrobił to myśląc o mnie. Stało się to 13 listopada.
W niedzielę (18 listopada) postanowiłam, że zrobię mu niespodziankę i pojadę do niego. Tak jak wymyśliłam tak też uczyniłam. Uznałam, że w ten sposób nasza sytuacja może się wyjaśni i dowiem się czegoś więcej.
Był zaskoczony gdy zobaczył wiadomość ode mnie, że już to jestem, ale był też zadowolony. Poszliśmy na spacer. Wszystko było w porządku, było miło. Rozmawialiśmy i usiedliśmy na ławce. Chciałam go pocałować, ale on odsunął się i...
On: Nie mogę.
Ja: Dlaczego?
On: Bo Julia...
Ja: Mówiłeś, że już wszystko sobie wyjaśniliście.
On: Jednak nie do końca...
Ja: Aha. Dobra. To idę, nie chcę niezręcznej sytuacji.
Odprowadził mnie na przystanek nic nie mówiąc. Mój tramwaj już stał. Pocałował mnie w policzek i pojechałam. po kilku minutach dostałam smsa: "Naprawdę dziękuję, że przyjechałaś :* i przepraszam, że tak wyszło
"
To ma być jakiś żart. Powiedzcie mi czemu mi to robi. Dlaczego tak mnie rani. Od tego zdarzenia minął już prawie tydzień, a to boli. Cały czas z tą samą mocą. Czuję ucisk w klatce piersiowej i mam łzy w oczach. Już sobie z tym nie radzę...