Ajkiorka
Nowicjusz
Mam nadzieję, że nie zamieszczam tutaj żadnego offtop'u i że temat nie był jeszcze poruszany.
Mianowicie ostatnio w rozmowie z koleżanką usłyszałam, że byłam wampirem emocjonalnym. Nie, koleżanka nie jest żadnym psychologiem, żeby to stwierdzić, po prostu kiedyś czytała artykuł i stwierdziła, że tak właśnie ja się zachowywałam.
Chodzi o to, że na głos, wśród moich zaufanych przyjaciół, mówiłam co mnie dręczy, mówiłam ciągle, mówiłam dużo, być może ZA dużo, robiłam to nie dlatego, żeby sprawić, aby oni też poczuli się gorzej, robiłam tak, bo sama tym wołałam o pomoc. Owa znajoma powiedziała mi, że moje zachowanie sprawiało, że oni czuli się źle, ona tak to zauważyła. Gdzie więc jest granica pomiędzy owym 'wampiryzmem emocjonalnym', a po prostu normalną rozmową, mówieniem o problemach? Jeśli faktycznie byłam takim toksycznym przypadkiem, to nie chcę nim być już więcej, ale... fakt, faktem, że czasem ludzie rozmawiają ze sobą, bo potrzebują pomocy, chorobami cywilizacyjnymi są m.in. depresja, czy nerwica, czy to, że ktoś na przypadłości takowe cierpi już sprawia, że automatycznie można mu przypiąć tabliczkę 'wampir emocjonalny'? Czy może po prostu chodzi o niedouczenie, w tym przypadku niedoczytanie dokładnie tematu przez koleżankę? Można liczyć na pomoc i mówić, jeśli coś kogoś boli, czy lepiej kryć?
Mianowicie ostatnio w rozmowie z koleżanką usłyszałam, że byłam wampirem emocjonalnym. Nie, koleżanka nie jest żadnym psychologiem, żeby to stwierdzić, po prostu kiedyś czytała artykuł i stwierdziła, że tak właśnie ja się zachowywałam.
Chodzi o to, że na głos, wśród moich zaufanych przyjaciół, mówiłam co mnie dręczy, mówiłam ciągle, mówiłam dużo, być może ZA dużo, robiłam to nie dlatego, żeby sprawić, aby oni też poczuli się gorzej, robiłam tak, bo sama tym wołałam o pomoc. Owa znajoma powiedziała mi, że moje zachowanie sprawiało, że oni czuli się źle, ona tak to zauważyła. Gdzie więc jest granica pomiędzy owym 'wampiryzmem emocjonalnym', a po prostu normalną rozmową, mówieniem o problemach? Jeśli faktycznie byłam takim toksycznym przypadkiem, to nie chcę nim być już więcej, ale... fakt, faktem, że czasem ludzie rozmawiają ze sobą, bo potrzebują pomocy, chorobami cywilizacyjnymi są m.in. depresja, czy nerwica, czy to, że ktoś na przypadłości takowe cierpi już sprawia, że automatycznie można mu przypiąć tabliczkę 'wampir emocjonalny'? Czy może po prostu chodzi o niedouczenie, w tym przypadku niedoczytanie dokładnie tematu przez koleżankę? Można liczyć na pomoc i mówić, jeśli coś kogoś boli, czy lepiej kryć?