w jaki sposób jeden dzień zmienia podejście człowieka..

Nat.

Nowicjusz
Dołączył
9 Październik 2006
Posty
4 641
Punkty reakcji
1
Wiek
17
Tak na wstępie, chciałabym napisać tylko tyle, że nigdy nie spodziewałabym się takiego przebiegu spraw, żebym pisała temat właśnie w tym dziale. Może to być trochę sztywe, ale błagam o wybaczenie! Ogólnie piszę po to, żeby złożyć kilka miesięcy, a przy okazji i moje myśli w jedną całość. Dodadkowo uprzedzam, że pewne wątki mogę pominąć zupełnie nieświadomie..
Historia zaczęła się na dobre na przełomie lutego i marca. Wtedy zauważyłam, że S. zaczyna robić podchody, delikatnie i dyskretnie próbując wybadać sobie teren.. Wszystko było miło i w porządku. Na początku udawałam że nic się nie dzieje. Pomijałam wszystkie sygnały, a On wysyłał je jeszcze intensywniej. W końcu pomyślałam, że co mi szkodzi? Przecież to taki miły i sympatyczny chłopak, na dodatek kiedyś mi się podobał i chciałam z Nim chociażby coś poflirtować.. Z każdym dniem przekonywałam się coraz bardziej, że w sumie czemu nie?
Jendak zawsze coś staje na przeszkodzie. Tym razem w tej delikatnej grze pojawił się D. W przeciwieństwie do S. zaczął bardzo szybko działać i starać się o mnie. Zdziwiona spontanicznością całej tej sytuacji nawet nie zorientowałam się kiedy rozpoczął się nasz związek. Mój i D. W kilka dni później S. bardzo pilnie usiłował się ze mną spotkać, jednak ja nie byłam w stanie. Tak po prostu - przede mną był kilkudniowy wyjazd i przygotowywałam się do niego. W końcu nie wytrzymał i w nocy dostałam smsa z pytaniem czy ma u mnie jakiekolwiek szanse.. Zaszokowana i cholernie zbuta z tropu rano odpisałam i przedstawiłam Mu zaistniałą sytuację. Nie było łatwo to załatwić.. Po powrocie bałam się nawiązać z Nim kontakt i spróbować to wyjaśnić. Poza tym myslałam że zakochuję się w D. I w taki sposób minął kwiecień, maj i cały czerwiec. Ostatniego dnia czerwca zerwałam.
Następnego dnia ja, S. i paru naszych znajomych wyjeżdżaliśmy na dwa tygodnie za granicę. Przez ten czas próbowałam zachować dystans ze względu na jego dziewczynę, ale i naprawić kontakt między nami. Powiem, że było ciężko i nie wychodziło, ale w ostatnich dniach było naprawdę miło. Zaraz po powrocie tamta zerwała, a my tu na miejscu, jak gdyby nigdy nic - kontakt znikomy. Ale panna N. zaczęła się przełamywać. Otrzymała nawet zaproszenie na imprezę urodzinową. Skorzystała z wielką chęcią, bo mimo wszystko znajomość z Nim miała dla niej duże znaczenie.
A w tym momencie historia zaczyna się robić coraz to ciekawsza.
Nie będę opisywała przebiegu całej imprezy. Początkowo solenizant siedział dokładnie na przeciw mnie. Śmiałam że będę mogła Mu patrzeć w oczy. Warto wspomnieć, że niedaleko też siedziała Jego była. Zaczęła się prawdziwa impreza - pierwsze tańce, wódka i te sprawy. Nie miałam wielkiej ochoty na alkohol, ale jak można nie wypić za Niego? Wypiłam kilka kolejek, ale tak żeby się nie upić. I tak mijał czas, aż do okolic pierwszej w nocy/nad ranem. W między czasie nie obeszło się bez kilkukrotnego przytualania się, lekkiego ukłucia zazdrości na widok Jego z tamtą na parkiecie..
Aż do tej pierwszej. Jeden taniec - wolny. Dokładnie pamiętam. Piosenkę, miejsce, każde słowo i gest. Kolejna piosenka też wolna. Nie pozwolił zmienić. Kolejny taniec. Pierwszy pocałunek. Zaproponował wyjście. Zgodziłam się, jednak nie byliśmy w stanie tego ani wyjaśnić, ani porozmawiać na spokojnie. Pominę fakt, że szliśmy za rękę, potem staliśmy przytuleni i pocałowaliśmy się jeszcze kilka razy. Tam uświadomiłam sobie wiele rzeczy.. Że nie był i nie jest mi obojętny, że chciałabym z Nim być.. Odnowić to, co było kiedyś.
I tak mijają sobie dni.. Już prawie miesiąc. Była jedna poważna rozmowa - powiedział, że Jego ambicje nie pozwalają mu na to, żeby spróbować, że za bardzo Go wtedy zraniłam. Przyznał też, że coś w Nim tknęło. Że poczuł coś podobnego do tego, co czuł kiedyś, ale nie jest w stanie zdefiniować tego uczucia. Zaproponował przyjaźń.
Próbowałam kilka razy jeszcze nawiązać temat, lecz bez większego powodzenia.
Wiem, że śledzi moje ruchy, jednak ja za bardzo boję się rozwiązać tą sprawę. Chciałabym bardzo z Nim porozmawiać i załatwić to do końca. Wyznać mu to, co czuję. A ostatnio się przekonałam, że po prostu się zakochałam. Jedyne co mnie powstrzymuje, to ten strach. Strach przed Jego reakcją, przed tym co odpowie, co zrobi.. I doskonale wiem, że powinnam. Jednak cos mnie powstrzymuje.
Co dalej? Sama nie wiem. Liczę na przypływ dobrych mocy i odwagi, żeby zdobyć się na to. Póki co jestem w kropce.

No i w sumie to by było na tyle.
Gratuluję tym, którzy nie zniechęcili się patrząc na długość. I dziękuję za uwagę.
 

salatka

Nowicjusz
Dołączył
15 Kwiecień 2007
Posty
74
Punkty reakcji
0
Miasto
Wrocław
Byłem w sumie w dokładnie identycznej sytuacji co "S." (taaak, kochamy idiotyczne skróty, następnym razem błagam, wstaw po prostu fałszywe imiona).

Koleś Ci po prostu nie ufa, i to nie jest tak, że nie chce zaufać, jest wręcz przeciwnie, chodzi "tylko" o to, że nie potrafi. Niby mu się podobasz, niby coś tam czuję, ale jest to coś, co go blokuje, co cały czas mu przypomina o poprzednim bólu. No i dochodzi do tego nasza kochana, męska duma. >]Zresztą postaw się na jego miejscu, podrywał dziewczynę, flirtowaliście, niby wszystko szło lepiej i lepiej, a tu pyk, poszła do innego. Najzwyczajniej w świecie mógł pomyśleć, że się nim zabawiłaś, znudziło Ci się, polazłaś z tamtym, dostałaś po du.pie i teraz próbujesz odnowić kontakt na zasadzie "a do tego zawsze mogę sobie przyjść, bo czeka".

Powiem tak, zadanie masz przed sobą prawie niewykonalne, niby brzmi prosto, przejrzyście i łatwo do zapamiętania - odbudować jego zaufanie. Problem tkwi w tym, że może to wymagać naprawdę dłuższego czasu uganiania się za nim jak totalna idiotka, a nawet pomimo takiego wysiłku masz może jakieś 10-20% szans powodzenia.
 

abricot

Hate hippies.
Dołączył
5 Lipiec 2009
Posty
789
Punkty reakcji
23
Wiek
35
Miasto
m3
Problem tkwi w tym, że może to wymagać naprawdę dłuższego czasu uganiania się za nim jak totalna idiotka, a nawet pomimo takiego wysiłku masz może jakieś 10-20% szans powodzenia.
Odbudować jego zaufanie to nie znaczy biegać za nim i lizać jego buty. Spróbuj przystać na to, co zaproponował. Bądźcie znowu przyjaciółmi, daj mu do zrozumienia, że jest dla Ciebie ważny, ale nie płaszcząc się przed nim. Facet to łowca, a cóż to za satysfakcja ustrzelić zwierzynę, która sama pcha się przed strzelbę? Zgodzę się z przedmówcą, że potrzebne będzie dużo czasu, ale sytuacja wcale nie jest przegrana.
 

Sysunia``

Nowicjusz
Dołączył
23 Luty 2008
Posty
335
Punkty reakcji
10
Wiek
35
Miasto
z miasteczka;)
Dokladnie, może właśnie najlepszym jak narazie będzie wyjście przyjaźń. Może trzeba spróbować zacząć od nowa... Dalej zacząć się spotykac, rozmawiać. Tak żeby on sie trochę otrząsnął od tego. Hmmm i chyba najlepiej będzie gdy nie będziecie wracać do przeszłośći, chyba że on sam zacznie. Ciężko jest ta sytuacja. Zraniłaś go ale nic nie stoi na przeszkodzie żebyś mu to wynagrodziła. Musisz pokazać że zależy Ci na nim, że popełniłaś błąd...
Życze powodzenia :)
 

stefaniaa

Nowicjusz
Dołączył
12 Luty 2009
Posty
354
Punkty reakcji
0
Wiek
34
Miasto
Trójmiasto
Zgadzam się z przedmówcami. Najlepiej jak na razie zostaniecie dobrymi przyjaciółmi. Trochę to potrwa ale S. nabierze do Ciebie zaufania. Wtedy będziesz mogła "coś" odbudować.
Powodzenia :)
 

Nat.

Nowicjusz
Dołączył
9 Październik 2006
Posty
4 641
Punkty reakcji
1
Wiek
17
Chciałabym, ale problem tkwi też w tym, że On unika wszystkiego.. Rozmów, spotkań. Kiedy już odważę się, to często nie chce mi prawei nic powiedzieć, albo schodzi się cała rozmowa do tego co było. Głównie do tego, że kilka miesięcy nie utrzymywaliśmy kontaktu i niby było dobrze.. ;\\
A sama też boję się ciągle pisać i pisać, zeby nie pomyślał, że jestem jakaś już totalnie zdesperowana..
 

Sysunia``

Nowicjusz
Dołączył
23 Luty 2008
Posty
335
Punkty reakcji
10
Wiek
35
Miasto
z miasteczka;)
To może powiedz mu żebyście spróbowali od nowa, że popełniłaś wielki błąd i dopiero teraz odczułaś jak bardzo jest Ci bliski. Że wiesz jak on się wtedy czuł ile wycierpiał bo teraz on to samo Tobie czyni...
 

Nat.

Nowicjusz
Dołączył
9 Październik 2006
Posty
4 641
Punkty reakcji
1
Wiek
17
Myślicie , że może taka zeupełnie szczera rozmowa, w cztery oczy, z wyjawieniem sobie uczuć może chociaż trochę pomóc..?
 

Sysunia``

Nowicjusz
Dołączył
23 Luty 2008
Posty
335
Punkty reakcji
10
Wiek
35
Miasto
z miasteczka;)
Moim zdaniem to będzie najlepsze wyjście. Bo bedziesz wiedzałą na czym stoisz, czy wogóle jest jakaś ikierka nadzieji że on ponownie Tobie zaufa...
 

Nat.

Nowicjusz
Dołączył
9 Październik 2006
Posty
4 641
Punkty reakcji
1
Wiek
17
Dwie osoby zaufane, zachęcają wszelkimi sposobami do tego. Ale jak pokonać strach? Przed odmową, rozmową i reakcją? Jak ze zwykłych tematów przejśc w tak ważną i ciężką rozmowę..?
Jeśli odmówi, dać nam po raz kolejny trochę czasu i spróbować `zainwestować` w ta niby przyjaźń..?
 

Sysunia``

Nowicjusz
Dołączył
23 Luty 2008
Posty
335
Punkty reakcji
10
Wiek
35
Miasto
z miasteczka;)
Wiem że to jest ciężkie. Każda ze stron czeka aż ktoś zacznie... Wiem, bo przeżyłam. Oczywiście nie taką samą sytuacje ale poważną rozmowe... Zresztą, kto jej nie przeżył...
Najlepiej bedzie gdy zaczniecie od razu, prosto z mostu, a później samo sie potoczy.
Tak sobie myśle i chyba w tej sytuacji trzeba najpierw odbudować przyjaźń, bo ona także tu ucierpiała.
 

Nat.

Nowicjusz
Dołączył
9 Październik 2006
Posty
4 641
Punkty reakcji
1
Wiek
17
Wolałabym najpierw porozmawiać, jak to się mówi: o wszystkim i o niczym, żeby dopiero potem przejść do tych ważniejszych spraw..
Okaże się jutro.. Lub w najbliższych dniach. Może faktycznie obie strony czekają bojąc się zrobić ten pierwszy krok..?
 

Sysunia``

Nowicjusz
Dołączył
23 Luty 2008
Posty
335
Punkty reakcji
10
Wiek
35
Miasto
z miasteczka;)
MOże to i będzie lepiej, gdy na początku swobodnie sobie bedziecie rozmawiać. Przełamią sie troche lody..
Życze powodzenia :)
 

Nat.

Nowicjusz
Dołączył
9 Październik 2006
Posty
4 641
Punkty reakcji
1
Wiek
17
Jeszcze nie dziękuję, bo nie podjęłam ostatecznej decyzji. ;)
Będę na pewno pisała o każdym podjętym kroku.
I ciekawa jestem, co inni jeszcze o tym myślą..
 
P

pawlos88

Guest
heh wy kobiety to naprawde umiecie komplikowac sprawy :p Problemy są po to aby je rozwiązywac a nie przed nimi uciekac. Jak mawiał Albercik "Everything should be made as simple as possible, but not simpler. "

No dobra wrócmy do tematu :)
Może jest po prostu tak że koleś chce sie w pewien sposób na Tobie zemścic. Może chce żebyś czuła się tak jak on,gdy wybrałaś "D", żebyś poczuła co to ból, cierpienie,świadomośc bycia tym "drugim"( co to dla wielu facetów jest ujmą na honorze), zranione uczucia itp.
I niestety, jak już tutaj wspomniano w grę wchodzi także urażona męska duma a także opinie i rady kumpli

Kiedy już odważę się, to często nie chce mi prawei nic powiedzieć, albo schodzi się cała rozmowa do tego co było

więc przy kolejnej okazji, zapytaj się go wprost, dlaczego Cię pocałował na tej imprezie, co to miało oznaczac, i co on tak naprawde do Ciebie czuje. Niby proste pytanie ale facet zostanie przyparty do muru, coś będzie musiał odpowiedziec :)

I powiem jeszcze, ze im dłużej zwlekasz tym gorzej dla Ciebie. Ty tylko potęgujesz w sobie strach przed tą rozmową, a on może w międzyczasie zakochac się w innej i Twoje szanse spadną do 0
 

Nat.

Nowicjusz
Dołączył
9 Październik 2006
Posty
4 641
Punkty reakcji
1
Wiek
17
Dlaczego, nikt nie jest w stanie tego wyjaśnić. Samo z siebie wyszło.. Zupełnie spontanicznie.
Co czuje? Ostatnio powiedział, że to coś podobnego, jak w tamtym czasie, jednak nie jest pewny..
Możliwe, ze dzisiaj się odważę na jakąś taką rozmowę..

I wiem.. Doskonale wiem. To jest moja specjalność - komplikowanie sobie (a przy okazji i innym) życia. ;}
No nic. Życzcie powodzenia i trzymajcie kciuki.. Że nie stchórzę..
 

Nat.

Nowicjusz
Dołączył
9 Październik 2006
Posty
4 641
Punkty reakcji
1
Wiek
17
No więc mogę się pochwalić odwagą. Przełamałam się.
Porozmawialiśmy chwilę, mimo niesprzyjających okoliczności. Jaki się zakończyło? Wstyd się przyznać, ale skończyłam z porażką na koncie.
Jednak mimo wszystko, chyba tak będzie łatwiej się pogodzić z tym, wiedząc na czym dokładnie stoję.
 
Do góry