troublemaker
Nowicjusz
- Dołączył
- 5 Grudzień 2010
- Posty
- 11
- Punkty reakcji
- 0
Witam , pisałem już o tej sprawie na innych forach "prawnych" jednak ANI RAZU nie dostałem KONKRETNYCH ODPOWIEDZI , tylko jakieś żałosne bzdury...paragrafy itd.
To forum znam (miałem parę lat temu tu konto) i wiem że zawsze ktoś tu doradzi , słowem w większości są tu porządni ludzie.
Przepraszam z góry za emocje ale mówiąc delikatnie ostatnio nie za bardzo mi się wiedzie.
Weźcie moją historię na serio a także jako przestrogę , wszystko co tu napiszę jest 100% faktem w który ja sam nie mogę uwierzyć.
Otóż mniej więcej rok temu zgubiłem dowód osobisty...Po czasie przyszedł na mój adres mandat , jeden drugi itd.
Poszedłem na policję z tymi mandatami , gdzie zostałem dosłownie ZMIESZANY Z BŁOTEM albowiem pAN i pANI policjanci uznali iż kłamię , dlaczego?nie wiem?
że nie chcę po prostu płacić mandatów albo coś przeskrobałem i się migam...OK na koniec ZASUGEROWANO MI (podkreślam słowo ZASUGEROWANO) że składam fałszywe zeznania , przy czym wyzywano mnie a w pewnym momencie myślałem nawet że nieszanowny pan policjant "kark" się na mnie rzuci z pięsciami... ludzie , totalni TOTALNI psychopaci !
z WIELKĄĄĄ ŁASKĄĄ nieszanowni policjanci przyjęli moje "zgłoszenie" i "obadali" mandaty.
Wyrobiłem nowy dowód w urzędzie szybko i sprawnie.
Następnie wezwano mnie znowu na policję do wydziału (nie znam dokładnie tej żałosnej terminologii) "dochodzeniowego" czy coś takiego.
Musiałem tam złożyć parędziesiąt swoich podpisów CZY MOŻE TO JEDNAK JA NIE PODPISYWAŁEM TYCH MANDATÓW.
Po czasie znowu mnie wezwano jako...ŚWIADKA W SPRAWIE POBICIA...Pani na policji wręczyła mi mój zgubiony przed rokiem dowód...niczego się nie dowiedziałem , co jak gdzie ? WTF ?! albowiem panowie i panie uznali że nie mają czasu i wszystko mam na papierze (wezwanie) , wymieniono mi tylko parę nazwisk i zapytano czy kogoś znam , odpowiedziałem że nie i pierwszy raz słyszę te nazwiska.Jak się domyśliłem (ale do końca i TAK NIEWIEM bo nie udzielono mi informacji) mój dowód został znaleziony przy sprawcy.
I znowu po czasie , dostałem wezwanie , tym razem do sądu jako świadek w sprawie blablablabla (i tu nazwiska) dodam znowu iż w dalszym ciągu o sprawie właściwie NIC NIEWIEM.
Jestem w kropce...nie wiem co mam wziąć do tego sądu z braku informacji , miałem w międzyczasie bardzo niekorzystny okres , TRZY śmierci w rodzinie , kłopoty w domu , z pracą...(aktualnie jestem bezrobotny) ogólnie "nie wesoło".
W końcu jestem totalnie zagmatwany...powinienem wziąć wszystko co dawano mi na tych posterunkach? Czy grożą mi jakieś kary skoro mój dowód znaleziono na miejscu przestępstwa ? (miałem już nowy a zgubienie zgłosiłem o wiele wcześniej ale ze swoich doświadczeń zawsze boje się najgorszego).
Druga sprawa to czy powinienem kogoś zaskarżyć ? jestem kompletnie zielony...Osobnika(ów) który posługiwał się moim dowodem nie znam i nie wiem czy może nie jest to jakiś zakapior.
Powiem tylko tyle że żyjemy w państwie totalnego bezprawia , gdzie porządny obywatel jest szykanowany i nie szanowany.
Z pokrzywdzonego zrobiono ze mnie jakiegoś fałszerza - element.
Moje ostatnie pytanie , czy w razie gdybym miał jakieś konsekwencje (jeżeli z roli świadka przeistoczę się w podejrzanego) GDZIE mogę się zgłosić ? Mam zamiar za jakiś czas robić licencję maklerską a do tego trzeba mieć czystą kartę tj.karalność mnie z tego kompletnie wyklucza.Zresztą z prawie każdej "lepszej" pracy mnie wyklucza...
Czy to podchodzi pod zniesławienie?
Przepraszam że nie piszę zbyt spójnie i nazbyt emocjonalnie ale jak mówiłem życie ostatnio nie szczędzi mi kopniaków.
To forum znam (miałem parę lat temu tu konto) i wiem że zawsze ktoś tu doradzi , słowem w większości są tu porządni ludzie.
Przepraszam z góry za emocje ale mówiąc delikatnie ostatnio nie za bardzo mi się wiedzie.
Weźcie moją historię na serio a także jako przestrogę , wszystko co tu napiszę jest 100% faktem w który ja sam nie mogę uwierzyć.
Otóż mniej więcej rok temu zgubiłem dowód osobisty...Po czasie przyszedł na mój adres mandat , jeden drugi itd.
Poszedłem na policję z tymi mandatami , gdzie zostałem dosłownie ZMIESZANY Z BŁOTEM albowiem pAN i pANI policjanci uznali iż kłamię , dlaczego?nie wiem?
że nie chcę po prostu płacić mandatów albo coś przeskrobałem i się migam...OK na koniec ZASUGEROWANO MI (podkreślam słowo ZASUGEROWANO) że składam fałszywe zeznania , przy czym wyzywano mnie a w pewnym momencie myślałem nawet że nieszanowny pan policjant "kark" się na mnie rzuci z pięsciami... ludzie , totalni TOTALNI psychopaci !
z WIELKĄĄĄ ŁASKĄĄ nieszanowni policjanci przyjęli moje "zgłoszenie" i "obadali" mandaty.
Wyrobiłem nowy dowód w urzędzie szybko i sprawnie.
Następnie wezwano mnie znowu na policję do wydziału (nie znam dokładnie tej żałosnej terminologii) "dochodzeniowego" czy coś takiego.
Musiałem tam złożyć parędziesiąt swoich podpisów CZY MOŻE TO JEDNAK JA NIE PODPISYWAŁEM TYCH MANDATÓW.
Po czasie znowu mnie wezwano jako...ŚWIADKA W SPRAWIE POBICIA...Pani na policji wręczyła mi mój zgubiony przed rokiem dowód...niczego się nie dowiedziałem , co jak gdzie ? WTF ?! albowiem panowie i panie uznali że nie mają czasu i wszystko mam na papierze (wezwanie) , wymieniono mi tylko parę nazwisk i zapytano czy kogoś znam , odpowiedziałem że nie i pierwszy raz słyszę te nazwiska.Jak się domyśliłem (ale do końca i TAK NIEWIEM bo nie udzielono mi informacji) mój dowód został znaleziony przy sprawcy.
I znowu po czasie , dostałem wezwanie , tym razem do sądu jako świadek w sprawie blablablabla (i tu nazwiska) dodam znowu iż w dalszym ciągu o sprawie właściwie NIC NIEWIEM.
Jestem w kropce...nie wiem co mam wziąć do tego sądu z braku informacji , miałem w międzyczasie bardzo niekorzystny okres , TRZY śmierci w rodzinie , kłopoty w domu , z pracą...(aktualnie jestem bezrobotny) ogólnie "nie wesoło".
W końcu jestem totalnie zagmatwany...powinienem wziąć wszystko co dawano mi na tych posterunkach? Czy grożą mi jakieś kary skoro mój dowód znaleziono na miejscu przestępstwa ? (miałem już nowy a zgubienie zgłosiłem o wiele wcześniej ale ze swoich doświadczeń zawsze boje się najgorszego).
Druga sprawa to czy powinienem kogoś zaskarżyć ? jestem kompletnie zielony...Osobnika(ów) który posługiwał się moim dowodem nie znam i nie wiem czy może nie jest to jakiś zakapior.
Powiem tylko tyle że żyjemy w państwie totalnego bezprawia , gdzie porządny obywatel jest szykanowany i nie szanowany.
Z pokrzywdzonego zrobiono ze mnie jakiegoś fałszerza - element.
Moje ostatnie pytanie , czy w razie gdybym miał jakieś konsekwencje (jeżeli z roli świadka przeistoczę się w podejrzanego) GDZIE mogę się zgłosić ? Mam zamiar za jakiś czas robić licencję maklerską a do tego trzeba mieć czystą kartę tj.karalność mnie z tego kompletnie wyklucza.Zresztą z prawie każdej "lepszej" pracy mnie wyklucza...
Czy to podchodzi pod zniesławienie?
Przepraszam że nie piszę zbyt spójnie i nazbyt emocjonalnie ale jak mówiłem życie ostatnio nie szczędzi mi kopniaków.