Dex188 napisał:
Czy w życiu trzeba być twardym?
Kiedyś ważne było aby być miłym, dziś odnoszę inne wrażenie. A może da się te dwie cechy połączyć?
Nie wiem, mam doła z tego powodu bo czuję że mnie ludzie nie szanują. Tzn czuję się pod presją, że starszy to muszę go uszanować. Przyznaje, daję się wykorzystywać.
Wychowany byłem na grzecznego chłopaka, a teraz się to trochę mści na mnie...
Mysle ze nastapilo ostatnimi czasy wymieszanie pojec. A to za sprawa "miesniakow" na sterydach,ktorzy sa agresywni, wulgarni i wygladaja jak zawodowi bokserzy...wszedzie takich dziwnych gosciow z wypranym mozgiem po dopalaczach pelno. Skaza tych czasow, inwalidzi psychiczni a nie twardzi mezczyzni. Od kiedy to wyglad decyduje o twardosci charakteru? Bzdura totalna. To juz predzej stonowane spokojne zachowanie, ktos opanowany i z dystansem budzi wiekszy respekt. I tu zalezy o jakiej "twardosci" mowimy. *** Bycie milym, kulturalnym a zarazem konkretnym, stanowczym, powaznym jak najbardziej da sie polaczyc. Ludziom w relacjach trzeba wyraznie wyznaczyc granice i swoja pozycje (role), nie wolno pozwolic na wchodzenie sobie na glowe, na spelnianie rzadan i zachcianek innych. Jak to zrobic? slownie i stanowczym zachowaniem. Dlatego jestem za pozostaniem- np w pracy czy z sasiadami- przy formie "pan-pani" to jest oficjalne i tworzy szacunek i dystans. To jest zdrowe podejscie. Jesli pozwoli sie kazdemu (byle komu) mowic sobie na "ty", to ludzie starsi zwlaszcza i sasiedzy czy pracownicy szybko wykorzystuja czyjas uleglosc i spoufalanie sie. Chyba nie chcesz zeby jakis sasiad pijaczek sypnal Ci tekstem- "ej ty... idziesz do sklepu, to kup mi fajki i piwko." To samo tyczy sie osob starszych. SZANUJ TYCH, KTORZY NA SZACUNEK ZASLUGUJA. Bez wzgledu na wiek. Jesli ktos odnosi sie do Ciebie lekcewazaco, to odpal mu-" ja nie jestem chlopcem na posylki, mam swoje zycie i wymagam szacunku jak kazdy." Nie mozna byc na kazde skinienie rodziny, ani znajomych...nie mozna byc "kolem ratunkowym" na gwizdniecie, na telefon. Musisz sie tego nauczyc. I niech Cie to nie boli, ze ktos powie "ale bezczelny gowniarz." Albo rodzice powiedza "nie tak cie wychowalismy." Odpowiedz ze to twoje zycie, jestes dorosly i "wychowywanie" juz sie skonczylo dawno. Zignoruj to. Takie szantaze emocjonalne sa dosc czeste. Poczucie falszywego wstydu i wpedzanie kogos w poczucie winy, to zwykla manipulacja. To ta osoba, ktora nie dostala czego chce ma problem, a nie Ty. W moim rozumieniu prawdziwa "twardosc" to sprawa wyrobienia sobie charakteru, stabilny system wartosci, silne poczucie wlasnej wartosci i osiaganie zyciowych celow. Powinienes zrozumiec, ze Ty masz zyc tak, zeby byc szczesliwy w zyciu, a nie... spelniac kaprysy innych. Ja nie mowie, zeby nikomu nie pomagac, ani nie dawac nic z siebie. Pomagac ale z glowa, i wtedy, jesli Ty sam tego chcesz, a nie dlatego, ze ktos to na Tobie wymusil. W pracy zawodowej wykonywac to co nalezy do Twoich obowiazkow, nie wyreczac kolegow. Nie dac sie wykorzystywac. Szanuj siebie i swoj czas, a inni to dostrzega. Konsekwentnie do celu. Nie ma czegos takiego, ze wszyscy musza Cie lubiec. Ty sam znaj swoje mozliwosci. Docen siebie.
A co do sily charakteru i zachowania... kiedys spotkalam czlowieka na wozku inwalidzkim, ktory byl bardzo chory, mial niewladne nogi, rekami nie mogl nawet telefonu utrzymac, tylko opiekunka stale bedaca z nim, podawala mu telefon. Mezczyzna mial ze 33 lata a byl wielkosci dziecka z podstawowki. Okazalo sie ze ...jest dyrektorem powaznej firmy i jeszcze dziala na rzecz osob niepelnosprawnych. Mial skonczone 2 kierunki studiow i szereg ludzi zdrowych "pod soba" ktorymi zarzadzal. Glos mial spokojny, ale powazny i stanowczy. Od razu wzbudzal respekt pracownikow. Jak widac...da sie.
Jeszcze Ci powiem, ze mnie dojscie do tych prawd zajelo sporo czasu. Dopiero gdzies kolo 35 roku zycia, czyli od paru lat zyje inaczej. Kiedys mialam "serce na dloni" dla ludzi i rodziny. Az ktorego dnia ktos z rodziny tak mi dokuczyl i "pojechal" po mnie slownie. Plakalam pare dni, bo nie moglam sie z tym atakiem pogodzic. I mimo, ze ta osoba mnie przeprosila.. to przemyslalam sobie moje postepowanie i postanowilam zmienic sie dla innych. Zmiany byly i sa nadal wprowadzane bardzo duze, co wiadome ze nie podobalo sie wielu osobom, bo sie nauczyli, ze ja bylam ulegla. Nie zaluje tych zmian. Wyszlo mi to na zdrowie. Szkoda, ze tak pozno. Teraz juz nie boje sie, ze ktos powie ze jestem "be". Warto sie nauczyc mowic ludziom Nie.