Ilu ludzi, tyle rozwiązań.Jakie osobiste doświadczenia, takie i rady.
Jedno się powtarza: każdy wybiera sam i sam potem spija miód, albo gorycz porażki.
Ja, kiedy pojawiały się kobiety, mogące zastąpić moją żonę, kiedyś dziewczynę, wracałem pamięcią do początków mojej miłości, która trwa do dziś. Najczęściej ten okres to wersja demo (tak ją oboje nazywamy), w której pokazujemy się od najciekawszej (nie zawsze najprawdziwszej) strony, udajemy super faceta albo laskę, by kogoś do siebie przekonać. Różowe okulary, wszystko nowe, fajne, nie wychodzone, nie obyte, ciekawe i nieodkryte. Z czasem przychodzi wersja z wykupionym abonamentem na okres np 2 lat. Już może nie ma pierwszej fascynacji, ale wciąż udaje się odkryć w sobie i drugiej osobie coś nowego, co sprawia, że jest fajnie i ciekawie.
Czas mija i jeśli sobie odpuścimy i przestaniemy się starać o jakość naszej znajomości, może pojawić się znudzenie (nie brak miłości)i dajemy się nabrać na.... nowe demo, które nie wiadomo skąd pojawia się w naszym życiu.
Można to tak ciągnąć w nieskończoność, ale granie ciągle w demówki, to mało ciekawy sposób na życie.
Wróć do swojego demo, które przeżywałaś z narzeczonym, przemyśl na spokojnie, zobacz gdzie coś zgubiliście oboje i zdecyduj. Ale nie graj ciągle w demo, bo to nie o to w życiu chyba chodzi.
To moja wizja.
odkrywca
www.odkrywca.blogpelendobra.pl