Bywają dni, kiedy wstyd się przyznać, że jest się człowiekiem. Tak jest właśnie teraz, gdy społecznością polskich psiarzy wstrząsnęła sprawa goldena Ozzy.
Początek tej koszmarnej historii wydawał się optymistyczny: zabiedzony, schorowany (prawdopodobnie rak jąder), bezdomny Ozzy znalazł nowy dom. Gdy jednak właścicielka psa nie kontaktowała się z wolontariuszkami, te zaczęły się niepokoić - pies wymagał konsultacji weterynaryjnych i specjalistycznej opieki. Wkrótce się okazało, że Ozzy nie żyje… Mało tego – jak wykazała sekcja zwłok – został bestialsko zakatowany: miał rozległe obrażenia wewnętrzne, mnóstwo złamań. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że został pochowany żywcem! Osoba, która psa zaadoptowała, nie wykazała cienia skruchy, twierdzi że pies nie przeżył, bo nie podano mu leków.
Cała historia rozegrała się w ciągu tygodnia... Jej szczegóły można poznać na stronie http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=29280 . Tam też znajdziesz osoby, z którymi powinieneś się skontaktować, jeśli uważasz że mógłbyś jakoś pomóc w doprowadzeniu tej sprawy do finału na sali sądowej.
Historia jest bulwersująca, miłośnikom psów nie mieści się w głowie. Apelujemy: niech dramat Ozzy’ego , któremu nie możemy już w żaden sposób pomóc, i nasz słuszny gniew nie pójd ą na marne. Każdy, kogo poruszyła ta sprawa, może uratować innego bezdomnego psa – wpłacając datki na konta fundacji pomocy zwierzętom albo po prostu dzwoniąc do najbliższego schroniska z pytaniem: „Jak mogę pomóc?”.
Żródło: www.pies.pl
Początek tej koszmarnej historii wydawał się optymistyczny: zabiedzony, schorowany (prawdopodobnie rak jąder), bezdomny Ozzy znalazł nowy dom. Gdy jednak właścicielka psa nie kontaktowała się z wolontariuszkami, te zaczęły się niepokoić - pies wymagał konsultacji weterynaryjnych i specjalistycznej opieki. Wkrótce się okazało, że Ozzy nie żyje… Mało tego – jak wykazała sekcja zwłok – został bestialsko zakatowany: miał rozległe obrażenia wewnętrzne, mnóstwo złamań. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że został pochowany żywcem! Osoba, która psa zaadoptowała, nie wykazała cienia skruchy, twierdzi że pies nie przeżył, bo nie podano mu leków.
Cała historia rozegrała się w ciągu tygodnia... Jej szczegóły można poznać na stronie http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=29280 . Tam też znajdziesz osoby, z którymi powinieneś się skontaktować, jeśli uważasz że mógłbyś jakoś pomóc w doprowadzeniu tej sprawy do finału na sali sądowej.
Historia jest bulwersująca, miłośnikom psów nie mieści się w głowie. Apelujemy: niech dramat Ozzy’ego , któremu nie możemy już w żaden sposób pomóc, i nasz słuszny gniew nie pójd ą na marne. Każdy, kogo poruszyła ta sprawa, może uratować innego bezdomnego psa – wpłacając datki na konta fundacji pomocy zwierzętom albo po prostu dzwoniąc do najbliższego schroniska z pytaniem: „Jak mogę pomóc?”.
Żródło: www.pies.pl