Teoretycznie...

Dex188

Nowicjusz
Dołączył
23 Sierpień 2006
Posty
903
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
Warszawa:) okolice
Witam

Dajmy na to że jest Pan X.

Pan x w swojej pracy siedzi jak przeciętny "Kowalski" 9 godzin. Przychodząc do domu nadal robi to co w pracy, ponieważ przez niedbalstwo musi kończyć to czego nie zrobił w pracy.

Pan X głównie pracuje przy komputerze. Więc w sumie dziennie spędza około 13 godzin przy PC, no +- 1 godzina.

Pan X "siedzi" w tym około roku, więc w sumie 5-6 dni w tygodniu po 13 godzin przy komputerze. Raz na tydzień, ale nie zawsze ma dzień wolny (pomijając niedzielę w która zazwyczaj... surfuje w internecie).

Pan X dawniej dbał o siebie, teraz się opuścił w wszystkim, ma gdzieś bieganie, sporty i sam nie wie już co ma robić.

Nie zawsze tak było, na początku robił wszystko w terminowych planach, teraz już nie. Więcej siedzi na FB itp, więc w sumie ponad połowę czasu traci na... nic i musi nadrabiać w domu po godzinach.


Domyślam się że Pan X jest uzależniony od komputera, w sumie objawy do tego pasują, skutki... niestety też.

Co wy uważacie? czy roztargnienie, stres i strach przed ludźmi, światem może być tym spowodowany? Dodam że liczby wyżej nie są przesadzone i czas roku jest realny.

Jakie są WEDŁUG WAS skutki długiego siedzenia przy komputerze?

Pan X teraz połowę czasu się obija przy komputerze sprawdzając portale, a później na szybko pracuje i się stresuje że nie zdąży i że nie ma kasy... a kasę dostaje za zrobioną pracę.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Rozumiem, że Pan X to ty.
Tak naprawdę nie ma reguły. Można sporo siedzieć przy kompie i wcale się nie alienować, jeśli posiada się silną psychikę i uprzednio ogarnęło w głowie system wartości. Na moje są tutaj dwa rodzaje problemów. Raz, iż dana osoba po prostu woli wirtualny świat od rzeczywistego. Jakiś social skill trzeba w życiu mieć, a można go sobie zapewnić tylko wychodząc do ludzi, tak po prostu. Wóz albo przewóz, w wypadku wiecznego przesiadywania przed monitorem sam użytkownik jest sobie winny. I wbrew pozorom wcale nie jest trudno się oderwać, problem jest wyolbrzymiany, bo zawsze łatwiej żyć z perspektywą, że jestem uzależniony, niż - jestem leniwy. ,,Uzależniony" zawsze brzmi poważniej, nieco zwalnia od odpowiedzialności przed samym sobą. Drugi wariant to taki, że komp stanowi zagłuszacz problemów. W internecie trudno się nudzić, zawsze człowiek znajdzie coś dla siebie i w pewnym sensie może używać go jako odpowiednik leku. Każdy z resztą, nieraz mocno poddenerwowany, przeglądał różne strony, nawet durne, aby nie myśleć o problemie. Podobnie jest z grami. To jest nawet normalne: czasem odreagować, zapomnieć o wkurzających sprawach. Ale niekoniecznie trzeba tu rozbijać się o bieżące problemy, niektórzy są skrajnymi introwertykami, nie radzą sobie w relacjach międzyludzkich - komputer im to zastępuje. Ale gdyby nie blaszak, akurat znaleźliby inne ujście. Od zawziętej lektury książek po alkohol, zależnie od reszty cech charakteru.

Rozwiązanie jest proste, choć jak zwykle, tylko w teorii. Wszystko jest dla ludzi, ale jeśli ktoś spędza zbyt dużo czasu na pier.doły zaczyna się psuć. Tu właśnie widziałbym to wspomniane roztargnienie czy strach. Psychika ludzka pewne rzeczy reguluje sama. O ile człowiek nie zna własnej wartości, nie udowodni sobie w realu, że coś potrafi, to nie będzie mu chciało się dalej ,,brać za siebie" w sensie ćwiczyć ciało, spotykać nowych ludzi etc. Stagnacja dla mężczyzny nie jest naturalnym stanem: musi działać, pokonywać słabości, inaczej zawsze będzie się czuł nieswojo i uciekać w nałogi.
 

Dex188

Nowicjusz
Dołączył
23 Sierpień 2006
Posty
903
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
Warszawa:) okolice
"Stagnacja dla mężczyzny nie jest naturalnym stanem: musi działać, pokonywać słabości, inaczej zawsze będzie się czuł nieswojo i uciekać w nałogi." bardzo ciekawa i fajna myśl. Może coś dodasz?
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
To z grubsza wyczerpuje, co chciałem przekazać. Uczymy się na błędach. Stąd potrzeba działania, nawet chaotycznego - żeby się uczyć. Siedzący tryb to stopuje, człowiek sam zaczyna wymyślać sobie problemy. Dlatego najlepsze są zdecydowane zrywy, nie małe kroczki z poradnika.
 

Dex188

Nowicjusz
Dołączył
23 Sierpień 2006
Posty
903
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
Warszawa:) okolice
Twoje odpowiedzi mnie przerażają.... "Siedzący tryb to stopuje, człowiek sam zaczyna wymyślać sobie problemy" tak jakbys siedział w moim życiu ostatnio :)

I tak jest... jak np. od czasu do czasu ćwiczę to całkiem inaczej się czuję, jak robię coś innego, nie tylko praca i komputer to nie myślę o problemach, tzn nie wymyślam ich sobie.

Może to jest wyjście? Osobiście czuję że... sam koputer 13 godzin dziennie mnie bardzo otępia. Czuję się jakby mi mózg wyparował.
 

moniquemonique

Bywalec
Dołączył
25 Październik 2011
Posty
1 689
Punkty reakcji
96
Miasto
Śląsk, Częstochowa
Może zacznijmy od tego, że przyznasz sam przed sobą że masz ten problem, i zredagujesz ten tekst jak byś pisał o samym sobie. Bo w istocie tak jest.

Skoro odczówasz różnice w samopoczuciu kiedy nic nierobisz przy komputerze i kiedy wyjdziesz gdzies się poruszac lub poudzielac towarzystko potrzeba Ci mobilizacji.
Jestes leniwy, a im bardziej nie będziesz nic robił, tym bardziej będziesz się zapędzał w kozi róg.

Człowiek potrzebuje takiego motorka który będzie go do tego działania mobilizował, więc warto postawic sobie jakieś zadanie/wyzwanie które chce się osiągnąć.

Siedzenie w pracy na facebooku to kiepskie rozwiąznaie, pomyśl że w ciągu tych 8h mogł byś wykonac swoje obowiązki a wracając do domu zrobic coś dla siebie. To chyba rozsadne i sprawiedliwe?
 

Dex188

Nowicjusz
Dołączył
23 Sierpień 2006
Posty
903
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
Warszawa:) okolice
No tak, bo im więcej nic nie robię to zaczynam sobie wymyślać problemy.

Powiem tak, długo już wymyślam sobie problemy, martwię się, a tak teraz patrząc wstecz to... nic z tych rzeczy się nie stało. Bo ja sobie sam to wmawiam i nie wiem już po jakimś czasie jest prawdą.

"więc warto postawic sobie jakieś zadanie/wyzwanie które chce się osiągnąć."

jeżdżę na rowerze, może bym wyznaczał na poczatek dłuższe trasy i sprawdził czy dam radę bez przystanku dojechać?

Czuję czasem że żaden ze mnie facet, raczej staję się cichym, szarym człowiekiem. Nie pasuje mi to, wiecie.... zauważyłem że chyba za bardzo namieszałem sobie w głowie jakiś czas temu książkami o "motywacji" itp, nawkładałem sobie do głowy że mogę być milionerem bardzo szybko... no i tak teraz nic nie doceniam bo w marzeniach miałem być bogaty a nie jestem. Czuję że chyba zrobiłem sobie pranie mózgu ;/
 

moniquemonique

Bywalec
Dołączył
25 Październik 2011
Posty
1 689
Punkty reakcji
96
Miasto
Śląsk, Częstochowa
"więc warto postawic sobie jakieś zadanie/wyzwanie które chce się osiągnąć." jeżdżę na rowerze, może bym wyznaczał na poczatek dłuższe trasy i sprawdził czy dam radę bez przystanku dojechać?

Każdy krok w odpowiednia strone będzie dobry. A może poszukaj też jakiegoś koła rowerowego, czegoś w twojej okolicy. Takie "organizacje" często serwuja sobie fajne konkretne wycieczki mozna poznać fajnych ludzi a sam fakt przebywania z ludźmi i przynależności do jakiejś grupy motywuje do działania i pomaga :)
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Wg mnie na dłuższą metę nie da się funkcjonować na zasadzie: praca (komputer) -> dom (komputer). Prędzej czy później człowiek oszaleje. Szczerze mówiąc ... znajdź sobie dziewczynę. Stracisz wolny czas, to i przy kompie w domu nie będziesz siedzial :D

Też pracuję w branzy IT, ale mój dzień wygląda z reguły tak:
1. Rano wstaje, robię sniadanie, myje się i wychodze do pracy
2. W pracy jestem z reguły przed 9. Pracuję 8:00-16:00
3. W pracy:
a) przeglądam internet - ot 1-2 portale, sprawdzam prywatną pocztę 2 razy dziennie, do tego czytam artykuły z serwisów które lubię (są takie serwisy "zbiorcze", które to gromadzą w formie gotowych artykułów)
b) rozmawiam z kumplami
c) jem
d) czasem w trakcie wyjdę coś załatwić
e) pracuję

W pracy pracuje tak, aby wszystko skonczyc wtedy kiedy trzeba. Jak jest dzien, ze naprawdę trzeba robić no to robię i wtedy nie ma czytania portali itd.
Facebooka mam, ale nie siedzę tam godzinami - w zasadzie to nie lubię tego wynalazku. Ot raz dziennie wejde na max 5 minut i mi wystarczy. Cóż, chyba nie jestem ekshibicjonistą i chyba nie jara mnie to co robią znajomi - wolę umówić się na "głupi" mecz u kogoś i tam sobie pogadać "o życiu" :)

Koncze pracę, jadę do domu, jem obiad. Co dalej ? Portali, facebooka nie czytam bo ... juz to zrobilem w pracy. Pracy do domu staram sie nie przynosic, chyba, ze akurat trzeba, albo jest mi wygodniej (czasem np. wolę wyjść wcześniej i później w domu dokonczyc).

W zasadzie nie robię tego co kojarzy mi się z pracą, czyli staram się nie korzystać z komputera, chyba, że ma to związek w moim hobby, do którego muszę uzywać komputera.
W zasadzie odkąd pracuję w IT to preferuję inny rozrywki: książki, film. W gry praktycznie nie gram, kiedys jak nie pracowałem grałem sporo. Teraz zamiast gier zdecydowanie wolę film / książkę. W zasadzie mam nawet coś na kształt awersji do technologii - nie przepadam za szklanymi ekranami - komputery, laptopy, netbooki, smartfony, tablety - wszystko to kojarzy mi sie z praca :D

W zaleznosci od pory roku mam wiecej badz mniej zajec dodatkowych. Np. jak sie robi wiosna / lato i jest wiecej energii no to 1-2 razy w tygodniu gram w pilke z kumplami, 2-3 razy w tygodniu silownia, 1-2 razy w tygodniu wypad do pubu / klubu / kina / czegokolwiek. W zimę raczej ładuję akumulatory. Jeśli w danym momencie mam drugą połówkę no to po pracy staram się być dyspozycyjny, aby móc wyjść gdzieś razem, choćby na zwykły spacer. Co tam jeszcze - wspólne oglądanie ze znajomymi ligi mistrzów u kogoś, jakiś grill. Nie no, staram się w domu nie korzystać z komputera.

Tak więc można powiedzieć, że pomimo tego iż dużo siedzę przy kompie (praca) to nie jestem jakimś aspołecznym osobnikiem. Lubie ludzi, jestem towarzyski. Wydaje mi się, że takie siedzenie non stop przy kompie to jest przede wszystkim ucieczka od jakichs problemów, od czegoś co nie wyszło, co nie tak miało wyjść. wg mnie od problemów się nie ucieknie, prędzej czy później wracają - im wcześniej się dostrzega problem i chce coś z tym robić tym lepiej.

Wbrew pozorom nie jestem jakims przeciwnikiem siedzenia dlugiego przed kompem, ale to sie po prostu musi kalkulowac. Jesli np. jest jakis dodatkowy projekt i z tego sa porzadniejsze pieniadze no to jestem w stanie posiedziec w domu przy kompie - nie uwazam tego za cos zlego. Natomiast jesli nie mam nic specjalnego do roboty to raczej staram sie szukac innych rozrywek.

ps. jesteś freelancerem ? Niektórzy słabo znoszą pracowanie w pojedynkę. Ja np. mimo, że mogę pracować zdalnie z domu to raczej tego nie robię - po prostu wolę przebywać z ludzmi, nawet jeśli z reguły są to Ci sami w kółko ludzie. Wg mnie jak człowiek za długo coś robi sam to właśnie stopniowo zaczyna mu odbijać,przestaje w tym wszystkim widzieć cel i się opuszcza - zaczyna zawalać, pojawia się apatia, zmęczenie, nic się nie chce. Co zrobić ? Trzeba się zmienić, wyjść do ludzi jak to się ładnie mówi :)
 

Dex188

Nowicjusz
Dołączył
23 Sierpień 2006
Posty
903
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
Warszawa:) okolice
"Co zrobić ? Trzeba się zmienić, wyjść do ludzi jak to się ładnie mówi" :) ładne :)

Dzięki za wszzystkie odp, sam zauważyłem że stałem się aspołeczny.

Nie, prcuję w biurze ale zazwyczaj jestem tam sam ;/

Chyba faktycznie za dużo tego komputera.... dziś np był w miarę luźny dzień więc pracy miałem na około 1 godzinę bez większego pośpiechu... siedziałem cały dzień przy kompie ;/ przeglądając strony. Tylko kurde człowiek nawet nie wie kiedy to robi:)

Musze się pilnować, zrobię liste co mam zrobić dziś i chwycę się byle czego tylko żeby nie siedzieć przy komputerze.


"W zasadzie nie robię tego co kojarzy mi się z pracą" gdzieś czytałem że najlepiej jest to oddzielać, pracę i zycie, hobby i czas wolny itp.

Bo jak to mój kolega powiedział "nie przerobisz a się zatyrasz" :)

No ja teraz mam rower, narazie wieczorami ale jak przyjdzie dobra wiosna i słońce to weekendy nie wracam do domu :) Wczoraj byłem u kolegi, kurde było super:) głupia gadka w MC Donaldzie a tyle mi to radochy dało. Wtedy nie wymyślam problemów itp:)

Pamiętam jak byłem w innej robocie, tam byłem otoczony prawie samymi dziewczynami:) chodziłem radosny, jak miałem gorszy dzień to zawsze było z kim pogadać :) wyżalić się itp. Nie ma co uciekać od ludzi... bo do reszty zdziczeje:)7


Czyli tak:

Trzeba się jak narazie zmuszać aby zrobić co mam zrobić i zająć się czymś innym, ZERO siedzenia bezczynnego bo wtedy jest najgorzej. Wyjść do ludzi, mam rower więc za free do nich dojade :) nie mam daleko :) a i kondycja się polepszy. Nawet jakby kompletnie nie było nic do roboty to sobie posprzatam w domu:)

Zrobię tak przez tydzień od jutra rana. Zobaczymy co mi to da.
 

Dex188

Nowicjusz
Dołączył
23 Sierpień 2006
Posty
903
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
Warszawa:) okolice
To jednak fakt, w sobotę miałem wypad z kolegą do roboty, ja miałem wolne, on potrzebował pomocy to pojechałem. (ale ze mnie uczynny chłopiec).

Robiłem na 100% możliwości, tak aby wykonac to co mam zrobić w 100%, byłem padnięty ale szczęśliwy. Bardzo dobrze się czułem. Miałem ostatnio takie 2 sytuacje w tygodniu. Lepsze dwie niż zero jak wcześniej :)

Nie wymyślam wtedy problemów, nie snuję się jak cień po biurze, nie czuję stresu...

Wczoraj znów dopadł mnie taki zły dzień tzn leniwy.... od rana nic tylko bezmyślne siedzenie przy komputerze... po 4 godzinach byłem tak wściekły że szok, miałem zrobić parę rzeczy, nie zrobiłem nic. Byłem zły na siebie i już wkraczały durne myśli. Zobaczyłem się z mamą i byłem na nią zły... o nic w sumie. Goląc się nagle mnie olśniło że... znów nic nie robiłem i weszło we mnie to zło co zawsze. Jak już się kapnąłem to się wszystko odmieniło, zluzowałem trochę.

Jest różnica jak coś robię a jak nic produktywnego nie robię.

Fakt, dopiero b yły 2 dni... ale zawsze to o 2 więcej niż dawniej. Teraz mam plan do piątku ogarnąć się maksymalnie bo mam ważny wyjazd i muszę zabłysnąć :p

Czuję coraz częściej że łapię się na tym że wymyślam problemy, cieszy mnie to. Czytałem że na terapiach głównie tego uczą, żeby się łapać kiedy się robi coś źle.

Dopadło mnie znów to durne rozleniwienie i słobość. Wytrzymałem w dobrej formie 3 tygodnie, to dużo jak na mnie. Zwłaszcza ze dawniej w smutek popadałem co kilka dni. Nawet nie jest tak źle jak dawniej, nie chodze tak że mi się ryczeć chce.

Ten aktualny dzisiejszy "napad" nie jest taki straszny jak bywało wcześniej. Myślę że to dobry znak.

Jakie dziś myśli? że kiepska przedemną przyszłość, że wolał bym siedzieć zamkniety gdzieś w pokoiku bez okien, tak nic nie robić i żeby nikt o mnie nie pamiętał. Sam "bezpieczny".

Chociaz wiem że aby coś osiągnąć trzeba coś robić w tym mkierunku, a takim nastawieniem to raczej nie narobię. Czuję że dawniej chyba za wysoko sobie postawiłem poprzeczkę. Czytałem trochę i wiem że to nie jest dobre wyjście, ale byłem młody.

Jaką miałem poprzeczkę? od zera stać się bogatym człoiwiekiem (tak około 10 tyś miesicznie zarobku) w 2 lata.... chyba przesadziłem i za bardzo wsiąkłem psychicznie w to. A teraz wiem że to raczej mało możliwe siedząc i nic nie robiąc. Ale marzenie zostało w głowie i teraz każdy dzień bywał taki że mi smutno było bo... nie dorastałem do mojego "marzenia". Co powodowało odwrotny skutek... bo się załamałem.

Ale to tak jest jak się popadnie w "mądre" książki "Amerkańskich pisarzy". Chyba się już wtedy pogubiłem, psychologia na własną rękę nie jest za bezpieczna.


Ale jak teraz zmniejszyć tą poprzeczkę która była utrwalana przez lata?

Przez to zatraciłem siebie, mnie wulkan energi jakim kiedyś byłem :) wróce do tego kiedyś? może jak moje ego które sam nadmuchałem w głowie zejdzie z piedestału i ustąpi miejsca mojej prawdziwej naturze. Bo widzę że tu tylko ograniczeniem jest to co sam wymyślam. Bo sam sobie ustaliłem taka popreczkę, że chcę być bogaty, lubiany, sławny ale nic z tym nie robiłem.
 

moniquemonique

Bywalec
Dołączył
25 Październik 2011
Posty
1 689
Punkty reakcji
96
Miasto
Śląsk, Częstochowa
Najpierw pełna mobilizacja 100% siebie w pracy i poza nią, troche ruchu ćwiczeń spotkań ze znajomymi poprawa nastroju, wiary we własną wartość. Małe kroczki małe cele aż zrobisz milowy krok :)
Najpierw zadbaj o swoje samopoczucie i mobilizację i stawiaj sobie wyzwania które możesz osiągnąć :)
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Jakie są WEDŁUG WAS skutki długiego siedzenia przy komputerze?

Z autopsji:

- alkoholizm
- zaburzenie zdolności do komunikacji
- zaciera się zdolność do empatii i zrozumienia
- zaczniesz się robić okropnie chamski
- znudzenie, rutyna

A dalej mi się nie chce bo późno jest.
 

Bluesia

Bywalec
Dołączył
30 Marzec 2012
Posty
2 124
Punkty reakcji
127
Rozwiązanie jest proste, choć jak zwykle, tylko w teorii. Wszystko jest dla ludzi, ale jeśli ktoś spędza zbyt dużo czasu na pier.doły zaczyna się psuć. Tu właśnie widziałbym to wspomniane roztargnienie czy strach. Psychika ludzka pewne rzeczy reguluje sama. O ile człowiek nie zna własnej wartości, nie udowodni sobie w realu, że coś potrafi, to nie będzie mu chciało się dalej ,,brać za siebie" w sensie ćwiczyć ciało, spotykać nowych ludzi etc. Stagnacja dla mężczyzny nie jest naturalnym stanem: musi działać, pokonywać słabości, inaczej zawsze będzie się czuł nieswojo i uciekać w nałogi.
Nic dodać, nic ująć.
A temu komuś życzyłabym odrobiny samozaparcia i ewentualnego poproszenia o pomoc. Jeżeli ktoś sam nie radzi sobie z jakimkolwiek uzależnieniem, a takie tutaj widzę, to jest ona konieczna dla dobra tego kogoś przede wszystkim i otoczenia.
 

Dex188

Nowicjusz
Dołączył
23 Sierpień 2006
Posty
903
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
Warszawa:) okolice
Dzięki za odpowiedzi.

Fakt... dla faceta stagnacja nie jest dobra. Czuję to.

Ciekawi mnie przyznam szczerze dlaczego dawniej ćwiczyłem i miałem chęci, byłem bardzo napalony na to żeby iść poćwiczyć, a dziś... to tak średnio. W sumie to mi się niechce.

Jak tak sam patrzę to widzę że były to czasy szkolne, więc chciałem dobrze wyglądać i czuć się pewniej. Teraz praktycznie nie wychodze z domu nigdzie, raz może na 2 tygodnie i to na chwilkę. Więc i po co miałbym dbać. Czuję że chyba za bardzo się zamknąłem w domu.

Hmm faktycznie. Powinienem więcej czasu spędzać na zewnątrz, robiąc coś dla siebie. W sumie to ja poza jedzeniem to chyba nic nie robię dla siebie.

Ustalił bym plan ale... nie chciało by mi się go realizować. Dodatkowo doszło lenistwo, no normalnie super.

Miałem styczność z starą koleżanką która wpadła na 2 tygodnie do Polski z USA. No ręce i nogi mi opadły jak widziałem co ona robi. Więcej zrobiła w parę dni (tyle się z nią widziałem) niż ja przez rok. Była tu, tam i jeszcze gdzie indziej, robiła to tamto, normalnie wszystko :) A ja starszy od niej o rok zachowuję się jak stary niedołężny dziad.

Słyszałem że nie należy się obwiniać, bluzgać i dołować bo to nic nie da. Ponoć lepiej jest próbować nawet 10 razy byle by sie nie poddawać.

Chyba mi brakuje celu, siedzę przy tym komputerze, umyję się.. leżę, śpię i tak w koło, dieta też średnia.

Muszę przyznać że zaczęła mnie zżerać zazdrość np o koleżankę że ma samochód, tak się dobrze bawi itp., no ale dochodzę do wniosku że sobie zasłużyła, bo ja raczej siedzeniem to nie zasługuje na wiele.

Dochodzę do wniosku że słowa "Tyle dostajesz ile sam z siebie dajesz" to prawda w 100%
 

Dex188

Nowicjusz
Dołączył
23 Sierpień 2006
Posty
903
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
Warszawa:) okolice
Teraz robię to co dawniej zawalałem... przez to że się "wstydziłem" i przez to że ludzie wpajali mi że "nie wypada" być sobą, tzn czuć się dobrze (oczywiście bez przemocy itp). Mówię o rozsądnych rzeczach.

Tylko czuję trochę żal i smutek w sercu ;/ czemu? bo wiem ile lat zawaliłem i zmarnowałem... w sumie to od podstawówki ;/ zawsze grzeczniutki ale w złym znaczeniu, tzn nie wychylałem się przed szereg i nie miałem praktycznie swojego zdania ;/


Kurcze jak sobie przypominam te lata kiedy zamiast odzywać się, rozmawiać, łapać znajomości siedziałem cicho. Jak gdzieś szedłem z kolegą to on zawsze taki wygadany a ja się wstydziłem ;/

Cieszę się że nie jestem jeszcze w jakimś starczym wieku :) i ze nawet w miarę młodo się kapnąłem że tak się nie da żyć jak ktoś Tobą kieruje ;/

Czuję ze dorastam, trochę późno ale kto powiedział że w wieku 18 lat się dorasta a później nie.

Przyznam ze chciałbym cofnąć te pare lat, ale wiem że sie nie da więc trzeba teraz robić tak żeby później nie żałować.
 

Dex188

Nowicjusz
Dołączył
23 Sierpień 2006
Posty
903
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Miasto
Warszawa:) okolice
Ludzie, co się ze mną stało to porażka.

Pier... komputer i tv, teraz częściej chodze na pole.

Ostatnio przyszedł do mnie kuzyn i mówi że jedzie z rodziną w miejsce X i muszę z nimi jechać. (wypad raczej relaksacyjny) a wiecie jaka była moja odp? jak starego dziada!! "co??? nieeee... ale nie wiem czy mam czas, kur.. tak nagle przychodzisz". a nic nie robiłem ;/ porażka. Jak stary dziad;/ a miałem wolny dzień.
 

soso

Nowicjusz
Dołączył
25 Sierpień 2011
Posty
171
Punkty reakcji
2
Pan "X" powinien przede wszystkim organizować sobie swój czas:) Spisać na kartce "rzeczy do zrobienia" zaczynając od tych najważniejszych a kończąc na drobiazgach... I przechodzić do następnej dopiero, gdy poprzednia pozycja zostanie wykreślona. To przede wszystkim:) Czas zorganizowany nie jest tracony:)Jest coraz cieplej, więc sport, aktywność fizyczna, to żaden problem:) Miejmy nadzieję, że uda Ci się zmobilizować:) Powodzenia
 
Do góry