Yamosu
Był piękny słoneczny dzień… chyba był, gdyż przez szyby Twojego mieszkania niewiele było widać.. Najwyższy czas by je umyć! Choć może i po co.. W końcu ukrywałeś się w slumsach. I co to za różnica kiedy przez unoszące się dookoła pyły, spaliny i cały ten syf i tak nie widać by było słońca. Cóż za nieprzyjemna okolica… Nawet sprzedawcy pizzy nie chcieli przywozić tu pizzy.
Jak co rano obudził Cię rap z zepsutego ale wciąż o dziwo odtwarzającego muzykę urządzenia. Grupa kilku chłopców w wieku około 17 lat wyła coś wraz z wykonawcą. Twoja sąsiadka z pierwszego piętra wylała na nich przez okno jakieś brudy, kolejny powód aby nie myć okien.. Teraz rap przerodził się w soczystą wiązankę.
Uroczy poranek, cudowny jak co dzień…
Tym dziwniejsze było to że ktoś zapukał do Twoich drzwi.
Butch
Świt powitałeś w firmie. Całą noc oglądałeś z kumplami na firmowym komputerze pronole. Dzień jak co dzień, Michael wyłączył film i zszedł na halę przecierając oczy i ziewając przeciągle. W tym miejscu zawsze kończyła się Wasza przyjaźń, za progiem drzwi przestawałeś być kolegą a stawałeś się przełożonym. O Kur*a!- usłyszałeś Michael’a. Usłyszałeś też kilka innych przekleństw, ale ciężko było Ci je rozróżnić..
Był piękny słoneczny dzień… chyba był, gdyż przez szyby Twojego mieszkania niewiele było widać.. Najwyższy czas by je umyć! Choć może i po co.. W końcu ukrywałeś się w slumsach. I co to za różnica kiedy przez unoszące się dookoła pyły, spaliny i cały ten syf i tak nie widać by było słońca. Cóż za nieprzyjemna okolica… Nawet sprzedawcy pizzy nie chcieli przywozić tu pizzy.
Jak co rano obudził Cię rap z zepsutego ale wciąż o dziwo odtwarzającego muzykę urządzenia. Grupa kilku chłopców w wieku około 17 lat wyła coś wraz z wykonawcą. Twoja sąsiadka z pierwszego piętra wylała na nich przez okno jakieś brudy, kolejny powód aby nie myć okien.. Teraz rap przerodził się w soczystą wiązankę.
Uroczy poranek, cudowny jak co dzień…
Tym dziwniejsze było to że ktoś zapukał do Twoich drzwi.
Butch
Świt powitałeś w firmie. Całą noc oglądałeś z kumplami na firmowym komputerze pronole. Dzień jak co dzień, Michael wyłączył film i zszedł na halę przecierając oczy i ziewając przeciągle. W tym miejscu zawsze kończyła się Wasza przyjaźń, za progiem drzwi przestawałeś być kolegą a stawałeś się przełożonym. O Kur*a!- usłyszałeś Michael’a. Usłyszałeś też kilka innych przekleństw, ale ciężko było Ci je rozróżnić..