Szpital Zaburzeń Psychicznych

adin

Nowicjusz
Dołączył
20 Maj 2006
Posty
112
Punkty reakcji
0
wydaje mi się,że chciałabyś czasami zrobić to co Ci się żywie podoba,ale nie możesz bo zaraz od wariatów będą Cię wyzywać..możesz to zrobić,ale w samotności bo przez takie sytuacje mogą się zmienić stosunki między Twoimi znajomymi,a Tobą..
 

pomafi

Nowicjusz
Dołączył
2 Październik 2005
Posty
162
Punkty reakcji
0
Wiek
115
Miasto
A zgadnijcie :P
wydaje mi się,że chciałabyś czasami zrobić to co Ci się żywie podoba,ale nie możesz bo zaraz od wariatów będą Cię wyzywać..możesz to zrobić,ale w samotności bo przez takie sytuacje mogą się zmienić stosunki między Twoimi znajomymi,a Tobą..
Chyba tego się boję....Może dlatego, że kiedyś wykazałam sie szczerościa na pewien temat i zostałam odrzucona na długi,dłuuugi czas.....Konwenanse mnie męczą, ale wiem, że to nie tylko mój problem..

Pacjenci są źle traktowani.
Uwielbiam być spodlona i poniżana....Może to brzmi nienormalnie, ale uwielbiam to, a potem mam jeszcze większe powody, żeby grzbać we własnych wnętrznościach i stwierdzać, że to wszystko nadaje się tylko na śmietnik
Mi chyba preszło nie wiem jak tobie.
Chcę, żeby mi to przeszło, bo chcę rzeczy ludzkich - dających poczucie bezpieczeństwa i miłości, a nie tego.....
a tak w ogóle to co Cię tak pcha do tego szpitala-sama ciekawośc czy cos więcej??
Zapytałam sie koleżanki:"Co Ci się w nim podoba?"
-Bo on ma takie COŚ - odpowiedziała
- A co to jest "to COŚ"? - zapytałam
- Nie umiem Ci na to odpowiedzieć...
Na pewno to nie jest ciekawość, ale cos innego...Tylko nie wiem co.
Poizdrawiam ciepło.
Również pozdrawiam i dzieki za zainteresowanie

No baa "drugi świat"
Z tym tylko, że inni włażą w niego z butami lub brutalnie nas z niego wyciągją...
Powiem, jak Ty: niestety...
Ja tez o tym myslalam,ale komentarze osób,które tam już były jakos mnie zniechęcają.
A mnie zachęcają...Nie wiem, dlaczego?Pociąga mnie ten świat, niczym przystojny mężczyzna - nic nie trwa wiecznie.
Zapewne chęć odizolowania się od reszty...
Kto tego nie chce? Byłam w jakimś większym mieście, jak Łódź, czy Gdańsk i jedyną rzeczą, jaka mi tam przeszkadzała, to przeludnienie. Wyszłam kiedyś wieczorkiem na spacer, bo w domu zrobiło się "tłoczno" (lub jak kto woli - atmosfera napięta) i zapragnęłam ciszy. Kilku minut słuchania tego, co mi powie wiatr, drzewo, czy sumienie. Długo szukałam takiego miejsca, ale gdzie tylko byłam, tam zawsze gdzieś usłyszałam czyiś głos, lub jakiekolwiek oznaki cywilizacji. Przytłacza. Zrobiłam, to co najlepsze w takim momencie - zaczęłam biec. Nie jestem wytrawna biegaczką, więc po dłuższym dystansie po prostu zemdlałam i miałam spokój...Całe szczęście, to był tylko wyjazd do rodzinki i jak tylko wróciłam do siebie, to poszłam na swoje ulubione miejscówki ;)
Wydaje mi się, że moje zachowanie jest całkiem racjonalne, bo od dawien dawna mi mówili, że po ciężkiej pracy fizycznej należy mi się wypoczynek intelektualny, a jesli było na odwrót, to relaks bardziej ruchowy...Taka zasada chyba tyczy się i kondycji psychicznej..
No baa "drugi świat"
Z tym tylko, że inni włażą w niego z butami lub brutalnie nas z niego wyciągją...
Niestety
To mi przypomina narzekanie pewnej samobójczyni, która pytała - dlaczego ją uratowali, jeśli ona chciała zginąć? Prosiła, żeby dali jej spokój i nie torturowali jej więcej....
Piekło na ziemi poznajemy częściej, niż sobie tego zyczymy.
Pozdrawiam i zyczę szczęśliwego życia, oraz uśmiechu na twarzy :)
 
Do góry