kahuna210970
Nowicjusz
Opublikowano: 28.07.2011
Bez względu na decyzję, którą prezydent Barack Obama podejmie wspólnie z Kongresem USA
(bądź z pominięciem Kongresu) o podniesieniu limitu zadłużenia Stanów Zjednoczonych, wiadomo, że Ameryka
pociągnie świat w następny kryzys. Tym razem poważniejszy.
Nie chodzi wcale o to, że USA grozi niewypłacalność i upadłość, po której znany świat już się nie podniesie. Tak
się nie stanie. Amerykanie są potęgą. Na tyle silną, że nie znikną z gospodarczej i politycznej mapy świata.
Bezspornie zmienia się jednak punkt ciężkości w świecie. Amerykanie zrezygnują z pozycji światowego żandarma.
Zaś centrum finansowe świata z Wall Street zacznie przenosić się do Szanghaju, Hongkongu i Pekinu. Patrzcie
uważnie, bo oto zmienia się świat.
Czas na fakty: dzisiejszy dług publiczny Stanów Zjednoczonych to ca. 14,5 bln dolarów, co oznacza 100 proc.
dochodu narodowego brutto – są więc Amerykanie największym dłużnikiem świata. Do 2 sierpnia formalnie
wypłacalnym i, jak na razie, najbardziej wiarygodnym – o czym najlepiej świadczy oprocentowanie amerykańskich
obligacji wciąż popularnych (choć coraz ostrożniej kupowanych). Bezrobocie USA to obecnie 9 proc. – to dużo jak
na największą gospodarkę świata. Warunkiem uratowania kondycji finansów publicznych jest zmiana – radykalna
– limitu długu, co pozwoli Departamentowi Skarbu na wydrukowanie nowych obligacji, które – sprzedane –
zbilansują deficyt wydatków. Czy to wystarczy jednak, żeby zażegnać kryzys o jakim Amerykanie nie śnili nawet w
najgorszych koszmarach?
Na niespełna tydzień przed datą koniecznego podniesienia limitu zadłużenia USA Republikanie i Demokraci w
Kongresie nie znajdują kompromisowego rozwiązania sporu w tej sprawie. W środę w Izbie Reprezentantów
miało się odbyć głosowanie nad planem podniesienia pułapu długu i redukcji deficytu budżetowego przedstawionym
przez republikańskiego przewodniczącego Izby Johna Boehnera. Przełożono je jednak na czwartek, gdyż okazało się,
że zawyżono cięcia obiecanych wydatków rządowych – zamiast 1,2 biliona dolarów w ciągu 10 lat, plan przewiduje w
istocie tylko 850 mld dolarów. Wywołało to protesty polityków republikańskich domagających się znaczniejszych redukcji
wydatków.
Plan Boehnera nie miał zresztą i tak szans na uchwalenie w Senacie, jak to oznajmił przywódca demokratycznej
większości w wyższej izbie Kongresu, senator Harry Reid. Przewiduje on bowiem rozłożenie podniesienia limitu
zadłużenia na dwa etapy – przed 2 sierpnia tylko o około 1 biliona dolarów, a potem jeszcze raz za około 6 miesięcy.
W zamian za zgodę na podniesienie pułapu długu Republikanie zażądają bowiem redukcji deficytu co najmniej w
takiej samej wysokości, i to wyłącznie przez cięcia wydatków – bez podnoszenia podatków.
Zgodnie z planem senatora Reida deficyt miałby być zmniejszony o 2,2 bln dolarów (czyli o 500 mld mniej, niż Reid
proponował w pierwszej wersji), choć ta propozycja również nie ma szans na przegłosowanie w Kongresie.
Republikanie uważają bowiem, nie bez pewnej słuszności, że opiera się on na nieczystych sztuczkach budżetowych,
zaś rzeczywiste redukcje będą znacznie mniejsze.
Po raz pierwszy od bardzo dawna w dyskusji o ratowaniu finansów USA pojawiają się propozycje cięć w obronności
(Reid: 1,2 bln dolarów plus 1 bln dolarów w związku z zakończeniem wojny w Afganistanie).
Osłabienie militarnej ekspansji Ameryki zmieni układ sił na Bliskim Wschodzie, co nie pozostanie bez znaczenia dla
cen ropy naftowej. Decyzje OPEC będą miały zaś wpływ na to, w jaki sposób i za ile swoje zasoby naturalne będzie
sprzedawała Rosja, kraj silny wyłącznie zasobami.
W przypadku potknięcia się Ameryki wyspą na oceanie niestabilności w finansach zostaną Chiny, wciąż najdynamiczniej
rozwijające się państwo świata. Chińczycy, którzy zaczynają stawiać na popyt wewnętrzny nieco uniezależniając się od
pogrążonych w mniejszym, bądź większym kryzysie największych partnerów handlowych, rozbudowują również swoją
armię. Jednocześnie coraz silniej budują swoją pozycję w międzynarodowych organizacjach – od ONZ do WTO.
Chińczycy jednak nie mają zamiaru angażować się w konflikty poza własnymi granicami. Chyba, że będzie to miało
znaczenie dla bieżących interesów Państwa Środka. Przynajmniej na początku przejmowania przez Chiny roli pierwszego
państwa świata.
Zmiany, które zajdą z pewnością będą radykalne. W gospodarce, polityce i w społeczeństwach. A takie zmiany zawsze
wiążą się z kryzysem.
Autor: Paweł Pietkun
Źródło: Nowy Ekran
Poprawka – USA są największym dłużnikiem świata jedynie w sumach absolutnych. W procencie długu do dochodu
narodowego są daleko w tyle za Japonią (dług = 228% GDP), Grecją (144%), Włochami (118%) i Singapurem (102%).
Myślę, że ten megakolosalny dług USA wynika z tego, że pożyczają pieniądze w ramach finansów MFW i BŚ.
USA może się wygramolić z tego bagna przy pomocy swoich technologii, które od lat wykupują od wynalazców, potem
patent i po sprawie. Ale czy te patenty będą służyć celom pokojowym ? Ile może być warta maszyna o ilorazie inteligencji
IQ=>100 ? Tryliard $ ? Kwadrylion, może sekstylion $. No i masa innych technologii, którymi mogą ciągle czarować Świat.
Jednak zaczyna brakować państw które można okradać i zabierać bogactwa naturalne. Dłużej taka strategia nie może działać.
I tu właśnie widać na czym opiera się bogactwo USRAELA. Ale to może i lepiej szybciej zakończy się era ropy naftowej
i zaczniemy czerpać korzyść z wynalazków Tesli…
A tak serio to ludzie budzą się z ciemnego snu by stworzyć ludzką cywilizacje opartą na miłości, zrozumieniu i Prawdzie !!!
Może to naturalne prawo ewolucji, że coś umiera by mogło zaistnieć coś lepszego. Co o ty myślicie? Czy dostrzegacie
jakieś światełko w tym mroku dziejów początku XXI wieku ?