Witam.
Jestem tu nowy wiec przepraszam jak bym coś źle napisał.
Mam 19 lat.
Najpierw się opiszę ponieważ to ważne:
Wzrost: 183cm
Waga: 83 kilo
Ćwiczę na siłowni już rok, w domu boksuję tak tylko dla siebie, ale od nie dawna.
Z twarzy nie wyglądam jak z kryminału, lub jak rasowy cwaniak. Raczej normalnie.
Problem tkwi w tym że strasznie... strachliwy jestem. Tzn tak mi się wydaje. Nie wiem czego sie właściwie boję, nie biłem się nigdy w życiu, poza "bójkami" z kolegami ale wiecie jak to wygląda, tak na żarty. W liceum akurat byłem jedną z osób co bano sie mnie w klasie, tzn chodziłem na siłkę akurat dobrze wyglądałem i to tak działało. Ale wtedy byłem cwany bo przed kolegami nie wolno być łajzą... takie wtedy miałem myślenie. Nigdy w życiu nie cwaniakowałem... bo jestem osobą spokojną.
Strasznie mnie denerwuje moje zachowanie jak ktoś "ma coś do mnie" nawet jak tylko od znajomych to słyszę, o 2 tyg temu się dowiedziałem że pewien chłopak sobie ubzdurał ze zarywałem do jego dziewczyny, i teraz rozgaduje nie wiadomo co że mi zrobi. 2 tyg temu kolega mi napisał ze z nim gadał i mówił ze: "wie że maiłem do jego dziewczyny ZANIM jeszcze oni się znali (co go interesuje co ona robiła dawniej??) i że jak już chodzili to też maiłem do niej" jakiś porypany. Nie jest napakowany jest raczej tłusty ale nie duży, taki blondyn. A fakt chciałem coś z nią ale jeszcze zanim się znali ale odpusciłem bo to nie panienka dla mnie, ona ma 20 lat. Ale nie gadam z nią od ponad roku, nawet 1 sms, ona mieszka jakieś 2 km odemnie. Koleś sobie ubzdura coś i cwaniakuje. Tzn tyle słyszałem tylko, ale sądzę ze tak własnie robi, bo wiem że nie jest normalny. Jak sie o tym dowiedziałem to serce zaczęło mi walić mocno, adrenalina uderzyła i miałem ochotę go... zapier.olić.
Ale wiem ze jak by przyszło co do czego bał bym sie (tzn tak mi się wydaje...) , jak bym go zobaczył na ulicy to bym sie bałsad.gif ale wiem ze dał by m mu radę bez problemu. Poprostu sie boję, nie wiem czego... może tego że nigdy nie dostałem w ryj i nie wiem jak to jest?? nie wiem, boję się że nie dam rady... że nie będę wiedział co i jak...
wiecie o co mi chodzi??? boję sie ze jak będę z koleżanką a ktoś do mnie wyskoczy to... spanikuje i dam przysłowiowo "ciała". Wyda się dziwne ale czasami zazdroszczę ludziom jak widze jak idą jak cwaniaki... chudy koleś a buja się jak cwaniak. I taki sie nie boi... jest odważny... ehhh
Jak zmienić swoje nastawienie?? jak być "twardym" ?? nie jestem słaby fizycznie... co robić?? mam tego dośćsad.gif wiecie jakie jest moje marzenie??? iść ulicą i nie bać się, ktoś mnie straszy.. wiem z opowiadań a nawet nie wiem czy to prawda, i mieć to gdzieś, wydymi to mu zrobić z ryja pasztet, jak uwolnić w sobie tą złość co czuję jak jestem w domu. Wtedy bym rozwalił kogoś, wtedy 2 tyg temu, zaraz po tym sms poszedłem na siłownię koło mojego bloku i napier... w worek że myślałem ze go rozedrę tam na kawałki, cały czas miałem przed oczami tego kolesia.
Może boje się też że go mogę skrzywdzić?? brzmi to debilnie ale myślę że mu rozwalę głowę i zabiję czy coś;/ takie mam durne myśli.
Mam kolegów co są mojej postury a boją sie na meczach itp (nie jest to imponujący przykład ale nie o to teraz chodzi), jak jeden szedł sobie ulicą i zaczepił go koleś to kolega by mu łeb rozwalił i wcalę się nie bał, nawet nie gadał tylko zadał jedno pytanie "życie CI nie miłe??". Jadąc w autobusie miejskim około 23, wsiadł chłopaczek, taki kibol łysy, postura jak ja... wsiadło na nast przystanku dwóch kolesi.... podeszli do niego i jeden mówi ze wpier mu za to ze zarywa do jego laski, ten łysy co był sam mówi "spotykam się z nią bo to moja koleżanka, chyba wolno nie??" a tamten zdziwiony.. lekka schiza i mówi "jeszcze Ci wpier.. jak będziesz tak dalej robił"... i zaczęli wysiadać... a ten łysy sam co był... tuba tamtemu w łeb... tamten mu oddał a ten mu jeszcze raz... aż tamten wyleciał z autobusu, drugi zaczął na szybkiego wysiadać z autobusu ale strzała też dostał... 2 na 1 i spękali.... Jak ja mu wtedy zazdrościłem tez bym chciał tak.... być odważny.. umieć się postawićsad.gif jak przełamać tą barierę?? wiem ze kibole itp to nie właściwy przykłąd ale akurat.... tutaj jest idealny. Bo chodzi mi o to że chciałbym umieć bronić swoich racji.
Aha nie piszcie zapisz się na sztukę walki, bo po pierwsze u mnie w mieście nie ma, a po drugie tu nie o to chodzi.. koledzy nie umieją nawet boksować a się nie boją. Tu chodzi o ten strach przed... nieznanym w prawdzie. Jak zrobić żeby... iść ulicą i jak zobaczę np kogoś kto sądzę lub wiem że coś ma do mnie, to nie bać sie go tylko popatrzeć na niego jak na kawał worka do boksowania który mogę rozwalić w 3 sekundach.... Koledzy uznają zasadę że nawet jak widać ze nie bardzo są szanse na wygraną to i tak walczą bo "zawsze przeciwnik w ryj dostanie". KIedyś z kumplem siedziałem na przystanku.... przyszło 4 kolesi i pytają za kim jesteśmy ?? (kluby sportowe) kumpel ze nie kibicujemy. Koleś do niego, " no to macie kur... prze:cenzura:a.."... kumpel "bo co??" a tamten mu machnął ręką koło oczu ale tak zeby tylko postraszyć, a kolega mu tubę w mordę...koleś się wyłożył... a reszta jego ekipy uciekła;/ ja bym np nie umiał tak odp... pewno bym siedział z głową w dułsad.gif
Sorki ze tak nawaliłem tekstu ale strasznie mi to przeszkadza... i chciałem wszystko napisać. Wiem ze brzmi to jak gadanie 14 latka... ale tak nie jest.
Jestem tu nowy wiec przepraszam jak bym coś źle napisał.
Mam 19 lat.
Najpierw się opiszę ponieważ to ważne:
Wzrost: 183cm
Waga: 83 kilo
Ćwiczę na siłowni już rok, w domu boksuję tak tylko dla siebie, ale od nie dawna.
Z twarzy nie wyglądam jak z kryminału, lub jak rasowy cwaniak. Raczej normalnie.
Problem tkwi w tym że strasznie... strachliwy jestem. Tzn tak mi się wydaje. Nie wiem czego sie właściwie boję, nie biłem się nigdy w życiu, poza "bójkami" z kolegami ale wiecie jak to wygląda, tak na żarty. W liceum akurat byłem jedną z osób co bano sie mnie w klasie, tzn chodziłem na siłkę akurat dobrze wyglądałem i to tak działało. Ale wtedy byłem cwany bo przed kolegami nie wolno być łajzą... takie wtedy miałem myślenie. Nigdy w życiu nie cwaniakowałem... bo jestem osobą spokojną.
Strasznie mnie denerwuje moje zachowanie jak ktoś "ma coś do mnie" nawet jak tylko od znajomych to słyszę, o 2 tyg temu się dowiedziałem że pewien chłopak sobie ubzdurał ze zarywałem do jego dziewczyny, i teraz rozgaduje nie wiadomo co że mi zrobi. 2 tyg temu kolega mi napisał ze z nim gadał i mówił ze: "wie że maiłem do jego dziewczyny ZANIM jeszcze oni się znali (co go interesuje co ona robiła dawniej??) i że jak już chodzili to też maiłem do niej" jakiś porypany. Nie jest napakowany jest raczej tłusty ale nie duży, taki blondyn. A fakt chciałem coś z nią ale jeszcze zanim się znali ale odpusciłem bo to nie panienka dla mnie, ona ma 20 lat. Ale nie gadam z nią od ponad roku, nawet 1 sms, ona mieszka jakieś 2 km odemnie. Koleś sobie ubzdura coś i cwaniakuje. Tzn tyle słyszałem tylko, ale sądzę ze tak własnie robi, bo wiem że nie jest normalny. Jak sie o tym dowiedziałem to serce zaczęło mi walić mocno, adrenalina uderzyła i miałem ochotę go... zapier.olić.
Ale wiem ze jak by przyszło co do czego bał bym sie (tzn tak mi się wydaje...) , jak bym go zobaczył na ulicy to bym sie bałsad.gif ale wiem ze dał by m mu radę bez problemu. Poprostu sie boję, nie wiem czego... może tego że nigdy nie dostałem w ryj i nie wiem jak to jest?? nie wiem, boję się że nie dam rady... że nie będę wiedział co i jak...
wiecie o co mi chodzi??? boję sie ze jak będę z koleżanką a ktoś do mnie wyskoczy to... spanikuje i dam przysłowiowo "ciała". Wyda się dziwne ale czasami zazdroszczę ludziom jak widze jak idą jak cwaniaki... chudy koleś a buja się jak cwaniak. I taki sie nie boi... jest odważny... ehhh
Jak zmienić swoje nastawienie?? jak być "twardym" ?? nie jestem słaby fizycznie... co robić?? mam tego dośćsad.gif wiecie jakie jest moje marzenie??? iść ulicą i nie bać się, ktoś mnie straszy.. wiem z opowiadań a nawet nie wiem czy to prawda, i mieć to gdzieś, wydymi to mu zrobić z ryja pasztet, jak uwolnić w sobie tą złość co czuję jak jestem w domu. Wtedy bym rozwalił kogoś, wtedy 2 tyg temu, zaraz po tym sms poszedłem na siłownię koło mojego bloku i napier... w worek że myślałem ze go rozedrę tam na kawałki, cały czas miałem przed oczami tego kolesia.
Może boje się też że go mogę skrzywdzić?? brzmi to debilnie ale myślę że mu rozwalę głowę i zabiję czy coś;/ takie mam durne myśli.
Mam kolegów co są mojej postury a boją sie na meczach itp (nie jest to imponujący przykład ale nie o to teraz chodzi), jak jeden szedł sobie ulicą i zaczepił go koleś to kolega by mu łeb rozwalił i wcalę się nie bał, nawet nie gadał tylko zadał jedno pytanie "życie CI nie miłe??". Jadąc w autobusie miejskim około 23, wsiadł chłopaczek, taki kibol łysy, postura jak ja... wsiadło na nast przystanku dwóch kolesi.... podeszli do niego i jeden mówi ze wpier mu za to ze zarywa do jego laski, ten łysy co był sam mówi "spotykam się z nią bo to moja koleżanka, chyba wolno nie??" a tamten zdziwiony.. lekka schiza i mówi "jeszcze Ci wpier.. jak będziesz tak dalej robił"... i zaczęli wysiadać... a ten łysy sam co był... tuba tamtemu w łeb... tamten mu oddał a ten mu jeszcze raz... aż tamten wyleciał z autobusu, drugi zaczął na szybkiego wysiadać z autobusu ale strzała też dostał... 2 na 1 i spękali.... Jak ja mu wtedy zazdrościłem tez bym chciał tak.... być odważny.. umieć się postawićsad.gif jak przełamać tą barierę?? wiem ze kibole itp to nie właściwy przykłąd ale akurat.... tutaj jest idealny. Bo chodzi mi o to że chciałbym umieć bronić swoich racji.
Aha nie piszcie zapisz się na sztukę walki, bo po pierwsze u mnie w mieście nie ma, a po drugie tu nie o to chodzi.. koledzy nie umieją nawet boksować a się nie boją. Tu chodzi o ten strach przed... nieznanym w prawdzie. Jak zrobić żeby... iść ulicą i jak zobaczę np kogoś kto sądzę lub wiem że coś ma do mnie, to nie bać sie go tylko popatrzeć na niego jak na kawał worka do boksowania który mogę rozwalić w 3 sekundach.... Koledzy uznają zasadę że nawet jak widać ze nie bardzo są szanse na wygraną to i tak walczą bo "zawsze przeciwnik w ryj dostanie". KIedyś z kumplem siedziałem na przystanku.... przyszło 4 kolesi i pytają za kim jesteśmy ?? (kluby sportowe) kumpel ze nie kibicujemy. Koleś do niego, " no to macie kur... prze:cenzura:a.."... kumpel "bo co??" a tamten mu machnął ręką koło oczu ale tak zeby tylko postraszyć, a kolega mu tubę w mordę...koleś się wyłożył... a reszta jego ekipy uciekła;/ ja bym np nie umiał tak odp... pewno bym siedział z głową w dułsad.gif
Sorki ze tak nawaliłem tekstu ale strasznie mi to przeszkadza... i chciałem wszystko napisać. Wiem ze brzmi to jak gadanie 14 latka... ale tak nie jest.