Lem miewa czasami strasznie toporny język
Taką manierę językową czesto miewa... jak z prac naukowych. Ale potrafi pisać zarówno pięknie, jak i lekko i zwiewnie, jaki (przede wszystkim) z jajem.
Ze zbiorami typu "Dzienniki gwiazdowe", "Cyberiada" jest ten problem, że opowiadania tam zawarte dzielą bez mała kilkadziesiąt lat
Inny był Lem w latach 50, inny w 80-tych.
Mi np - ciężko było się przedrzeć przez pierwsze opowiadania z "Dzienników...", ostatnie jednak absolutnie mnie zachwyciły.
"Cyberiada" natomiast bardzo mi siępodobała od początku (lekkie bajki z morałem), a na koniec to piałem z zachwytu (mocne zacięcie filozoficzne).
"Solaris" - mnie zachwyciła totalnie i do dzisiaj jest w ścisłym, wąskim gronie moich ulubionych książek. Genialne połączenie tematów czysto humanistycznych, niesamowitych opisów 'przyrody', dramatu jednostki, nieziemskich pomysłów czysto z SF, no i ten, po dziś dzień, najoryginalniejszy kosmita w historii literatury...
Są i takie, które mi się nie podobały, choć bardzo cenione - "Fiasko", "Pamiętnik znaleziony w wannie".
Inne bardzo mi się podobały gdzieś od połowy - "Niezwyciężony", "Powrót z gwiazd"...
Pewne jest jedno - Stanisław Lem wielkim pisarzem był i basta!
A poważnie - był tylko jeden Lem w historii światowej literatury. Więcej nie ma i nie będzie.
Lem jest takim... Niemenem.
Trochę dziwny, jedyny w swoim rodzaju, oryginalny niebywale, przez co jednym się podoba, innym nie, ale będąc polskim fanem literatury - wstyd nie poznać jego stylu.