sposób na naukę...

ksiaze

Nowicjusz
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
21
Punkty reakcji
0
macie jakieś dobre sposoby na zapamiętanie dużej ilości materiału w nieadekwatnie krótkim czasie?
...tylko nie piszcie o "wspomagaczach" :p
 

ciekawaswiata

...my kisses don't lie^^
Dołączył
27 Luty 2008
Posty
1 476
Punkty reakcji
1
Wiek
34
Miasto
Polska ;)
czyżby o prośbę prosili tegoroczni nowi studenci? :D
przyłączam się.
Z chęcią się dowiem jak studenci radzą sobie z ogromem nauki ;)
 

tajemnicza_noobs

Nowicjusz
Dołączył
27 Czerwiec 2008
Posty
807
Punkty reakcji
0
nie studenci ;). no osobiście nie ja jestem studentką, ale 1klasa liceum, ale mam dużo biologi bo jestem na biolchemie, więc z chęcią się i ja dowiem :D.
 

ksiaze

Nowicjusz
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
21
Punkty reakcji
0
ja jestem studentem... studentem w trakcie sesji poprawkowej :p

hahaha...a w TV akurat reklama "naucz mnie mamo" :lol:
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
Są dwa sposoby. Brać ołówki i zapisywać!

1. Ciężka praca (rzadko stosowana metoda, szczególnie prze zemnie, nie polecam)
2. Dobra pamięć.

Pozostałym pozostaje optymizm.
 

Justyśkaa

Nowicjusz
Dołączył
18 Lipiec 2008
Posty
2 477
Punkty reakcji
17
uczyc sie po trochu rozlozyc sobie material np na tydzien a na ostatni dzien wszystko powtorzyc .im wiecej sie czyta tym szybciej sie uczy dla mnie metoda extra
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
Heh, systematyczność to cecha która do mnie najbardziej nie pasuję.

W życiu nie miałem egzaminu do którego przygotowywał bym się wcześniej niż 2 dni przed... (a dla przykładu w poprzednim semestrze byłem łącznie na 2.5 wykładach...)

Uczę się zwykle po północy.

Mój rekord to chyba "Układy cyfrowe" na 1 semestrze.
Na ćwiczenia chodziłem ale nie słuchałem i notatek nie robiłem, wykładowcy na oczy nawet nie widziałem, na kolokwia 2 podczas roku nawet nie poszedłem. Na egzamin zacząłem uczyć się o godzinie 23 dzień przed. Egzamin zaczynał się nazajutrz o 9... O przedmiocie nie mam absolutnie żadnego pojęcia, zdawalność dość średnia (ok 60% za pierwszym podejściem).
8 h nauki + 1h przerwy przed samym egzaminem na pozbycie sie bólu głowy... Efekt? Z teorii niemal 0 pkt, z zadań max. i próg 51% osiągnięty...

Z innych osiągnięć to np, nauczenie się całkować od zera w 3h przed kolokwium i max. liczba punktów...

Ostatnio to na 1 egzamin zacząłem uczyć się w pociągu... Niestety 1 punktu zabrakło... Rewanż w poniedziałek...

Takie to życie i przygody przeciętnego studenta...
 

disip

Nowicjusz
Dołączył
27 Sierpień 2008
Posty
90
Punkty reakcji
0
Wg. Mnie, najlepszym sposobem są skojażenia. Dam taki głupi przykład: kiedyś miałem zdawać na chemi pierwiastki. Nie wiedziałem nigdy czy to cyna jest Sn lub Zn, czy cynk. Skojarzyłem tak, że cyna jest miękka, elastyczna, więc łatwo z niej uformować literę S xD Więc Sn xP Albo ołów - na każdej stacji paliwowej jest Pb, no i tu już światełko mruga że ołów to Pb :p Rozumiesz?
 

ksiaze

Nowicjusz
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
21
Punkty reakcji
0
oczywiście że rozumiem... :*

tylko że... jeżeli miałbym tak lecieć tymi skojarzeniami z większą partią materiału to obawiam sie że mój mózg zaśmieciłby się za bardzo... a na wiedzę by zabrakło miejsca... tak mi się wydaje...
 

polly

Zbanowany
Dołączył
29 Kwiecień 2006
Posty
812
Punkty reakcji
0
ja tam ile by tego materiału nie było to uczę się najwyżej 2 dni przed egzaminem. w liceum nawet jak było dużo na klasówkę to jedynie wieczór wcześniej. po prostu nie umiem uczyć się na raty bo jak bym zaczęła tydzień wcześniej to potem nic bym już nie pamiętała :p jakoś zawsze udawało mi się opanować materiały na klasówki. a nauka tylko i wyłącznie około godziny 22. nie wiem czemu ale wcześniej nie da rady. od 22 aż się nauczę :]
a na studiach oprócz wiedzy trzeba tez mieć cholernie dużo szczęścia. bo gdy wykładowca bawi się w "motylki" to wiedza nic nie pomoże.
 

dawid3635

Nowicjusz
Dołączył
3 Czerwiec 2008
Posty
106
Punkty reakcji
0
Wiek
33
na studia to się nie przyda, ale na liceum owszem
1. olać całkowicie tego czego nie zdajemy na maturze, byle na 2
2. uczyć się regularnie
3. przerwy podczas nauki (tylko nie na telewizor czy komputer!)
4. starać się uważać na lekcji
5. zainteresować się technikami koncentracyjnymi i szybkiej nauki
6. podczas nauki można słuchać muzyki barokowej (inne dekoncentrują)
 

GrzesioKa

Nowicjusz
Dołączył
5 Sierpień 2008
Posty
34
Punkty reakcji
0
Wiek
46
Miasto
Opole
Dobrym sposobem może okazać się także nauka w niewielkiej grupce, wspólnie z innymi studentami. Ważne, aby uczyć się na głos, opowiadając lub czytając dane zagadnienie i od razu wyjaśniając niezrozumienia. Każdy musi uczestniczyć w rozmowie.
Trzeba jednak pamiętać, aby dobrać odpowiednie osoby, tak aby podczas nauki panowała dyscyplina i spokój. Każdy powinien być skupiony i poważnie podejść do sprawy. Ja się tak uczyłem, gdy materiału było dość dużo i trzeba było go opanować w krótkim czasie. Polecam.
 

ksiaze

Nowicjusz
Dołączył
3 Wrzesień 2008
Posty
21
Punkty reakcji
0
fakt... to jest dobry sposób... tylko ze u nas to się zwykle kończy piciem piwa i słuchaniem muzy a nie nauką :p
 

pHeO

Nowicjusz
Dołączył
13 Wrzesień 2008
Posty
11
Punkty reakcji
0
Wiek
37
Miasto
Wrocław
ja tam ile by tego materiału nie było to uczę się najwyżej 2 dni przed egzaminem. w liceum nawet jak było dużo na klasówkę to jedynie wieczór wcześniej. po prostu nie umiem uczyć się na raty bo jak bym zaczęła tydzień wcześniej to potem nic bym już nie pamiętała :p jakoś zawsze udawało mi się opanować materiały na klasówki. a nauka tylko i wyłącznie około godziny 22. nie wiem czemu ale wcześniej nie da rady. od 22 aż się nauczę :]
a na studiach oprócz wiedzy trzeba tez mieć cholernie dużo szczęścia. bo gdy wykładowca bawi się w "motylki" to wiedza nic nie pomoże.


u mnie jest podobnie.. ale przewaznie sa to 4 albo 5 dni (chociaz taki jedno/dwu dniowy freestyle tez mi sie zdarzal :D ) przed egzaminem. Rozkladanie w czasie i systematyczna nauka partiami zupelnie sie w moim przypadku nie sprawdzaja.

najlepszy sposob na ogarniecie duzego materialu? (na moim kierunku studiow sie sprawdza idealnie..nie wiem jak tam z naukami przyrodniczymi czy technicznymi - raczej watpie :p )

1.biore ksiazke, otwieram spis tresci, staram sie zapamietac systematyke ksiazki.

2.czytam od deski do deski,zaznaczajac/podkreslajac fragmenty w ktorych nie ma wodolejstwa, na marginesach robiac 'naglowki' albo hasla okreslajace w kilku slowach tresc akapitu/strony, a szczegolnie istotne fragmenty tresci (w tym wszelkie wazne liczby, terminy, ulamki, nazwy itd) zaznaczam koleczkiem albo zacieniowuje, badz zakreslam.

3.ponownie czytam od poczatku, ale tylko te fragmenty ktore sobie wczesniej zaznaczylem/podkreslilem - jak czegos nie rozumiem to doczytuje to co wczesniej uznalem za wodolejstwo, ewentualnie szukam wyjasnien w innych partiach ksiazki (wczesniejsze rozeznanie w spisie tresci i uwazna lektora ksiazki ulatwia powiazanie roznych fragmentow porozsiewanych po calosci ksiazki w sensowna calosc). Szczegolnie wazne/trudne tematy rozpisuje sobie na kartce w formie konspektu, skrotow myslowych.

4.po raz trzeci i ostatni lece z ksiazka od poczatku, czytajac tylko naglowki/hasla ktore zapisalem na marginesach + zaznaczenia/zakreslenia - jesli ktores haslo brzmi obco lub nie do konca wiem o co w nim chodzi to czytam calosc.

wydaje sie ze wszystko trwa dosc dlugo, ale w rzeczywistosci tylko pkt 2 pochlania sporo czasu... w zaleznosci od rozmiaru ksiazki (trzeba liczyc na kazdy dzien po 250str - wiecej to juz psychoza :p )

jak ktos zamierza testowac moja metode to radze nie zapominac o takich naturalnych wspomagaczach jak wysilek fizyczny i cztery pory roku vivaldiego lecace z glosnikow :D
 
Do góry