"smierc-rzecz Tak Ujmująca Że Nawidok Niej Ludzie Padają I Płaczą..."
Piotr16, Mądry przemyślany post.
Również inni mądrze prawią
Zycie jest piękne i trzeba z niego czerpać jak najwięcej,Walczyć o każdą piękną chwile,Niepoddawać się.Śmierć to śmierc przyjdzie kiedy zechce,ale puki żyjemy,cieszmy się pięknem życia
Śmierć przychodzi wtedy kiedy my jej chcemy. Wszystko co nas dotyczy, dzieje się z naszej własnej, nieprzymuszonej woli.
hmm.... jak zwykle madry tekst
no iwec taksobie czytajac przypomniala mi sie taka opowiastka gdy matka dwojki synow popszla do przeznaczenia i poprosila je o najlepsza rzecz jaka tylko moze im dac, gdy matka wrocila to.... synowie lezeli martwi :/ (czy cos w tym stylu to bylo)
i to jest masakryczna prawda ze dla czlowieka najlepsza jest smierc zeby nie spotkalo go to cale zlo tego swiata, a to jakie uczucia maja inne osoby (np. ich matka) to juz inna sprawa
no to tak sobie napisalam...
end
^_^
Nie, śmierć wcale nie jest najlepsza. To co ta matka sobie pomyślała, że będzie dla nich najlepsze, to w tym wypadku jej chore urojenia. Dobrze, że Każdy ma wolną wolę i sam decyduje o swoim losie. Jakiż to Wielki Dar, nie odbierajmy Go drugiej Istocie.
Niestety śmierć nie patrzy na uczucia innych osób,choć ja znam opowieść
O chłopcu który wędrował,i zawsze po burzy szedł na plaże i oddawał możu rozgwiazdy które wyżuciły fale na brzeg.Ratował im życie,odbierał je smierci.Ale kiedyś i on zachorował i ciemną noca przyszła po niego śmierc,on patrząc w jej ciemne oczy powiedział że może iść,ale teraz ona bedzie musiała chodzic po tej plaży i ratować rozgwiazdy,śmierć zabrała chłopca i 3 razy przeszła sie po plaży ratrując stworzonka.Za 4 oddała życie chłopcu stwierdzając że nie ma prawa zabierać czegoś,co nie należy do niej a co tak wiele dawało dla innych.
Jaki z tego morał??Dobrzy ludzie,może wiecej cierpią ale też więcej z tego maja kozysci,robienie czegos dla dobra innych,zwraca kiedyś ten trud
Tak, Dobro(jak i zło) wraca do nas zwielokrotnione. Pamiętajmy tylko, że czyniąc Dobro, nie musimy cierpieć, raczej cieszmy się i radujmy.
Zgadzam sie z autorem tego tematu... śmierć jest czymś nieuniknionym... niestety... większość płacze na widok śmierci, ponieważ jej nie rozumieją, i nie rozważają nad nią, lecz nad nieszcześciami... płaczu nie da się powstrzymać... też płacze, lecz nie zawsze z powodu z śmierci innej osoby. Osobiście boję się śmierci... trudno wytłumaczyć dlaczego... po prostu boję się... bo nie wiem co dalej ze mną będzie... co się dzieje z momentem gdy serce przestaje bić... czasami zastanawiam się nad sensem śmierci, ponieważ sens na pewno istnieje. Być może Bóg pragnie się spotkać zemna dlatego nie umieram ? może to śmieszne skojarzenie faktów ale każde rozważanie w tej kwestii może być prawdziwe... śmierć zapewne ma jakiś cel... ja osobiscie wierze, że spotkam się z Jezusem, ponieważ jestem Chrześcijaninem.
Jeśli chodzi też o historie związane z sensem umierania, to warto wspomnieć o Księdze Hioba... Prawy człowiek, został poddany próbie... śmierć synów Hioba, choroba, utratek majątku... Cały tragizm cierpienia Hioba polega na sprawiedliwości Boga, a wierze człowieka w swoją niewinność... Miłość do Boga i tak została... Bóg "pozwolił" szatanowi skrzywdzić jego rodzine- uśmiercając... czy jest sens?był w tym jakiś cel? jednak ja interpretuje to jako zwycięstwo Boga nad szatanem... Hiob ciągle wierzył w Boga...
przepraszam za nie porządek w moim poście
Śmierć ma cel, tak jak wszystko ma swój głębszy sens. Jestem przekonany, że śmierć nie jest żadnym końcem
Tak Bóg chce się z Tobą spotkać, chce cię poznać, gdyż przez Nas On poznaje to co Stworzone.
Czy aby napewno mają z tego korzyści? Chyba ostatnio coraz rzadziej niestety
Ale wciąż pozostaje spokojne, czyste sumienie i pewność że nie zdradziło się swoich wartosci i ideałów... a to już sporo.
Korzyść jest zawsze wtedy, gdy wszystko co czynimy, dzieje się za sprawą miłości i prostoty, którą przejawiamy naszym nieskrępowanym zachowaniem.Taki Stan da się osiągnąć.
Każdy kto chce osiągnie Go, bowiem Wszyscy zmierzamy w tą samą stronę - Naprzód, ciągle się rozwijamy.
Rozumiem.Sny to sny,mi raczej chodzi o pewne przeżycia,ja wieże w przeznaczenie,nielekceważe reinkarnacji i innych poglądów.Zajmuje sie nimi analizuje,moj przykład który podałem w notce głównej był raczej przenosnią,żeczą którą trzeba dlaej samemu sobie opowiedzieć.Niewieże w przemiane w zwierzeta itp.bo dlamnie to niemiało by żadnego sensu.Zastanawiałem sie nad wieloma religiami ich sposobem pochówku i swiatem umarłych,do teraz nie znalazłem odpowiedzi czy do takich tematów trzeba podchodzic logicznie czy z zaufaniem i wiarą.Można powiedziec że ztymi obydwoma zeczami,lecz w pewnym momencie logika wypiera wiare i naodwrót,logika to oczywisce logiczne podejscie do tematu i zastosowanie tutaj wiedzy naukowej.Moje zdanie jest takie ze żyjemy i rodzimy sie na nowo tak długo dopuki niezasłużymy sobie na niebo,to mozzna nazwac reinkarnacją,z każdego w cielenia zostaje cos w nas.CZasem odnajdujemy cos podobnego,czasem poznajemy kogos mamy wrażenie ze znamy go od lat.oczywiscie to takie gdybanie bo jak do tego podejsc inaczej...Musze sam to jeszcze wsyztsko przemyslec
Jesli ktoś ma jakies ciekawe teorie,wiadomosc itp.Niech oczwyiscie pisze o tym,wzbogaci to nasze forum.
Odstawmy racjonalizm na bok, bowiem racjonalny, porządkujący umysł nie jest w stanie poznać Irracjonalnej Świadomości Ducha. Logika niech sobie będzie, a My zaufajmy temu co przynosi korzyść i szczęście nam i innym. Wierzmy w to, co sami przeżyliśmy i wiemy, że jest Prawdziwe, bez zniekształceń, proste w swej Istocie.
Szanuje Twoje zdanie. Myśle, że nikt nie jest w stanie przewidzieć tego, co będzie po śmierci. I tego dowiemy się tylko podczas własnej śmierci. Ja staram się własnie podchodzić do reinkarnacji troche logicznie, ale być może ona jest. Nie wiem. Nie pamiętam mojego poprzedniego wcielenia, ale słyszałam, że tego co się teraz bardzo boisz, może być rzeczą, przez jaką umarłeś w poprzednim wcieleniu. Ja próbuje nie wierzyć w nią, ale nikt nie wie czy była, czy będzie, czy jest...
Wiesz co interesujące jest to z tym strachem,no być może tak jest,chociaż wątpie.Bo ja sie niczego nie boje-a strach dogania mnie w tedy gdy to coś nadejdzie.Reinkarnacją można nazwać nasze przejscie np.z stanu ziemskiego w stan czyścowy,róznie sie do tego tematu podchodzi.Choć wydaje mi sie że to nie to samo,niektóży mogą to tak interpretowac,wiem tylko tyle że samobojstwo powoduje wieczną tułaczkę po ziemi w cierpieniu i strachu.Jest to kara-Syzyfowa praca ale bardziej bolesna i straszna
Podobno można sobie przypomnieć swoje poprzednie wcielenia
To co przenosimy ze sobą z poprzedniego życia to Karma, czyli zestaw rzeczy, które mamy jeszcze do przepracowania, aż się od nich ostatecznie nie uwolnimy.
W życiu nie ma przypadków!
Karma - prawo przyczyny i skutku. Wszystko co czynimy ma wpływ na naszą przyszłość. Nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie, jako odzielnego ośrodka wpływającego na nasze życie.
Jedyne przeznaczenie o jakim możemy mówić to takie, które sami sobie stwarzamy, kreujemy, przez nasze myśli, intencje, postawę.
heheh.No cóż nieporozumienia sie zdażają
Sądze jednak że my ludzie zdani jestesmy,na cierpienie.To mówił Jan Paweł 2 To Mówi Benedykt 16 i tak w żeczywisctosci jest.Że cierpimy,jedni mocniej inni lżej.Za co??Tego nie wiem,ale musimy to cierpienie zaakceptowac...Przyrównac to mozan do różnych wizji,może w wczesniejszym życiu bylismy zli i teraz odpkutowujemy za grzech,może cierpimy za grzechy innych,Lub byc może tak Jak "Hiob" wystawiani jestesmy na próby.
Tzn. w jakim sensie "zdani na cierpienie"?
Za co cierpimy? Różnie to bywa, ale generalnie cierpimy przez to, że sobie coś ubzduraliśmy. Zgadzam się, że cierpienie musimy zaakceptować, jak wszystko co nas otacza.
O "dobrym" cierpieniu możemy mówić wtedy, kiedy wyciągamy z niego wnioski i naukę. Wtedy cierpienie jest pożyteczne, gdy dzięki niemu zrozumiemy cząstkę siebie, świata i kiedy uzdrowimy się z niego, by doświadczać Najwyższych Uczuć.
Musimy poznać przyczynę swojego cierpienia, aby coś zrozumieć, poznać i iść przez życie bogatszym o nowe doświadczenia.
Tak każdy zdany jest na cierpienie, bo cierpienie uszlachetnia i bogaci. Im więcej każdy z nas odniesie bólu, tym lepiej rozumie innych, jeżeli oczywiście tego chce.
Czytaj wyżej.
P.S. Im więcej każdy z nas odniesie bólu tym więcej zapatrzy się w siebie, w swoje cierpienie i nic nie zrozumie. Czasem też Istota może dążyć do autodestrukcji. Trzeba być mądrym w swym cierpieniu, nie koncentrować się na nim, tylko przyglądać mu się.
Nie musimy odczuwać bólu, aby rozumieć innych
Ale zgadzam się, że musimy chcieć. jeśli tylko chcemy dostatecznie mocno, możemy dokonywać cudów w naszym życiu.
Więc na pozątek przepraszam ciebie najwidoczniej źle zrozumiałam troszkę twoją wypowiedź mam nadzieje że przeżyjemy w zgodzie :*
A co do ostatniej wiadomości Piotrka to: jakby się tak dobrze zastanowić o przecież gdyby nasze żcyei składało się z samych radości miłości i przyjaźni to byłoby strasznie nudne tymi smutkami i nienawiścią nasze zycie zostało troche urozmawicone i dzieki niemi mamy jakies cele ze do czegoś dążymy
Tak, brawo! Wszystko czego doświadczamy wynika z naszej wolnej woli. Warto być śiadomym swoich intencji i tego czego prawgniemy doświadczać w życiu, bowiem gdy jesteśmy czegoś świadomi, skupiamy się na tym i doskonalej realizujemy swoje cele, bez wpadania na przeszkody po drodze
No tak mozna to porównac do obrazu ale przecież niektóre zn ich sa malownetlyko jednym kolorem. Jednak takie obrazy w niektórych miejscach mają odcień ciemniejszy a w innych jaśniejszy moze to tez jest jaki sposób oddania dobra i zła
Hmm... Jeśli już zaszliśmy do omawiania dobra-zła, to musimy sobie uświadomić, że są to twory naszego umysłu. W rzeczywistości one nie istnieją.
Nie no looz,we wszystkim można sie dosuzkiwac pewnych nie jasnosci,ale czy jest sens??
Dzisiaj sie zastanawiałem czy jest warto walczyc z samym sobą,czy może powinnismy puscic sie w wir i dac sie poprowadzic losowi,na tkz.Szczesliwą karte.Nie wiem,uważam ze powinnismy pracowac nad sobą ale gdy mam cieżkie dni,gdy już padam,gdy czuje smak ziemi ale staram sie podniesc mam ochote poleżec troche.Czasem nie mam juz sił by powstać,spojżec w słońce i zacząc płakać czasem nie mam sił na łzy,nie mam sił na piekne słowo,nie mam juz w sobie pieknych wspomnien,czasem rozumiem tych co giną czasem sam pragne zginąć...Czuje ból...czuje cierpienie i wiem że niemoge sobie poradzić,wiem że wystarczy jedno spojżenie i skok i koniec-jestesmy wolni,lecz gdy padam i czuje zapach splamionej krwią ziemi gdy widze ciała lezące na ulicy,gdy widze mordy i przemoc,gwałty i przestępstwa,zastanawiam sie czy moja smierć coś zmieni...czy ta kolejna przelana krew za samego siebie cos da...Nie...TO daje mi siłe podaje ręke i wtedy słysze tylko powstań i zrób swoje,niezawsze bedzie ci wychodzić,niezawsze bedziesz najleprzy ale nie czas ginąc czas sprawić by swiat był piękniejszy...Byśmy poczuli smak powietrza,powietrza pokoju,bysmy nie czuli zapachu krwi i starchu
Czas pokochac,nie nienawidzieć...
Nie walczmy ze sobą, zmieniajmy się na lepsze, dzięki słuchaniu naszego wewnętrznego głosu - Boga, który poprowadzi nas do Szczęścia. Oczyszczajmy swoją podświadomość z brudów, pozwólmy zadomowić się w naszym sercu bezgranicznej, niczym nieograniczonej, pochodząćej od Boga - Miłości.
Praca nad samym soba jest najważniejsza,ludzie któzy nie czynia tak zwanej samonaprawy sa ludzmi pustymi zyjącymi chwila która albo jest łaskawa albo złudnie dobra,doprowadzająca ich do nędzy.Jest błedem wielkim akceptowanie swoich wad,nad wadami trzeba pracowac by zmieniały sie w pozytywy...
Zgadzam się
pracujmy nad sobą i zmieniajmy się na lepsze, aby lepiej przeżywać, doświadczać naszego Istnienia.
Mnie sie wydaje ,że jeżeli chodzi io śmierć to jestt to jedyna sprawiedliwosć na świecie.Znowu jednak kiedy mamy umierać to jeżeli nasze życie było szczęśliwe to jest nam zal .Znoowu jeżeli było nam żle to chcemy umrzeć.Myślę,ze powinnismy naajlewpiej wyposrodkować to. Każdy z nas n i7e boi się tyl śmiercvi ,co bólu nia poprzedzającego
Dlaczego bólu? Bólu poprzedzającego śmierć? To wychodzi na to, że całe życie mamy się bać
Nie bójmy się, Nie lękajmy się! Zawierzmy swoje życie Bogu i w Nim pokładajmy nadzieję, nadzieję na wszystko co Dobre.
Postarajmy się jak najlepiej przeżywać chwilę obecną - TERAZ. Dlatego, że:
- przeszłość już odeszła, nie ma jej
- przyszłość nie nadeszła, również jej jeszcze nie ma
Uwolnijmy się od przeszłości, zaufajmy przyszłości, skupmy się na TERAZ.
Medytujmy -TERAZ-
Cieszmy się ze wszystkiego co nas otacza i bądźmy za to wdzięczni:
- sobie
- rodzicom, najbliższym, przyjaciołom i znajomym
- wszystkim nieznajomym, których mijamy na co dzień
- WROGOM, tak bądźmy im wdzięczni
- wszelkiemu stworzeniu i
- Bogu
Również nauczmy się przebaczać, sobie, rodzicom, najbliższym, przyjaciołom i znajomym, wszystkim nieznajomym, najbardziej naszym "WROGOM" i wszystkiemu stworzeniu jakie nas otacza i którego doświadczamy na co dzień,
a Bogu zaufajmy, zaufajmy samym sobie.
Otwórzmy się na głębię Naszej Duszy! Zwróćmu się ku wnętrzu, albowiem w Nim znajdziemy odpowiedzi na wszystkie nasze pytania. W naszym wnętrzu znajdziemy Boga i wszelkie to co stworzone. Dzięki zwróceniu się ku naszemu wnętrzu poznamy Istotę Istnienia. To w Nim znajdziemy najlepszego Przyjaciela - Samych siebie, prawdziwych. odnajdziemy Piękno, które jest w Nas i we wszystkim co nas otacza.
Nie bójmy się, Nie lękajmy! Odłóżmy wszelki lęk i niepokój, bowiem to one odwracają Nas od prawdziwego przeżywania Naszego Życia.
Pokój z Wami!
P.S. Wszystko co Wam przekazałem od siebie, długo sprawdzajcie i potwierdzajcie, czy aby na pewno tak jest? Przecież mogę się mylić
2 P.S. Przepraszam, ale coś się pokićkało z cytowaniem...