Cóż, jakieś cztery miesiące temu poznałam przez przypadek na naszej klasie chłopaka. Wiem, jak to brzmi:/ Zwykle nie robię takich rzeczy, ale czymś mnie ujął i po kolei wymieniliśmy się numerami gg, telefonu, spotkaliśmy się. Po prostu: "Wow!" Gadaliśmy więcej i więcej, aktualnie po 2h dziennie przez telefon (za darmo mamy) i się spotykamy, kiedy możemy. Absolutnie mnie ujął, zerwałam z chłopakiem dla niego, tylko on jeszcze chyba nie wie, że jestem już wolna, bo głupio mi tak o tym wprost wypalić, a nie było okazji. Wydaje mi się wręcz idealny, najbardziej podoba mi się właśnie to, że rozumiemy się w lot, ale jest też w moim typie, bardzo inteligentny, odpowiedzialny, kulturalny, etc. Teraz on: starszy o 4 lata, czwarty rok studiów prawniczych, podobno nigdy nie miał dziewczyny, z żadną się nawet nie przytulał, dość prosty chłopak z małej miejscowości, dobrze wychowany. Jest miły, prawi mi komplementy, pamiętał o mnie, kiedy wyjechałam na trochę za granicę i codziennie zostawiał mi wiadomości. Nie przytulaliśmy się nawet, jedynie jakieś przypadkowe dotknięcia lub splecione ręce w tańcu. I tu się pojawia moja wątpliwość, wynikająca po części pewnie z tego, że nie mam się czym zająć i za dużo myślę: to wszystko serio czy po prostu sobie ćwiczy?