samotność

olivier01

gorzkniejacy romantyk
Dołączył
7 Czerwiec 2008
Posty
962
Punkty reakcji
109
Miasto
Lodz
Zwykle samotnosc jest smutnym zjawiskiem. Gdy widzimy taka osobe czujemy wspolczucie, zal. Szczerze mowiac, gdy czytam Ciebie nic takiego nie czuje. Widze Ciebie bardziej jako rozkapryszona smarkule, ktora nie potrzebuje nawet przybytku dobr, by marudzic. A teraz posluchaj rady starszego kolegi, ktory nie mial lepiej niz Ty w Twoim wieku. Ja tak samo nie mialem w tym wieku przyjaciol. Najwiecej ich mialem we wczesnym dziecinstwie, majac te 3-10 lat. Ale potem moj najlepszy kolega sie wyprowadzil z kamienicy, drugi najlepszy kolega, starszy o 3 lata nagle dorosl i zaczal sie obracac w innym gronie, z dziewczynami sie prowadzac, wiec ja poszedlem w odstawke. Z czasem inny kolega wyniosl sie od rodzicow i przeprowadzil na wies. Kolezanka z mojego rocznika rowniez wpierw wybrala swoje nowe kolezanki, a z czasem popadla w jakis obled i nie ruszala sie na krok z domu. Byli troche mlodsi koledzy, lecz nadawali sie tylko do tego, by pograc w pilke czasami, bo byli dla mnie za malo dojrzali. Byli jeszcze dwaj bracia, ktorzy w pewnym momencie wprowadzili sie na podworko, lecz ten mlodszy to byl debil, a starszy mnie irytowal i tez sie nadawal tylko do tego, by w pilke czasem pograc. Mojej klasy nie lubilem, a ona mnie nie lubila w wiekszosci. Bylem wtedy troche niesmialy i zamkniety w sobie. Psychologinczym terminem pasujacym do mnie bylo slowo "outsider". Czyli osoba trzymajaca sie z tylu. Mialem dodatkowo wkolo jakies utarczki, zwiazane z kolegami z klasy, co sprawialo, ze zaczalem wagarowac i w pewnym momencie ledwie zdalem z jednej klasy do drugiej, bo tyle mialem zaleglosci, ze wyrobilem sie rzutem na tasme. I wierz mi, ze to tez nie byl mi mily okres zycia. Dodatkowo moi rodzice zdaje sie byli podobni do Twoich, bo moj ojciec tez po zawodowce, mama tylko podstawowke ukonczyla, bo wychowana na wsi miala inne priorytety. Wiec o swoich problemach nie mialem nawet z kim rozmawiac. Bylem zmuszony zawsze wszystko dusic w sobie. Bo wyobraz sobie, ze to bylo odlegle, prehistoryczne czasy, kiedy komputer i tym bardziej internet to byl luksus, na ktory malo kogo bylo stac, a na pewno juz nie moich rodzicow. Wiec nie mialem takiej szansy, by zalogowac sie na forum i wyzalic obcym ludziom, albo znalezc sobie przyjaciela na gg i z nim rozmawiac. Wtedy bylem zamkniety we wlasnych czterech scianach i albo ogladalem telewizje, albo z rzadka cos czytalem, albo gralem w pilke z paroma osobami, ale nie mysl z kolegami, bo bylem rownie sam jak Ty. Ale jednak wtedy nie panikowalem jak Ty to robisz. Wiedzialem, ze nieduzo mi brakuje do ukonczenia gimnazjum i kiedy bede mogl zaczac od nowa, bo nowa szkola, nowa klasa to zawsze szansa, by zaczac cos pod poczatku i zmienic swoje nastawienie i w ogole calego siebie. I tak tez bylo. W liceum wszystko sie zmienilo. A Ty masz cale zycie przed soba i zal Ci tych paru miesiecy dzielacych Cie od liceum. Nie zawsze mozna miec wszystko od zaraz. Wiem, ze cierpliwosc to nie cnota gimnazjalistow, ale to jeszcze nie powod do obledu. Przede wszystkim odejdz troche od tego komputera. Zacznij cos czytac, jesli nawet nie masz z kim, to idz pochodz po miescie, bo wierz mi, ze majac takie mysli jakie Ty masz i ciagle gapiac sie na ekran, predzej czy pozniej kompletnie zbzikujesz i wowczas nikt nie bedzie chcial sie z Toba przyjaznic. Spojrz na siebie okiem krytycznym i zapytaj siebie, czy zachowujesz sie fair w stosunku do siebie. Bo moim zdaniem jestes smarkula. Ja zawsze bylem, jaki bylem, ale chociaz zdawalem sobie sprawe, gdzie lezy moj problem. Ty nawet tego nie wychwycasz. I w zwiazku z tym po wielu latach, gdy juz bedziesz madrzejsza, bedziesz mogla winic tylko siebie, a nie rodzicow, czy swiat.

Masz na pewno wiele mozliwosci wykorzystania swojego czasu, ktorego widze, ze masz az nadmiar. Na pewno w Twoim miescie mozna porobic pare ciekawych rzeczy na miescie i przy tym nie wykosztowac sie za bardzo, ale Ty wolisz wmawiac sobie, ze caly swiat Ci nie sprzyja. Idz chociazby na dyskoteke. Tak - sama. Ja w tym wieku nie lubilem dyskotek, ale dla dziewczyn to dobra okazja, by wyrzucic z siebie zle emocje i chociaz na chwile uwolnic mysli. A moze i przy okazji znajdziesz nowa kolezanka, czy kolege... Na pewno nie dajac szans innym na poznanie siebie, nie pomagasz im. Ale przede wszystim nastaw sie na liceum. Pomysl, ze to bedzie Twoj czas, a okres gimnazjalny odbebnij do konca, a potem go zakop gleboko. Wiem, ze i tak mnnie nie posluchasz, bo jestes tak podle uparta i nastawiona agresywnie do kazdej krytyki, ale chociaz sprobowalem.
 

miszczunio

Nowicjusz
Dołączył
19 Marzec 2010
Posty
96
Punkty reakcji
3
Wiek
33
Ona tylko obraża ludzi. Jak dla mnie niech sobie skoczy z wieżowca. Będzie mniej emo-dzieci Neostrady.
dokładnie... masz jeszcze jedno wyjście a mianowicie podciąć sobie żyły żyletką i się wykrwawić, wybór należy do Ciebie. Musiałabyś dostać w życiu po du.pie to byś się na prawdę przekonała co to znaczy problem. Wyszukujesz sobie problemów na siłę i robisz z siebie męczennice :bag:
 

Miyoshi

Nowicjusz
Dołączył
3 Marzec 2007
Posty
453
Punkty reakcji
0
Ktoś kto chce się zabić nigdy o tym nie powie, tylko to zrobi.
Przepraszam, że nieco zaofftopuję, ale nie zawsze tak jest! Ludzie już sobie wmówili, że przyszły samobójca nigdy nikomu nie powie o swoich zamiarach, więc jeśli ktoś woła o pomoc i grozi samobójstwem, machają na niego ręką. A prawda jest taka, że w istocie - człowiek wcale nie chce odchodzić ze świata, ale innej drogi nie widzi. Wysyła jeszcze sygnały, liczy na to, że ktoś go uratuje, ale że wszyscy to olewają (w myśl zasady, że samobójca swymi planami się nie chwali), udaje mu się pozbawić się życia i tyle.

Pozwolę sobie zacytować pewien tekst o ludziach z obowością borderline, bo o nich głównie mówię:
"Zawsze przed samobójstwem "wołają o pomoc", lecz inni zwykle to ignorują wychodząc ze stereotypowego założenia, że "prawdziwi samobójcy nie mówią o swoim zamiarze przed śmiercią". Pod względem odsetka odchodzących udanym samobójstwem BPD w statystykach ustępuje jedynie depresji dwubiegunowej (20%), depresji jednobiegunowej (15%) i stoi na równi ze schizofrenią (10%). Nie chcą się zabić, tj. 'przestać istnieć'; boją się śmierci; chcą jednak przerwać cierpienie, i często tracą nadzieje na zakończenie cierpienia w inny sposób niż samobójstwem."

Oczywiście nie bronię w żaden sposób autorki wątku, bo wszystko wskazuje na to, że jej groźby są bez pokrycia. Chciałam jedynie sprostować tą rzecz.

Żeby jednak całkiem nie schodzić z tematu: Dziewczyno, rusz du*ę, bo nikt za Ciebie tego nie zrobi. Uwierz - nie masz najgorzej. Nikt się nad Tobą nie będzie użalał. Możesz płakać, grozić, bić - nic Ci to nie da. Sama rządzisz swoim życiem (oczywiście masz pewne ograniczenia - jak my wszyscy) i tylko od Ciebie zależy, jak je przeżyjesz.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Przepraszam, że nieco zaofftopuję, ale nie zawsze tak jest! Ludzie już sobie wmówili, że przyszły samobójca nigdy nikomu nie powie o swoich zamiarach, więc jeśli ktoś woła o pomoc i grozi samobójstwem, machają na niego ręką. A prawda jest taka, że w istocie - człowiek wcale nie chce odchodzić ze świata, ale innej drogi nie widzi. Wysyła jeszcze sygnały, liczy na to, że ktoś go uratuje, ale że wszyscy to olewają (w myśl zasady, że samobójca swymi planami się nie chwali), udaje mu się pozbawić się życia i tyle.

Znałem trzech ludzi, którzy popełnili samobójstwo w milczeniu, a Ty ilu? Ktoś kto woła o pomoc, nie chce się zabić, chce zwrócić uwagę. Samobójstwo popełnia nie dlatego, że utracił ochotę do życia, stracił jego sens, ale z powodu zrobienia na złość. Prawdziwy samobójca jak najbardziej chce odejść ze świata, tacy ludzie widzą jeszcze drogę, nie widzą w niej sensu i racji bytu.
 

stenciu

Nowicjusz
Dołączył
23 Maj 2009
Posty
68
Punkty reakcji
2
Wiek
31
Trzeba wychodzić do znajomych, bawić się, imprezować, dobrze też uprawiać z nimi jakiś sport.. Wszystko da rade .. ;D
 

nieobliczalna

Nowicjusz
Dołączył
20 Styczeń 2009
Posty
48
Punkty reakcji
0
najpierw to trzeba mieć jakiś tam znajomych... ja jedynie mam klase i pare osób ze szkoły, z którymi nie utrzymuje kontaktu, poza tym jak napisałam na początku i jakbyście mogli czytać ze zrozumieniem ;/ to poszły o mnie ploty więc nie zamierzam z kimkolwiek się już tam poznawać, nie chcę żeby ktoś był miły a za plecami mnie obgadywał... poza tym i tak wszyscy się pogrupowali
a na imprezy nie mogę chodzić... bo mi mama nie pozwala, bo uważa, że ludzie są źli i że moja siostra w moim wieku nie chodziła i przeżyła to ja też nie muszę.... ;/ tyle tylko, że wtedy było raczej mało klubów...
poza tym już mi się odechciało imprez... jedna typiara co mi groziła chodzi i nie chciałabym jej spotkać ;/

i jak ja mam być miła? pytam się co zrobić to jaką odpowiedź dostaje: zabij się... albo zmień się, nie pytałam czy mam się zmienić, wiem że nikt nie jest idealny i raczej każdy powinnien odrobinę się zmienić... ale chodzi mi o to gdzie i jak mam poznać ludzi ;/ (tak, wiem czytałam, że w necie...)
 

wicca_as

Bywalec
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
562
Punkty reakcji
45
Może przeczytaj jeszcze raz moją odpowiedź: podaj mi, co Cię interesuje, pasjonuje, a pomogę Ci wymyślić jakieś związane z tym sposoby na poznawanie ciekawych ludzi. Bez zmian - zwłaszcza w twoim wypadku - się nie obejdzie, bo marudzisz tylko i wszędzie szukasz ciemnych stron.

Wspominano tutaj, dlaczego dostawałaś takie a nie inne olewające odpowiedzi - nie możesz się spodziewać samych pozytywnych odpowiedzi, kiedy sama masz wszystkich w :cenzura:e i nic do ciebie nie dociera. Tak samo ty nie poznasz innych ludzi, jeśli nie spróbujesz być miła. Natomiast twoje wypowiedzi na forum były jakby testem na sprawdzenie twojego stosunku do ludzi, który lepiej pozostawię bez komentarza...
 

nieobliczalna

Nowicjusz
Dołączył
20 Styczeń 2009
Posty
48
Punkty reakcji
0
eeeh... muszę to napisać, pierwsza na mnie naskoczyłaś i jeśli ja dla kogoś jestem nie miła nie znaczy, że dla Ciebie też nie będę!! ale jak tak piszesz to wybacz... ale w pierwszy poście (już piszę to kolejny raz!) że zawarłam tam iż szybko się denerwuję, gdyż ktoś mnie nie rozumie i wgl pisze bez sensu.... ;/ bo nie potrafii czegoś doczytać ;/

coraz szybciej się denerwuję i potem płaczę i nie mogę się uspokoić :( nie raz myślalam o śmierci; tak, tak zaraz pewnie ktoś napisze, że ja tylko tak straszę a i tak tego nie zrobię... znam wszystkie teksty na pamięć od tych pocieszających, po te że jestem egoistką, że uważam siebie za pępek świata, że jestem leniem itd. po prostu zawsze się żalę, a nie pytam innych co u nich słychać, bo chcę w końcu ten problem rozwiązać, wiem że nie jest aż tak wielki, że dzieci w Afryce umierają itd. wiem że źle robię, ale dzielę ludzi na tych z którymi nigdy się nie zobaczę i na tych których spotykam i mam z nimi jakiś kontakt np. w szkole, przy nich jestem troszeczke inna.

a więc jak ktoś mnie denerwuje to tak reaguje, mam problemy z opanowaniem się, ale w szkole np. nie wydzieram się na innych... chyba, że mam jakiś ważny powód, bo z natury jestem spokojna i cicha. bo z tymi ludzmi nie rozmawiam o problemach, więc oni mi nie dają żadnych rad typu 'zabij się' albo jesteś głupia, beznadziejna, gówniara etc. bo takie teksty mnie wkurzają ;/ jestem przewrażliwiona, zawsze się wszystkim przejmuję, nawet jeśli ktoś nie ma racji...

czym się interesuję? psychologią...i to chyba tyle ;D nigdy się nad tym nie zgłębiałam zabardzo co lubię... :(
ale i tak chcę tańczyć. i jakby mi rodzice pozwolili to bym sobie pochodziła na jakieś zajęcia... kilka razy, bo wiem że pierwsze wrażenie może mylić ;] i najwyżej bym szukała i szukała i wkońcu coś znalazła dla siebie
 

Rotek

(nie)ciekawy
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
3 004
Punkty reakcji
55
Wiek
33
Miasto
Spod Mostu
czym się interesuję? psychologią...

gdybyś interesowała się psychologią umiałabyś stwierdzić, że masz pewne zaburzenia...
według Ciebie większość ludzi albo się nad Tobą pastwi, albo pisze bez sensu - i ciągle Ci rodzice

a Ty jesteś jednie biedna i przewrażliwiona?
 

nieobliczalna

Nowicjusz
Dołączył
20 Styczeń 2009
Posty
48
Punkty reakcji
0
Rotek nikt się mnie nie pytał czy wiem jakie mam (o ile mam (?)), poza tym napisałam, że się szybko denerwuję!! możliwe, że mam nerwicę, a nie od razu zabudzenia!

i przestań się mnie już czepiać!!!nie jesteś osobą wykfalifikowaną, która będzie mi mówiła, że mam jakieś zaburzenia ;/ jakoś nigdy psycholog, do którego chodzę, przez kilka miesięcy już, nigdy nic mi takiego nie powiedział ani nie skierował na żadne badania, więc chamskie uwagi zachowaj dla siebie!

poza tym zawsze łatwiej pomaga się komuś innemu niż sobie
 

Rotek

(nie)ciekawy
Dołączył
10 Kwiecień 2007
Posty
3 004
Punkty reakcji
55
Wiek
33
Miasto
Spod Mostu
Rotek nikt się mnie nie pytał czy wiem jakie mam (o ile mam (?)), poza tym napisałam, że się szybko denerwuję!! możliwe, że mam nerwicę, a nie od razu zabudzenia!

i przestań się mnie już czepiać!!!nie jesteś osobą wykfalifikowaną, która będzie mi mówiła, że mam jakieś zaburzenia ;/ jakoś nigdy psycholog, do którego chodzę, przez kilka miesięcy już, nigdy nic mi takiego nie powiedział ani nie skierował na żadne badania, więc chamskie uwagi zachowaj dla siebie!

poza tym zawsze łatwiej pomaga się komuś innemu niż sobie

:) ja czytam ten temat na bieżąco (głównie dlatego, że troszkę mnie to bawi) - ludzie z którymi wszystko jest w porządku nie potrzebują porad specjalistów. Chamskie uwagi? Co w nich chamskiego? (obelżywy był raczej poziom Twoich PW kierowanych w moją stronę).
Ja nie potrzebuje pomocy, ani o nią nie proszę.

Skoro Ty nie chcesz naszych opinii na swój temat to po co mówisz o tym na ogólnodostępnym forum?
 

wicca_as

Bywalec
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
562
Punkty reakcji
45
eeeh... muszę to napisać, pierwsza na mnie naskoczyłaś i jeśli ja dla kogoś jestem nie miła nie znaczy, że dla Ciebie też nie będę!! ale jak tak piszesz to wybacz... ale w pierwszy poście (już piszę to kolejny raz!) że zawarłam tam iż szybko się denerwuję, gdyż ktoś mnie nie rozumie i wgl pisze bez sensu.... ;/ bo nie potrafii czegoś doczytać ;/



a więc jak ktoś mnie denerwuje to tak reaguje, mam problemy z opanowaniem się, ale w szkole np. nie wydzieram się na innych... chyba, że mam jakiś ważny powód, bo z natury jestem spokojna i cicha. bo z tymi ludzmi nie rozmawiam o problemach, więc oni mi nie dają żadnych rad typu 'zabij się' albo jesteś głupia, beznadziejna, gówniara etc. bo takie teksty mnie wkurzają ;/ jestem przewrażliwiona, zawsze się wszystkim przejmuję, nawet jeśli ktoś nie ma racji...

czym się interesuję? psychologią...i to chyba tyle ;D nigdy się nad tym nie zgłębiałam zabardzo co lubię... :(
ale i tak chcę tańczyć. i jakby mi rodzice pozwolili to bym sobie pochodziła na jakieś zajęcia... kilka razy, bo wiem że pierwsze wrażenie może mylić ;] i najwyżej bym szukała i szukała i wkońcu coś znalazła dla siebie

Nie naskoczyłam na ciebie, ale nie należę też do osób, które zawsze chętnie klepią wszystkich po główce, zwłaszcza osoby, które w ogóle tego nie potrzebują. Myślisz, że cię nie rozumiem? A na jakim poziomie jest zrozumienie i umiejętność uważnego czytania u ciebie? Pisałam, że byłam w podobnej sytuacji. Musiałam szybko się usamodzielnić, przejąć obowiązki mamy, w dodatku też zaliczyłam sesje u psychologa. Można śmiało powiedzieć, że mając matkę ze schizofrenią i ojca walczącego z alkoholizmem nie raz byłam ofiarą psychicznego znęcania się nade mną. W szkole, zwłaszcza w liceum, byłam czarną owcą, z którą chyba nikt nie mógł znaleźć wspólnego tematu do rozmowy i przez to trzymałam się na uboczu, a i tak byłam wytykana palcami. Sama walczyłam z nerwami, uspakajałam się i dzięki temu mogę normalnie żyć. Wyrobiłam w sobie siłę, chociaż i tak miewam momenty, kiedy się załamuję, bo przypomina mi się to, czego doświadczałam jeszcze przed rokiem. Naprawdę myślisz, że masz tak ciężko? Że jesteś jedna na milion? Jasne, potrafię cię zrozumieć, wiem, co czujesz, co przeżywasz, ale boczenie się na mnie i na innych nic ci nie da, tak samo jak obwinianie rodziców, że ograniczają ci szansę na rozwój życia towarzyskiego. Dopóki nie zaczniesz podchodzić do siebie i swojego życia z dystansem, nie nauczysz się cieszyć chwilą, odnajdywać małych radości i śmiać z samej siebie, nigdy nie będziesz zadowolona i nie będziesz miała przyjaciół. Taka już brutalna prawda. Może te tańce Ci pomogą, a może nie - nie mi to oceniać. Ale na litość boską, przestań sobie wkręcać, że nikt cię nie rozumie, jesteś sama pośród złych ludzi...
Może potrzebujesz trochę pobytu w centrum zainteresowania, tak jak teraz na forum?
 

olivier01

gorzkniejacy romantyk
Dołączył
7 Czerwiec 2008
Posty
962
Punkty reakcji
109
Miasto
Lodz
Rotek nikt się mnie nie pytał czy wiem jakie mam (o ile mam (?)), poza tym napisałam, że się szybko denerwuję!! możliwe, że mam nerwicę, a nie od razu zabudzenia!

i przestań się mnie już czepiać!!!nie jesteś osobą wykfalifikowaną, która będzie mi mówiła, że mam jakieś zaburzenia ;/ jakoś nigdy psycholog, do którego chodzę, przez kilka miesięcy już, nigdy nic mi takiego nie powiedział ani nie skierował na żadne badania, więc chamskie uwagi zachowaj dla siebie!

poza tym zawsze łatwiej pomaga się komuś innemu niż sobie

Skoro psychologia Cie tak interesuje, to powinnas siebie znac bardzo dobrze. I powinnas wiedziec, ze siedzennie w domu i uzalanie sie nad soba i obarczanie wszystkim rodzicow jest czyms zalosnym. Jesli masz takcih tyranow - rodzicow, to przyjdz do nich, zaproponuj powazna rozmowe i na spokojnie wytlumacz im, czego Ci brakuje w zyciu, ze nie jest Ci wygodnie z tym, co masz i zaproponuj, by jednak zrozumieli, ze potrzebujesz wiecej wolnosci, czy pasji, ktora kosztuje. Kazdy rodzic powinien to zrozumiec, jesli na spokojnie im to wyjsnisz. Poza tym ja juz apelowalem do Ciebie o cierpliwosc, bys spokojnie przetrzymala do liceum i tam poznala nowych ludzi. Ale Ty oczywiscie jestes w goracej wodzie kapana i wszystko bys chciala miec juz teraz. Psycholozka wiec z Ciebie marna jest.

Poza tym sprawiasz niemile wrazenie. Jestes opryskliwa, niesympatyczna, wredna, smarkata, pseudo buntownicza i sie nie sluchasz. Zastanow sie wiec, czy Ty sama bys chciala sie przyjaznic ze soba. Bo ja osobiscie, gdybym byl w Twoim wieku w zyciu bym nie chcial miec takiej kolezanki, ktora w ten sposob rozmawia i tylko sie uzala. Wez sie w garsc lepiej.
 

wicca_as

Bywalec
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
562
Punkty reakcji
45
Olivier, ja też jej już o tym pisałam i to nie tylko ja... Ale co zrobić, jeżeli jej jedynym argumentem jest "nie umiem się zmienić"?
 

olivier01

gorzkniejacy romantyk
Dołączył
7 Czerwiec 2008
Posty
962
Punkty reakcji
109
Miasto
Lodz
Olivier, ja też jej już o tym pisałam i to nie tylko ja... Ale co zrobić, jeżeli jej jedynym argumentem jest "nie umiem się zmienić"?

Po prostu chciala tu sie wyzalic, i nawet napisala na poczatku o tym. No tak, ma internet, czyli i tak wiecej, niz wiekszosc dzieci z prawdziwymi problemami i wiecej niz ja mialem w jej wieku, gdy tez zmagalem sie z wlasnymi barierami. Nie chce korzystac z rad ludzi madrzejszych, to trudno. Kiedys dorosnie, moze przy okazji zmadrzeje i wtedy patrzac wstecz pozaluje tego, jaka byla.
 

wicca_as

Bywalec
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
562
Punkty reakcji
45
Tak, ale wyżalanie się też ma swoje granice. Jeżeli zależało jej jedynie na podzieleniu się tym z kimś, a nie na opiniach na jej temat, to nie powinna pisać na forum, a na blogu
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
najpierw to trzeba mieć jakiś tam znajomych... ja jedynie mam klase i pare osób ze szkoły, z którymi nie utrzymuje kontaktu, poza tym jak napisałam na początku i jakbyście mogli czytać ze zrozumieniem ;/

Zastosuj się do swojej rady i czytaj ze zrozumieniem. Ja nie mam nikogo od lat, a żyję i nie marudzę. Pochlebia Ci, że ktoś skacze wokół Ciebie? To sprawia, że czujesz się wyjątkowa i doceniona? Zmądrzej i dorośnij.
 

vanity

Nowicjusz
Dołączył
31 Marzec 2010
Posty
9
Punkty reakcji
0
Miasto
Bywam tu i tam.
Ja uważam, że koleżanka nieszczęśliwa ma skłonności masohistyczne, bo z jednej strony cierpi, a z drugiej ją to cieszy, bo uważa, że jakoś ją to wyróżnia spośród innych. W zasadzie nie ma sensu jej nic doradzać, bo ona chyba chce, żeby ktoś za nią rozwiązał jej problemy, a nie jej pomógł i ją wspierał. I dopóki nie wpadnie na pomysł, że sama jedna musi sobie pomóc, to nic na nią nie zadziała.
Ale ja bym sie nie nastawiała za bardzo na to liceum, bo to w głównej mierze zależy od niej. Jak pójdzie i będzie tam siedzieć nadąsana to i tak nikogo nie pozna.
Praca to świetny pomysł, bo zmusza do interakcji z innymi osobami częściej i bardziej intensywnie niż szkoła. Jest także bardziej wyczerpująca. Ja bym się zmusiła i zastrudniła np jako hostessa czy chociażby przy ulotkach. Nawet po cichu przed rodzicami. Myślę, że to może coś zmienić.
Co do pasji, najłatwiej powiedzieć "nie mam warunków". Ale można zrezygnować np z internetu czy telefonu komórkowego i te pieniądze przeznaczyć na rozwijanie umiejętności tanecznych. ;)
 

marta..

(...)
Dołączył
9 Listopad 2009
Posty
843
Punkty reakcji
71
Miasto
Home is where the heart is.
Myślę, ze najchętniej byś chciała, po prostu pewnego dnia obudzić się rano i być innym człowiekiem, bez wysiłku, starań i prób. Niestety jak dobrze wiesz tak się nie da. Nie da się tak od razu wszystkiego zmienić, ale powoli na pewno. Zwłaszcza, ze jesteś jeszcze bardzo mlodą osobą. Musi minąć chyba troche czasu, abyś zrozumiała, ze być szczęśliwym, niekoniecznie znaczy, być jak wszyscy, że chłopaka, przyjaciol nie ma się po to, aby ich tylko tak sobie mieć, że nawet jak jest ich malo, ale są prawdziwi to dobrze.

Ciągle piszesz, że chcesz to chcesz tamto, z taką postawą nic nie zmienisz, bo samo nie przyjdzie. Skup się na tym co można zmienić, czyli na problemie, który tkwi w Tobie w środku, nie na zewnątrz, nie przez to, że rodzice nie mają na pianino, czy balet nie masz znajomych.

Twój problem z samotnością leży chyba zupełnie gdzieś indziej niż u większości, z tego co piszesz nie masz niskiej samooceny, ani nie jesteś nieśmiała? Raczej powinnaś zmienić swoje negatywne podejście do ludzi… które z czegoś pewnie wynika.

Jeżeli ludzie którzy starają się Tobie dobrze doradzić, bo nikt nie pisze ze złą intencją, tak Cię denerwowali i tutaj widać to samo, to może warto się zastanowić z czego to wynika, problem leży przecież po Twojej stronie, prawda.
 
Do góry