Hej
Dawno tu nie wchodziłam,wiele się zmieniło w moim życiu odkąd pisałam.
Od dwóch miesięcy nie miałam jej w ręku,jest mi z tym dobrze,nie ciągnie mnie.
Jest lato,blizn nie da się ukryć już pod długimi rękawami,bo po pierwsze jest mi za gorąco,a po drugie już czas,żebym przestała się wstydzić tego co robiłam! Oczywiście było trudno pierwszy raz wychodząc na ulicę,stałam w kolejce do kasy.Był tam mały chłopczyk,miał może z 7 lat.Stał z mamą.Widziałam,że przygląda mi się.Nagle spytał mamy,co stało się tej dziewczynce w rękę.Matka spojrzała na mnie i powiedziała,żeby nie patrzył na mnie,sama spojrzała na mnie z zażenowaniem,ale ja w jej oczach widziałam jeszcze strach.Bała się po prostu mnie! Ludzie zaczęli dziwnie mi się przyglądać.bo chłopczyk dosyć głośno zadał te pytanie. Było mi wstyd,a miałam go przecież przełamać.Zawróciłam,odniosłam wszystko na półkę i zwyczajnie uciekłam od tych ludzi,nie chciałam słyszeć ich szeptów,widzieć tych spojrzeń.
W domu zakrywam te blizny pieszczochami,rzemykami,opaskami na rękę.Są one duże,więc nie mam ich jak zakryć w pełni,ale jakoś próbuję chować tę rękę jak z kimś jestem w pokoju,jak jemy obiad,ubieram sweter,mówię,że mi zimno,chociaż na dworze jest 30 stopni.
Nigdy nie przestanę wstydzić się tych blizn,są pamiątką po tym co przeżyłam kiedyś,jak się czułam. Wstydzę się okazywać uczucia,więc blizn też się wstydzę.
Cóż,sama wpakowałam się w tą sytuację,więc nie będę narzekać. TO był mój i tylko mój wybór,kiedy 5 lat temu sięgnęłam po raz pierwszy za żyletkę.
Zmieniłam się,jestem silniejsza psychicznie,umiem walczyć o swoje.
Czy żałuję? Nie!