hmmm kazdy z nas mial w swoim zyciu takie chwile kiedy mysal o samobojstwie-jestem gleboko przekonana ze jezeli ktos do tej pory tego nie doswiadczyl to predzej czy pozniej stanie oko w oko z takimi myslami, powodow jest tyle ilu ludzi na swiecie kazdy z nas w typowy dla siebie sposob przezywa pewne sprawy z jednymi sobie radzi lepiej badz gorzej ale jednak radzi z drugimi z kolei nie potrafi sie uporac i to one pchaja go ku takiemu rozwiazaniu, choc nie wiem czy mozna powiedziec czy to rozwiazanie bo w zasadzie problem nie jest rozwiazany przerywa sie tylko linie zycia.....; ja mialm taki okres kiedy bylam juz na krawedzi wstawalam i kladlam sie spac z prosba o smierc na ustach, rozwazalam rozne sposoby samobojstwa ale nigdy nie posunelam sie nawet do proby uporalam sie jakos, zebralam w sobie i wyszlam na prosta-powiedzmy choc nie wiem czy jakikolwiek psycholog po rozmowie ze mna stwierdzilby ze jestem na prostej drodze :/ wydaje mi sie ze w takich chwilach bardzo pomaga wiara ja chyba zyje do tej pory tylko i wylacznie dzieki strachowi przed Bogiem i Chwala Mu za to;
tak troche zloslwie powiem ze jezeli chodzi Ci o ksiazki o smierci to wez pierwsza lepsza z patofizjologii tam bedziesz miala multum powodow smierci, a tak powaznie to czytalam kiedys "zycie po zyciu" z tym ze nie ma tam podanych powodow smierci a to co przypuszczalnie dzieje sie z dusza ludzka, sa tam relacje ludzi ktorzy przezyli smierc kliniczna, i jeszcze taka ksiazka "smierc w mysli francuzkiej" czy cos kolo tego ale to juz w ogole mnie malo interesowalo no ale moze Tobie sie spodoba