Sam na studia - nowe otoczenie, nowi ludzie, nowe miasto.

grzesio_89

Nowicjusz
Dołączył
22 Styczeń 2008
Posty
228
Punkty reakcji
7
Nie dawno uzyskałem tytuł inżyniera w moim mieście na mało znanej uczelni. Teraz rodzina mnie naciska żebym zrobił magistra, w sumia to chciałbym zrobić. Żeby tego dokonać to muszę jechać do innego miasta, ponieważ na tej uczelini co robiłem inż. nie ma narazie studiów II stopnia. Obawiam sie jak to będzie, bo muszę iść tam sam (nikt z kolegów nie idzie na dzienne, większość na zaoczne, reszta zakończyła ekukację). Jestem raczej osobą nieśmiałą, ale jak już się z komś zakoleguję to nieśmiałość znika. Ciągle chodzi mi po głowie dylemat (mało śpię), czy znajdę jakiś ludzi na roku co zechcą się ze mną zaprzyjażnić jak również ze współlokatorami z którymi mam mieszkać, czy może zostanę samotnikiem (Włóczykijem) czego obawiam się najbardziej. Denerwuje się ta całą sytuacją i nie wiem co ma zrobić, czy zrezygować z mgr i iść do pracy czy próbować jakoś się przełamać ?
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Próbować się przełamać. Nieśmiałość Ci się w życiu zbytnio nie przyda, choć są pewne hipokrytki, które Ci powiedzą, że nieśmiałość u faceta jest "urocza".
 

Deteria

Nowicjusz
Dołączył
29 Styczeń 2014
Posty
9
Punkty reakcji
0
Wiek
28
Myślę, że powinieneć iść dalej na studia, przede wszystkich dla lepszego wykształcenia i oczywiście aby walczyć ze swoją niesmiałością. W przyszłym życiu bardzo przydatne będą znajomości i otwartośc do innych, nieśmiali się wysoko nie wybiją.
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Jeżeli chcesz się dokształcić, to nie rób sobie problemów.
Idź na studia, poszerzaj horyzonty, może bardziej spodoba Ci sie tam niż w obecnym mieście.
A ludzi i tak jest pełno,chcąc nie chcąc kontakt z nimi jest nieunikniony.
Lepiej jechać i żałować, niż żałować ,że się nie pojechało.

Nie uważasz,że dobrze by było pojechać się usamodzielnić?
Zawsze to jakieś nowe doświadczenia.

Jakby nie wyszło i tak będziesz na +.
 

grzesio_89

Nowicjusz
Dołączył
22 Styczeń 2008
Posty
228
Punkty reakcji
7
Bardziej jestem za tym by iść, ale ten strach że nikt nie będzie chciał ze mną gadać, mnie przeraża. Jak już by mi się udało zaprzyjaźnić z kimś to może bym sobie wreście (!) dziewczynę znalazł.
 

Primawera

Bywalec
Dołączył
23 Grudzień 2013
Posty
809
Punkty reakcji
121
grzesio_89 napisał:
Bardziej jestem za tym by iść, ale ten strach że nikt nie będzie chciał ze mną gadać, mnie przeraża. Jak już by mi się udało zaprzyjaźnić z kimś to może bym sobie wreście (!) dziewczynę znalazł.
Chyba zbyt przeżywasz całą sytuację. :) Masz ochotę na kontynuowanie nauki, to zrób to, a reszta sama się rozwiąże. Nigdy nie jest tak, że polubią Cie wszyscy i z tym musisz się pogodzić, ale na pewno poznasz nowych ludzi i sam wybierzesz tych, z którymi będziesz się chciał zaprzyjaźnić. Jesli jesteś pogodnym i życzliwym człowiekiem nie powinno być z tym problemów.
 

KaroolkaKalak

Nowicjusz
Dołączył
6 Czerwiec 2011
Posty
419
Punkty reakcji
11
Miasto
zDolny Śląsk- jestem stąd :)
Idź na zaoczne w innymmieście, a do pracy w swoim :p
Dwie pieczenie na jednym ogniu, bo i wykształcenie zdobędziesz <na dobrej uczelni SĄ dobre zaoczne>, a i kolegó nowych załapiesz - z pracy i ze szkoły :)
 

grzesio_89

Nowicjusz
Dołączył
22 Styczeń 2008
Posty
228
Punkty reakcji
7
Studia zaoczne odpadają.
Im bardziej się zbliża początek semestru to ja jestem bardziej by nie iść na studia.
 
Dołączył
25 Marzec 2012
Posty
1 108
Punkty reakcji
186
grzesio, duży chłopiec już z Ciebie, więc podejmuj decyzje o sobie sam, nie słuchaj ludziów z internetów.
Nie chcesz iść, NIE IDŹ. Zrób sobie w łebie listę plusów i minusów.
Zaplanuj co zamierzasz zrobić w jednym lub drugim wypadku, bo jeśli nie kontynuacja studiów, to zapewne będziesz musiał rozważyć coś innego.
 

rrabbit

Nowicjusz
Dołączył
23 Grudzień 2013
Posty
33
Punkty reakcji
3
I tak wszystko chcesz z góry wiedzieć, od razu zaplanować. Zero spontaniczności, bo jeszcze może coś się wydażyć. Potem chcesz tak samo rozpocząć pracę- pełny plan i wiesz z góry, z kim się zaprzyjaźnisz- bo inaczej nie zaczynasz tam pracy. No i oczywiście założenie rodziny. Trzeba mieć plan, z góry upatrzonego partnera i z góry zaplanowane potomstwo. Nudne co?
 

E-kwiaty

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2011
Posty
415
Punkty reakcji
5
A ja proponuję inaczej: idź do pracy a studia rób zaocznie,napisałeś że odpadają,ale w mojej opinii stracisz tylko dwa lata dalszej nauki na nic,a przecież wykształcenie możesz uzupełnić w każdej chwil,to nie problem. Chodzi o to aby znaleźć pracę a nie posiadać tylko tytuł mgr i być bezrobotnym. Zastanów się jaki jest Twój główny cel w życiu i staraj się małymi kroczkami go osiągnąć.
 

Gosia Sosnowska

Nowicjusz
Dołączył
27 Marzec 2014
Posty
21
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Miasto
Opole
Studia. Jestem w temacie, mogę się podzielić sposobem na życie - choć oczywiście nie każdy posłucha lub nawet nie kiwnie głową ;) Sytuacja u mnie była (jak sama to postrzegam, w porównaniu do "rówieśników") odwrócona do góry nogami. Najpierw praca [po szkole policealnej i szczęśliwej wtedy znajomości], potem kwestia co dalej. Cztery lata przepracowałam z tytułem technika, zdając sobie doskonale sprawę z tego, że nie miałabym przede wszystkim czasu na studia, ale także potrzebnych pieniędzy (wszak zaoczne kosztują - i to nieraz sporo). Przyjaciółki w tym roku albo szukają już pracy z tytułem magistra, albo właśnie go zdobywają. A ja? Zaczęłam dopiero. Bo jednak jakaś tam policealna szkółka (bardziej kurs przygotowawczy jak cokolwiek konkretniejszego) to zupełne zero w świecie show biznesu. I to, jak Cię traktują w pracy przypomina stosunek pan-niewolnik. Więc trzeba by coś zrobić dalej...
Próbowałam wcześniej, ale na kierunku typowo pod pracę - a to powinno się odbywać zupełnie na opak, o czym już wspomniałam, mając doświadczenie ;) Będąc po rachunkowości i w branży księgowość-administracja zdecydowałam się na ekonomię. Ot, chyba w sam raz. Gorzej, że tak mnie to pasjonowało, prawie tak bardzo jak gospodarka woda przedszkolankę! Bo okazało się, że chciałabym robić cokolwiek innego byle nie to! I zaczęły się schody.
Co wybrać? A jeśli wybiorę inny kierunek co będzie z pracą? Dylematy, wątpliwości, złość... Oraz zawód, bo jednak zaczęło się już studia i zmarnowało cenny czas (o pieniążkach nie wspominając), ech. Później jednak nastąpiły zmiany życiowe, obrałam zupełnie nowy punkt podejścia. Poszłam na filologię. Do innego województwa. Przeprowadziłam się. Znalazłam pracę związaną ze studiami. Robię nareszcie to, co powinnam była chyba od początku ;) Ale inaczej bym przecież do tego nie doszła. I co? Też wystartowałam „sama na studiach” – obce miasto, obcy ludzie i JA. Po pierwszym zjeździe miałam trzy koleżanki, po kolejnych stałe grono, które u mnie spędza każdą wolną niedzielę :) Czyli się udało.
 

grzechuu1990

kawopijca
Dołączył
30 Wrzesień 2012
Posty
410
Punkty reakcji
117
Wiek
33
Miasto
MałaPolska
grzesio_89 napisał:
Bardziej jestem za tym by iść, ale ten strach że nikt nie będzie chciał ze mną gadać, mnie przeraża. Jak już by mi się udało zaprzyjaźnić z kimś to może bym sobie wreście (!) dziewczynę znalazł.
Fakt, faktem nie ma się co oszukiwać, że na dziennych studiach drugiego stopnia większość będzie się trzymała w "starych" kręgach. Nie wiem czym się tu przejmować, na pewno znajdziesz fajne towarzycho do którego będziesz pasował. Ludzie nie gryzą tym bardziej, że na magisterce każdy już swój wiek ma i w głowie choć trochę poukładane. Klata do przodu i za ojczyznę. Nie pękaj i powodzenia.
 
Y

Yellow Jester

Guest
grzesio_89 napisał:
Jak już by mi się udało zaprzyjaźnić z kimś to może bym sobie wreście (!) dziewczynę znalazł.
Na to bym nie liczył. Nasze życie przypomina raczej pożółkłe fotografie. Niekiedy ciężko jest rozpoznać sylwetki znajomych osób, gdy kruszą się one w pomarszczonych dłoniach płaczących nad nimi śmiertelników. Nie szukaj ukojenia we wspomnieniach, bo są to byty martwe i my tak samo martwi będziemy. Każdy formujący się moment natychmiast wchodzi w poczet form przeżytych. Twój proces decyzyjny to tylko kropla w oceanie łez.
 
Do góry