Wracajac do tematu "rzadow PIS-u", Kolejny wywiad na temat ostatnich wydarzen politycznych. Tym razem z Martinem Pollackiem, przedstawia on dosc osobliwy obraz Jaroslawa Kaczynskiego. I daje mocno do myslenia, sklonna jestem zgodzic sie z autorem. Przytocze jedynie fragment, calosc bedzie do poczytania w linku. ****** Cyt: "Polska nagle wywołuje znowu nieufność w Europie. Gwałtowny skręt w prawo, który ten kraj wykonał po prezydenckich i parlamentarnych wyborach, wywołuje w całej Europie niepokój o demokrację w Polsce. Pośpiech, z jakim rząd Prawa i Sprawiedliwości zabiera się zgodnie z oczekiwaniami swego szefa Jarosława Kaczyńskiego do wywracania państwa do góry nogami, spotyka się z ostrą krytyką - w Polsce, gdzie tłumy wychodzą na ulice, aby zaprotestować przeciwko "niszczeniu demokracji", i w Unii Europejskiej. Zwłaszcza atak na Trybunał Konstytucyjny, pozbawiony przez nową ustawę faktycznej władzy, oraz nowa ustawa o mediach, która szefów publicznych mediów podporządkowuje bezpośrednio rządowi, traktuje się jako pierwsze kroki w kierunku "nieliberalnej demokracji" - takiej, jaką Viktor Orban ustanowił na Węgrzech. Wzorce dobrze znamy. Orban chce putinizować, a Polska chce zaprowadzić jawną orbanizację.
Możliwie jak najwięcej władzy
Kto szuka racjonalnych wyjaśnień dla tego nagłego zrywu i skrętu w stronę autorytaryzmu, będzie rozczarowany. Bo takich nie ma. Czy Jarosławem Kaczyńskim powoduje rzeczywiście jedynie czysta żądza władzy sprawowanej przez silnego mężczyznę, jak sądzą niektórzy obserwatorzy w Polsce? "Celem Kaczyńskiego jest zgarnianie jak największej władzy, a nie realizowanie jakichkolwiek obietnic" - powiedział niedawno w wywiadzie znany artysta Marek Raczkowski i porównał go do opętanego hazardem gracza. "Hazardzista nie gra po to, żeby wygrać jakąś sumę pieniędzy, a następnie kupić sobie domek czy założyć firmę. Niezależnie od tego, ile wygra, będzie grał dalej, aż w końcu wszystko przegra".
Zastraszająca, ale równie pocieszająca wizja. Kaczyński w końcu wszystko przegra. Teraz jednak jeszcze się rozkoszuje słodyczą władzy i kieruje państwem jak aktor w teatrze lalek, który wcale nie przejmuje się tym, że nawet w ostatnich rzędach widać sznurki, za które pociąga, aby zmusić do tańca swoje marionetki: prezydenta, rząd i posłów PiS.
Dzikie gesty i wrzaski
Oficjalna retoryka pasuje do obrazu małego dyktatora, który zachowuje się niczym gwiazda prowincjonalnego teatru. Dzikie gesty i wrzaski, jakie towarzyszą przepoconemu nacjonalizmowi. Kraj musi się oprzeć na "tradycyjnych polskich wartościach", powiada nowy minister spraw zagranicznych. I precyzuje, jakie niebezpieczeństwa zagrażają prawdziwej polskości: "nowa mieszanina kultur i ras, świat złożony z rowerzystów i wegetarian, którzy używają wyłącznie odnawialnych źródeł energii i walczą ze wszystkimi przejawami religii".
Wiadomo więc, kim są przeciwnicy. Rowerzyści i wegetarianie. Listę wrogów da się bez trudu poszerzyć o Żydów i gejów, islamistów i zdrajców ojczyzny, a także o krnąbrnych dziennikarzy, niepatriotycznych artystów oraz krytyków potęgi Kościoła.
Jarosław Kaczyński nie pozostawia co do tego żadnych wątpliwości, "Kościół katolicki i jego nauki to najważniejsze fundamenty polskości". Wrogowie Kościoła są też wrogami Polski. "Każda ręka podniesiona na Kościół to ręka podniesiona na Polskę" - ostrzegał po zwycięstwie wyborczym PiS w mowie dziękczynnej dla ojca Rydzyka, szefa niezwykle wpływowego Radia Maryja, w którym szowinistyczne oraz antysemickie wypowiedzi są na porządku dziennym.
Takie umysły rządzą teraz nową Polską. Nietolerancyjnie i fanatycznie. Kto nie jest z nami, ten jest naszym wrogiem, którego należy zniszczyć. I zgodnie z tym Kaczyński ze wściekłością reaguje na liczne protesty, które podniosły się zaraz po pierwszych jego krokach zmierzających do przebudowy kraju w kierunku sterowanej demokracji. Demonstrantów, ze znanymi intelektualistami i artystami na czele, zniesławia, nazywając ich "Polakami najgorszego sortu" oraz "pomocnikami gestapo", żeby podać tu tylko dwa przykłady. Brzmi to znajomo. Dokładnie w ten sam sposób komuniści usiłowali zniesławiać swoich krytyków, żeby osłabić ich poważanie w społeczeństwie. Ale było wprost przeciwnie. Im większe obelgi, im bardziej brutalne traktowanie, tym większym zaufaniem cieszyli się zniesławiani. Nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć, że dokładnie to samo sprawdzi się w przypadku Kaczyńskiego.
Pamięć komunistycznych czasów
Czasem wydaje się absurdalne, jak dużo z tego, co dzieje się obecnie w Polsce, przypomina lata 60. i 70. - komunistyczne czasy, kiedy studiowałem w Warszawie. Sposób, w jaki Kaczyński i jego ludzie, depcząc demokrację, wykrzykują radośnie "demokracja" i klaszczą przy tym w dłonie. Jak odurzeni władzą lekceważą reguły liberalnej demokracji, równocześnie zapewniając: "Chcemy tylko wyleczyć nasz kraj z kilku chorób, aby mógł ponownie wyzdrowieć".
Kiedy to słyszę, zastanawiam się, czym moi polscy przyjaciele zasłużyli sobie na to wszystko. Moi rówieśnicy stawiali już kiedyś czoła komunizmowi. Polska pod tym względem świeciła zawsze przykładem, była bastionem walki o wolność. Moi przyjaciele byli odważni i nie unikali żadnego ryzyka, nie dbali o własne zdrowie ani życie. Czy dzisiaj muszą rzeczywiście wychodzić znowu na ulice, żeby walczyć o tak oczywiste wartości jak demokracja i wolność słowa?"
Cały tekst:
http://wyborcza.pl/1,75968,19486426,martin-pollack-czy-moja-polska-juz-zginela.html#ixzz3xQNTTemd