Kolejna osoba, ze swiata polityki, ktora zabrala stanowczy glos. Uwazam, ze warto to przeczytac i dokladnie przemyslec kwestie, ktore autor poruszyl. List zostal zamieszczony na Facebooku, na jego oficjalnej stronie. **** "Roman Giertych napisał na Facebooku post, który określił jako "list do konserwatystów". Przestrzega w nim przed władzą Jarosława Kaczyńskiego, tłumaczy, dlaczego w pewnym momencie zerwał z nim współpracę i apeluje do Kościoła katolickiego, by przemyślał swoje wsparcie dla PiS.
Tresc listu- "List do konserwatystów.
Szanowni Państwo!
Chciałbym po pierwsze złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji Narodzenia Chrystusa. Ten list kieruję do tych wszystkich, którzy podzielając wartości tradycyjne dla naszej kultury czują się coraz bardziej zaniepokojeni sytuacja w Polsce. Myślę, że jako były wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego mogę wytłumaczyć Państwu przyczyny obecnego stanu rzeczy, gdyż dobrze znam autora realizowanego planu. Spędziłem z nim dziesiątki godzin na poufnych rozmowach. Wiem, że duża część z Państwa głosowała na PiS, gdyż nie była w stanie wytrzymać gwałtownego skrętu w lewo, jaki dokonała PO, szczególnie w czasie, gdy ster rządu dzierżyła Ewa Kopacz. Ale myślę, że dzisiaj wielu nie rozumie co się dzieje.
Po pierwsze muszę Państwu się zwierzyć z największej pokusy mojego dotychczasowego życia. Taką pokusę przeżyłem w roku 2007, gdy premier Jarosław Kaczyński proponował mi udział w rozbiorze Samoobrony po uchyleniu immunitetu dla Andrzeja Leppera i oskarżeniu go o korupcję. Twierdził wówczas, że on do PiS nie może przyjąć kilkudziesięciu posłów Samoobrony, ale ja do LPR mogę i wówczas rząd "już bez warcholskiego Leppera" zdoła przeprowadzić kolejny etap "IV RP". Tym etapem miała być zmiana ustawy o TK poprzez podporządkowanie Prezydentowi i stworzenie sądu prasowego dla sądzenia spraw mediów publicznych w jednym wydziale, gdzie sędziów powołałby Prezydent RP. LPR miałaby wówczas ok. 70 posłów, a ja stałbym się dla braci Kaczyńskich jedynym koalicjantem. Wiele osób już mnie pytało dlaczego wówczas odmówiłem decydując się na brutalną walkę z PiS. Dlaczego potępiłem działania Mariusza Kamińskiego pisząc publiczny list z żądaniem jego odwołania, dlaczego zażądałem dymisji premiera, a potem złożyłem konstruktywne wotum nieufności dla rządu? Odpowiedź nie jest prosta. Miałem wówczas pełną świadomość, że rozstając się z Kaczyńskim prowadzę swoją formację, którą budowałem długie lata na szaleńczą szarżę, której nie mam prawa wygrać (albo jest to bardzo mało prawdopodobne). Przyczyną nie było też, że specjalnie lubiłem Leppera. Wprawdzie w V kadencji z nim współpracowałem, ale wcześniej walczyliśmy zażarcie o ten sam elektorat. Pokusa jaką roztaczał wobec mnie premier właściwie do 12.08.2007 (jeden z obecnych wicemarszałków Senatu mówił wówczas, że helikopter czeka cały czas, aby mnie zabrać na rozmowy z braćmi do Juraty) była bardzo atrakcyjna. Być jedynym liczącym się wicepremierem bez którego nic w Polsce nie zostałoby przegłosowane? Realizować bez przeszkód plany w MEN, wprowadzać ustawy etc. To naprawdę było kuszące dla kogoś kto całe życie zajmował się polityką. Co więc spowodowało, że nie przyjąłem tej oferty i od tego czasu jestem bardzo konsekwentnym przeciwnikiem PiS? Jedna rzecz: Kaczyński ma manię bycia Piłsudskim. Ma obłędne przekonanie, że jego misją życiową jest "dokończyć testament Marszałka" i zrealizować "Jego idee". A warunkiem tej misji jest posiadanie władzy takiej jak Piłsudski. Nie jestem wprawdzie takim wrogiem Marszałka Piłsudskiego jak mój ojciec, czy dziadek, ale wiem i wiedziałem wówczas, że tego typu władza w Polsce XXI wieku jaka Piłsudski posiadał w XX wieku oznaczałaby stałe przesunięcie naszego kraju w obszar niestabilności politycznej charakterystycznej dla krajów postsowieckich. Dzisiaj świat zachodni, którego jesteśmy częścią nie może zaakceptować w swoim gronie państwa rządzonego na sposób dyktatorski. Wiele postulatów Kaczyńskiego jest słusznych (np. 500 złotych na dziecko, zmiany w edukacji etc), ale sposób władzy którą ten człowiek chce osiągnąć na stałe może nas usunąć ze Świata Zachodu, a konsekwencją tego jest bycie częścią świata Wschodu, nawet jeżeli Kaczyński nie lubi Putina. Charakterystyczną cechą Kaczyńskiego jest całkowity brak zrozumienia procesów międzynarodowych wywołany prawdopodobnie brakami wykształcenia w zakresie języków obcych. Ktoś to nie zna żadnego języka obcego nie jest w stanie zrozumieć świata poza Polską. Będąc ze szkoły Dmowskiego (jestem do dziś dumny, że Prezydent Komorowski trzykrotnie ze mną składał kwiaty pod pomnikiem tego wielkiego twórcy państwa polskiego i myślenia politycznego) nie mogłem zaakceptować działania, które prowadziło do katastrofy w relacjach międzynarodowych oraz do anarchizacji państwa wynikającej z anachronicznej formy sprawowania rządów. Kaczyński mając taki ideał jak Piłsudski nie cofnie się przed niczym. Skoro dla niego ideałem władzy jest ta zdobyta w zamachu majowym, to pamiętajmy że tam zginęło prawie pół tysiąca ludzi. Ten zamach zresztą wykopał szeroki rów pomiędzy siłami politycznymi, który doprowadził do tego że sanacja już nie mogła władzy oddać, bo zostałaby rozliczona. A w konsekwencji rządzili nami kompletni nieudacznicy, którzy doprowadzili do największej klęski Polski jaką była klęska w II Wojnie Światowej.
W świetle tego co napisałem chciałbym zaapelować również do księży biskupów polskich, aby przemyśleli swoją postawę. Dla każdego wyborcy jest oczywiste, że w ostatnich wyborach Kościół w Polsce poparł całą siłą PiS. Dla wyborcy nie liczy się bowiem stanowisko oficjalne,ale faktyczne. Dla mnie jako kandydata do Senatu, którego żaden biskup, ani ksiądz proboszcz oficjalnie nie zwalczał (a byłem w tym wyjątkiem spośród kandydatów niepisowskich) o wiele większe znaczenie miał fakt, że wszystkie ważne media katolickie centralne i regionalne wprost popierały mojego konkurenta ( to samo dotyczy innych antypisowskich kandydatów). Jeżeli ktoś chce dowodów to niech sięgnie do artykułów w Gościu Niedzielnym, Idziemy, czy do audycji w Radiu Maryja. To media w dzisiejszych czasach tworzą stanowisko Kościoła, a nie oficjalne wypowiedzi biskupów. Twierdzenie, że hierarchia w Polsce nie bierze odpowiedzialności za media katolickie jest też fałszywe, gdyż są to media, które podlegają różnym instytucjom katolickim, a zgodnie z prawem kanonicznym to biskup ma władzę i obowiązek kształtować przekaz nauczania Kościoła w swojej diecezji. Tak więc Kościół w Polsce poprzez swoje media wziął odpowiedzialność za poparcie PiS, a teraz winien w jakiś sposób odnieść się do tej odpowiedzialności. Mamy dzisiaj w nocy przyjętą przez Senat ustawę, która wprost łamie Konstytucję i nie można uniknąć odpowiedzialności w sytuacji, gdy prawie wszyscy senatorzy PiS, którzy ją przyjęli, dostali wsparcie mediów katolickich. Szanowni Księża Biskupi! Im wcześniej przyznacie się do błędu braku nadzoru nad mediami katolickimi, które gremialnie poparły jedną partię tym mniejsze będą straty po tym, jak projekt dyktatury Jarosława Kaczyńskiego minie w niesławie. Nie da się w Polsce wprowadzić dyktatury. Ustawy, które ograniczają funkcjonowanie organów konstytucyjnych są w sposób oczywisty drogą do takiej dyktatury, ale społeczeństwo jest inne niż w 2007 i szanse na utrwalenie tej sytuacji są znikome. Bardzo brakuje dzisiaj głosu Kościoła, który próbowałby pojednać zwaśnione strony. Jest on dzisiaj niemożliwy, gdyż Kościół był stroną w wyborach. Bez rozliczenia tego błędu nie będzie więc naturalnego pośrednika pomiędzy Polakami. W ten dzisiejszy Wigilijny wieczór proszę jeszcze raz księży biskupów o przyznanie się do błędu i powrót do wielkiej roli Kościoła - Narodowego Mediatora."
Dla mnie istotniejsza jest tresc listu. Ale tu tez znajduje sie odnosnik do tematu wraz z komentarzem-
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19396729,giertych-pisze-o-kaczynskim-dobrze-znam-autora-realizowanego.html#MTstream