Rozsypane małżeństwo a "uczucie" do kolegi

Yveeette

Nowicjusz
Dołączył
20 Luty 2010
Posty
11
Punkty reakcji
0
Zależy mi na opinii osób postronnych.
Od dwóch lat jestem mężatką, mam roczne dziecko. Męża znam ponad 10 lat, po ślubie zmienił się nie do poznania. Przestał mnie szanować, nie dba o mnie, nie interesuje się dzieckiem, nie interesuje się sprawami rodziny, zrobił się bardzo nerwowy i agresywny, chorobliwe zazdrosny, podejrzliwy, kilka razy mnie popchnął (nawet jak byłam w ciąży), kilka razy uderzył. To zadecydowało, że postanowiłam od niego odejść.
Między czasie mój znajomy zorientował się w sytuacji, że coś jest nie tak. Po wspólnej imprezie, kiedy wszyscy rozeszli się do domów, mój mąż znów dostał ataku nerwów i zaczął mnie popychać, aż w końcu uderzył. Przestraszyłam się i zadzwoniłam do kolegi. Wrócił się i stanął w mojej obronie. Od tamtej pory regularnie dzwonił albo pisał czy wszystko jest ok, czy z dzieckiem ok itp. Minęło parę miesięcy kiedy odważyłam się porozmawiać z nim o tym co dzieje się w moim małżeństwie. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć, wielokrotnie mi to powtarzał. Po kolejnych kilku miesiącach normalne było, że piszemy do siebie lub on dzwoni i rozmawiamy o codziennych sprawach, moich i dziecka, albo jego. Wiedział, że chce odejść od męża, starał się jak mógł odwlec mnie od tej decyzji, ale kiedy zobaczył jak to wygląda na żywo popierał mnie.
I właśnie wtedy, na spokojnie, bez emocji, patrząc z dystansu uświadomiłam sobie, że mąż jest dla mnie zupełnie obcą osobą, znam go tyle lat a tak naprawdę jakbym go nie znała. Natomiast ku mojemu zaskoczeniu zorientowałam się, że bliski stał się dla mnie kolega, dalej do mnie dzwonił, dużo pisaliśmy do siebie. Czułam się rozumiana, wiedziałam,że jest ktoś na kogo mogę liczyć - i stało się, zakochałam się. I wydawało się, że jest ok dopóki mu o tym nie oznajmiłam, bo on stwierdził, że nie czuje do mnie nic. I na tym polega mój problem; co to było? To jego zachowanie? Czy mi się naprawdę tylko wydawało, że on też coś do mnie czuje? Czy najzwyczajniej w świecie stchórzył?
Nie planowałam że obdarzę go uczuciem, to był od kiedy pamiętam świetny kumpel, nie raz rozmawialiśmy o tym jak ważna jest dla nas relacja na stopie koleżeńskiej, ale okazał większe zainteresowanie i byłam pewna, że dobrze je zrozumiałam. Między czasie, jak już wiedział, że odeszłam od męża, zmienił swoje zachowanie. Mówił, żebym dała mężowi jeszcze jedną szansę itp. Poczułam się zdradzona, zostawiona na lodzie. Powiedzieliśmy sobie sporo przykrych słów. i co teraz? Byłam szczera wobec siebie i kolegi, odchodzę od męża, ale robię to dla siebie i dziecka. Nie chcę się angażować w żadne związki itp. Zależy mi na tym koledze jako człowieku, na kimś komu mogłam zaufać, a czuje się zdyskwalifikowana jako koleżanka bo się zakochałam. nie wiem co o tym myśleć, jak się zachować, czy starać się dojść do porozumienia z kolegą, czy dać sobie czas.

Proszę wyraźcie swoje opinie, szczerze.
 

youngperson

feel sleepy
Dołączył
27 Listopad 2009
Posty
665
Punkty reakcji
14
Miasto
warmińsko - mazurskie
Może ten Twój przyjaciel boi się angażować w związek z Tobą, gdyż może ma w podświadomości, że jednak wrócisz do męża a on zostanie sam z pięknymi wspomnieniami...
 

Dhimon

Nowicjusz
Dołączył
2 Marzec 2010
Posty
34
Punkty reakcji
0
Wiek
29
Jesteś mężatką masz dziecko i wgl moze boi sie poprostu odpowiedzialnosci bo dziecko to jednak jest wielka odpowiedzialnosc .
Najlepiej postaraj sie z nim szczerze porozmawiac spotkaj sie z nim i na spokojnie wszystko sobie wyjasnijcie.
 

katja22

...
Dołączył
29 Październik 2008
Posty
2 434
Punkty reakcji
68
Miasto
far far away... Jurassic Park
Jak widać wszyscy tutaj uważają, że Twój kolega boi się odpowiedzialności, że nie jest gotowy na związek z Tobą. Być może, ale... Równie prawdopodobne wydaje mi się to, że mogłaś źle zinterpretować jego zachowanie. Mąż przestał o Ciebie dbać, przestał się interesować, zrobił się wobec Ciebie agresywny. Mogło to spowodować, że każdy przejaw zainteresowania ze strony kolegi zaczęłaś interpretować jako coś więcej niż było w rzeczywistości? Jeśli pogodziłaś się z tym, że on nic do Ciebie nie czuje i chcesz dalej mieć w nim kolegę wyjaśnij mu, że nie chodzi Ci o nic innego jak kontynuowanie znajomości na stopie koleżeńskiej.
 

MrBluesky

Nowicjusz
Dołączył
16 Luty 2010
Posty
113
Punkty reakcji
7
Cóż oczywiście nie znam twojej sytuacji tak dobrze jak Ty, ale z drugiej strony jestem facetem i wiem jak to wygląda z męskiej perspektywy. Sądzę, że twój kolega chce po prostu nim pozostać. Udzielił Ci wsparcie, kiedy go potrzebowałaś i myślę, że bardzo Cię lubi. Gdyby jednak planował ujawnić swoje romantyczne uczucia względem Ciebie, to moment był idealny. Wniosek, raczej nie jest Tobą zainteresowany jako kochanką. Myślę, że najsensowniej byłoby go przeprosić (bo rozumiem, że zrobiłaś mu awanturę), jasno określić waszą znajomość jako koleżeńską i mieć nadal oddanego przyjaciela. Zresztą moim zdaniem facet zasłużył na dobre traktowanie.
 

Yveeette

Nowicjusz
Dołączył
20 Luty 2010
Posty
11
Punkty reakcji
0
Dzięki serdeczne za wypowiedzi.
Nie wszystko mogę tu opisać, ale rozwijając swoją wypowiedź :
Niedługo po tym, jak mu powiedziałam o uczuciach, przeprosiłam go za wszystko. To była moja inicjatywa, i choć głupio się czułam, wiedziałam, że dobrze robię, przeprosiłam go. Nie ukrywam, że miałam nadzieje, że to samo usłyszę od niego, a on nie zrozumiał o co mi chodzi...
Nie raz pisaliśmy do siebie, jednak mimo moich starań, do niego nie docierało to, że ja chcę tylko koleżeńskiej znajomości. Nie dał mi szansy, bym mogła swobodnie się o tym wypowiedzieć. Obecnie jest tak, że ja już nie piszę do niego, nie narzucam się z niczym, a on mniej więcej raz na tydzień dzwoni do mnie z błahym pretekstem, nie wiem czy chce wyczuć klimat do rozmowy, czy po moim głosie zorientować się jak się sprawy mają. I choć mogłoby się wydawać, że może najłatwiej byłoby to sobie odpuścić, coś mi jednak na to nie pozwala. Staram się patrzeć na to z dystansem. Z jednej strony wiem, że oboje mamy chęć najzwyczajniej w świecie porozmawiać, a z drugiej widzę, jak każde z nas czeka na to, co zrobi druga strona. Taka zmowa milczenia. Branie siebie na wytrzymałość, kto ile wytrzyma bez kontaktu z drugą osobą. Z mojej strony: ja po prostu nie chcę się narzucać, tłumaczyć na siłę czy przekonywać do swoich poglądów. A z jego: nie wiem. Na pewno czas to najlepszy sprzymierzeniec, tylko ile to może trwać? Myślicie, że jest szansa na kontynuowanie tej znajomości?
 

niesia87

Anioł ;)
Dołączył
26 Sierpień 2009
Posty
942
Punkty reakcji
21
Wiek
37
Miasto
Łódź
Musicie dać sobie trochę czasu, skoro nie urwał się kontakt całkowicie to dobrze. Możliwe, że nie jesteś mu obojętna jako kobieta, tylko, że mógł wystraszyć się odpowiedzialności, bo masz dziecko, ale daj mu czas, może potrzebuje czasu żeby to sobie wszystko poukładać :) A co do sprawy z Twoim mężem muszę Ci pogratulować tego, że zdecydowałaś się na zakończenie tego chorego związku, bo niestety wiele kobiet wciąż tkwi w takich sytuacjach i nie potrafią odejść. Jesteś silną kobietą i życzę Ci wszystkiego najlepszego :)
 

mlodape

Nowicjusz
Dołączył
15 Grudzień 2005
Posty
848
Punkty reakcji
1
Wiek
35
Miasto
z sypialni do której wchodzi ten Miś =* :)
Skoro dzwoni co tydzień to i tak jest już dobrze. Daj temu kilka miesięcy i później możecie próbować odbudować tę relację. To bardzo trudne, ale wykonalne. Niestety muszę doradzić cierpliwość.
I raczej na Twoim miejscu nie liczyłabym na uczucie z jego strony. Gdyby coś było to powiedziałby Ci o tym przy okazji Twojego zwierzenia ale zaznaczyłby ewentualnie że nie wie czy jest gotowy na związek z Tobą.
 
Do góry