Przygodny romans.

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Podam cytat : "Złą opinię wyrabiają romansom ci ,którym nie udało się ich przeżyć"Jakie jest wasze zdanie na ten temat i na temat wierności -ogólnie.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Jest coś takiego jak "otwarty związek". Jeżeli ludzie w takim tkwią, nie będą z tym mieli problemu. Ci, którzy w związku nie siedzą żadnym, również nie będą mieli. Jeśli jednak już ktoś w nim jest, to nie widzę w tym kompletnie sensu.
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
W otwartym związku -gdy jest przyzwolenie-czy to jeszcze romans?
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
No to kolejjny cyt. :"Wierność-silne swędzenie z zakazem podrapania się"
 

los16angeles

Nowicjusz
Dołączył
4 Lipiec 2007
Posty
840
Punkty reakcji
2
Miasto
Manhatan
Romanse są atrakcyjne ale chwiejne. Przejawy skłonności do takiej formy znajomości nie idą w parze z prawdziwym związkiem. Bo albo chce się romansować albo statkować. Otwarte związki natomiast to zwykły przejaw totalnej niedojrzałości i nieumiejętności zdecydowania o swoich potrzebach. Wolałabym przeżyć przygodny romans niż tkwić w czymś równie uwłaczającym. Coś na zasadzie "mogłabyś być moją kobietą - ale nie jesteś" pozornie argumentowane, że chodzi tu tylko o seks.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
W otwartym związku -gdy jest przyzwolenie-czy to jeszcze romans?

Raczej nie, bo romans polega na kłamstwie.

Otwarte związki natomiast to zwykły przejaw totalnej niedojrzałości i nieumiejętności zdecydowania o swoich potrzebach. Wolałabym przeżyć przygodny romans niż tkwić w czymś równie uwłaczającym. Coś na zasadzie "mogłabyś być moją kobietą - ale nie jesteś" pozornie argumentowane, że chodzi tu tylko o seks.

Skoro im to nie przeszkadza, w jakim celu osądzasz? Są szczęśliwi w takim a nie innym związku, obojgu to odpowiada. Podobnie mogłabyś najeżdżać na parę składającą się osoby o upodobaniach sadystycznych i drugiej masochistycznych nazywając ich zwyrodnialcami, zboczeńcami, dewiantami. Po co? Im to pasuje, a wtarabanianie się w czyjeś poglądy, które ich spełniają nie należy do naszych obowiązków. Nikt tu nikomu krzywdy nie wyrządza. A skoro nie ma krzywdy, wolałbym zdecydowanie być w otwartym związku niż okłamywać partnerkę.
 

*Madzia*

Neurotyczna sadystka
Dołączył
17 Październik 2006
Posty
1 521
Punkty reakcji
25
Podam cytat : "Złą opinię wyrabiają romansom ci ,którym nie udało się ich przeżyć"Jakie jest wasze zdanie na ten temat i na temat wierności -ogólnie.

Nie zgadzam się z powyższym cytatem. Istnieją osoby, którym romanse w ogóle do szczęścia nie są potrzebne. Pomijając już ten fakt, iż wiąże się to z okłamywaniem partnera, to uważam, że zdecydowanie lepiej jest pozostać wiernym w związku z osobą, którą się kocha.
 

Seu

Nowicjusz
Dołączył
11 Marzec 2012
Posty
38
Punkty reakcji
0
Miasto
Oława/Wrocław
Romans absolutnie nie wchodzi w grę. Jeśli wszyscy zaczną bzykać na prawo i lewo, miłość nie będzie miała sensu. Seks będzie wszystkim, a przecież jesteśmy istotami myślącymi i uczuciowymi. Potrzeba seksu na boku, wiąże się z niespełnieniem w związku, lub niedojrzałością zdradząjacego do poważnej, opartej na zaufaniu, relacji. W jednym i drugim wypadku związek nie ma sensu, więc po co się w niego pchać? Bo inaczej "nie da", hę? Komuś zależy tylko na seksie, a druga osoba potem cierpi. Wiązać powinny się osoby, które wiedzą na czym związek polega.
 
B

Blancos

Guest
"Złą opinię wyrabiają romansom ci ,którym nie udało się ich przeżyć"
A bo ja wiem, czy to takie znowu wspaniałe przeżycie? Co prawda romansu nigdy nie miałem, ale z mojej perspektywy - chwila przyjemności, owszem, ale zazwyczaj okupiona albo wyrzutami sumienia, albo konsekwencjami tego czynu, albo dylematem, co zrobić dalej. Czasami nawet czymś więcej - takim małym, barwy cielistej, płaczącym stworzeniem, co z brzucha wychodzi po 9 miesiącach.

Z samym cytatem się nie zgadzam. Dla mnie wierność to jeden z najważniejszych filarów związku i nie wiem, czy wybaczyłbym zdradę. Być może jedną tak, ale... nie sądzę. Mam tutaj dosyć konserwatywne podejście.
 

habiiib

Nowicjusz
Dołączył
18 Lipiec 2012
Posty
317
Punkty reakcji
8
Jeśli ktoś lubi dreszczyk emocji i jest świadomy konsekwencji to droga stoi otworem. Cytat, jakby nie patrzeć, jest potwierdzany przez część osób wypowiadających się i ja go potwierdzę. W moim przypadku wygląda to tak, że mnie przygodny seks nie satysfakcjonuje. Seks z nieznajomą osobą pozbawiony jest namiętności, seks bez namiętności jest niczym pobożny przymus prokreacji i niczym więcej. Zabawa zaczyna się wtedy, gdy partnerzy się znają. Pewnie, że można romansować z osobą, którą się dobrze zna, ale nie miałem tej przyjemności(?) i chyba szybko mieć nie będę, bo przeraża mnie wikłanie się w bliższe relacje z kolejną babą. Mam po dziurki w nosie tych dwóch z domu plus matka i teściowa. Nie, podziękuję z góry.
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Jakoś romanse do mnei nie trafiają. Po to pieczołowicie wybieram kobietę, aby z nią być, a nie tam romansować na boku. Romans na boku kojarzy mi się z moją własną porażką bo przecież sam wybrałem kobietę, z którą jestem. No a że własną porażkę należy jakoś rozwiązać, zamieść no to wolę już się rozstać z taką panną, niż tam na boku romansować. Nie wiem, jakoś nigdy nie miałem ochoty ciągnąć wielu srok za ogon. Zawsze była max jedna i "przejście" do następnej było w 99 % poprzedzone byciem wolnym strzelcem. Praktycznie nigdy nie przeskakuję z kwiatka na kwiatek. Zresztą, dwóch kobiet naraz chyba bym nie zdzierżył :)

Cóż, chyba jestem staroświecki hehe - mam małe predyspozycje do romansowania, zdradzania itd. :)
 

los16angeles

Nowicjusz
Dołączył
4 Lipiec 2007
Posty
840
Punkty reakcji
2
Miasto
Manhatan
Skoro im to nie przeszkadza, w jakim celu osądzasz? Są szczęśliwi w takim a nie innym związku, obojgu to odpowiada. Podobnie mogłabyś najeżdżać na parę składającą się osoby o upodobaniach sadystycznych i drugiej masochistycznych nazywając ich zwyrodnialcami, zboczeńcami, dewiantami. Po co? Im to pasuje, a wtarabanianie się w czyjeś poglądy, które ich spełniają nie należy do naszych obowiązków. Nikt tu nikomu krzywdy nie wyrządza. A skoro nie ma krzywdy, wolałbym zdecydowanie być w otwartym związku niż okłamywać partnerkę.

Taki układ jest całkiem wygodny dla kogoś rządnego romansów czy jak kto woli dla niewiernych, kojarzy mi się raczej z wykorzystywaniem aniżeli związkiem. To jak dla mnie, nie ingeruje w cudze wybory i nie zaglądam innym do sypialni.
 

vik123

Bywalec
Dołączył
11 Listopad 2011
Posty
1 186
Punkty reakcji
45
Miasto
Perth, WA
Kazdy zyje po swojemu. Co do milosci to nie oszukujmy sie - malo kto potrafi. Wiekszosc zakochuje sie i odkochuje i ta chorobe umyslowa nazywa miloscia. Co za roznica po koleji czy na raz? Na raz ciekawiej i przyjemniej. Kobiety ktore naprawde lubia sex predzej czy pozniej beda mialy kochankow a mezczyzni kochanki. Monogamia w przyrodzie jest zadkoscia.

pozdrawiam,
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Kazdy zyje po swojemu. Co do milosci to nie oszukujmy sie - malo kto potrafi. Wiekszosc zakochuje sie i odkochuje i ta chorobe umyslowa nazywa miloscia. Co za roznica po koleji czy na raz? Na raz ciekawiej i przyjemniej. Kobiety ktore naprawde lubia sex predzej czy pozniej beda mialy kochankow a mezczyzni kochanki. Monogamia w przyrodzie jest zadkoscia.

pozdrawiam,

Rzadkością. Er-zet.

Śmiem realnie wątpić, czy się tak światu poświęciłeś by zliczyć każdego człowieka, każdego obserwować i poświęcić im swoje życie by stwierdzić, kto jest do miłości zdolny, a kto nie. Chciałbym Cię jednak wyprowadzić z błędu, jako że miłość nie jest chorobą umysłową. Aby móc stosować ten termin warto się z jego definicją zapoznać. Tak czy inaczej, miłość nie jest zdiagnozowana jako choroba wymagająca psychiatrycznego leczenia, lub jako schorzenie, przy którym kontakt z psychiatrą bądź psychologiem jest zalecany. Zatem chorobą nie jest. Mam nadzieję, że ta herezja spłonęła teraz na stosie.


EDIT: Powoli mnie wku*wia to forum, bo serdecznie dosyć mam tych ucinek posta. Jeśli zatem ktoś raczy wręczyć mi ostrzeżenie za offtop, który może się znaleźć na początku, ośmielę się nazwać go idiotą, bo nie jestem gnojem, który ma po 2 godzinach czytać czyjąś odpowiedź na temat braku sensu zawartego w wypowiedzi, gdy tak naprawdę post był 4x dłuższy i jestem kure*sko zdemobilizowany ku ponownemu jego pisaniu.
 
Do góry