Jestem bardzo młodą osobą i popełniłam wiele błędów. Mimo tego, śmiem twierdzić, że 15 lat życia to dość dużo, by móc przeprosić za nie, nawet jeśli w ten sposób pogorszę sytuację. Być może postępuję jeszcze gorzej, ale nie potrafię dusić w sobie dłużej tego jednego słowa. Najwidoczniej dojrzałam do tego, by powiedzieć:
Przepraszam.
Pozwólcie mi chociaż dziś ominąć pewne wyrażenia. Pozwólcie zwracać się do Was tak, jakbym była Wam równa. Wiem, że wiele żądam. Nigdy nie będę taka jak Wy jesteście. Przecież wiem, jak ogromna przepaść nas dzieliła, a zdaję się, że teraz jest ona i szersza, i głębsza. Z mojej winy. Mam nadzieję, że nie myślicie, iż chcę się wytłumaczyć, wybielić się. Bo nie chcę. Nie chcę, byście mieli mnie za kogoś, kim nie jestem. Właśnie po to, to piszę. Niech przeprosi Was ktoś, kogo choć trochę znacie.
Jak już wspominałam, mam 15 lat. I to tylko dlatego, że urodziłam się nieco później niż inni, ale mi to nie przeszkadza. W końcu to nie tylko wiek decyduje o mądrości. Nie wiem, czy lato było wtedy w pełni, czy też raczej dobiegało końca, ale wiem, że tata był zadowolony z tego, że przyszłam na świat. Wręcz objawiało się to lekkim szaleństwem. Wiadomo, pierwsze dziecko itd. Radość, bo nie byłam w końcu jednym z niechcianych przypadków. Wtedy. Ale teraz, jak na to patrzę, nie wiem, czy ta radość była słuszna. Jako dziecko miałam wszystko, czego pragnęłam. Nawet nie myślałam o tym, że może mi czegoś brakować. Miałam fajną rodzinę, słodycze, zabawki, książki, które początkowo niszczyłam i baśnie czytane na dobranoc. Zbyt wiele nie myślałam, ubierałam lalki w przecudne sukienki, zakładałam im różowe buciki i największym moim problemem było to, że kuzynka może się obrazić, bo nie dam jej różowej kołderki dla lalki. Dopiero teraz doceniam tamten świat dziecka, którego zupełnie nie pamiętam. Nie miałam tylko dziadka, ale byli ludzie, którzy w jakiś sposób mi go zastępowali.
Później tez nie doceniałam szkoły podstawowej. Zwłaszcza tych pierwszych czterech lat, których zupełnie nie pamiętam. Przez następne trzy snułam teorię konspiracyjne, stałam się jedną z tych, które przypadkowo dobrze się uczyły i tą, którą przytulała pani dyrektor zupełnie z nieznanych mi powodów. Byłam też jedną z czwórki, która towarzyszyła jej na każdej dłuższej wycieczce, chociaż byłaby ona niemiłosiernie nudna i uczestniczyła w niej szczególnie niewychowana szkoła. Do tej pory pamiętam to ich jedzenie trawy, czy też inne głupie zachowania.
Patrzyłam tez na rozwój kolegów, którzy stawali się coraz zabawniejsi. Później niezbyt zadowolona wkroczyłam do gimnazjum, które nie było lubianym przeze mnie miejscem. Pierwszy rok był straszny, drugi niewiele lepszy, ale dopiero teraz zrozumiałam, że jednak będę tęsknić za tym miejscem. Bo dalej może być już tylko gorzej.
Tak naprawdę, to w ciągu ostatnich trzech lat popełniłam parę większych błędów. I nikt mnie nie powstrzymał. Nie należy jednak winić ich za to. To były tylko moje mniej lub bardziej przemyślane wybory.
Jednym z nich były te listy. Wbrew pozorom napisałam to ze stoickim spokojem. Jednak przyczyną było zdenerwowanie ( tak, nazwijmy to delikatnie). Nie powinnam tego robić, wiem. Ale bałam się zrobić to w inny sposób. Zwłaszcza, ze tak naprawdę niewiele to dało. Nadal byłam szmatą, a Was to nawet nie obeszło. A Wasz syn świadomie mnie sprowokował i tamto opowiadanie… tak to był skutek.
Jednak wiem, ze to jest wyłącznie moja wina. Nie chciałam nikogo skłócić, może tylko ukarać. Może tylko pokazać Wam błędy, które popełniliście. I to był mój błąd.
Pewnie, że ideałem nie jestem i nigdy nie będę. Zbyt wiele mi do tego brakuje. Wyglądem nie zachwycam, wdzięku nie posiadam, nie potrafię sobie zjednać ludzi, prowokuję ich i dopiero robią wtedy to, czego chciałam, nie jestem miła, skażona złym dotykiem starego człowieka. Tyle.
Nie chcę byście się nade mną z tego powodu litowali. Sama nad sobą wylewam łzy. Tak, żałośnie to brzmi. Postanowiłam się zmienić, być taka jaką chciałabym być, ale nie wymażę tego, co było ani z mojej, ani z Waszej pamięci.
Wiem, że jesteście dorośli i przez to nie mogę stanąć przed Wami i przeprosić. Wiem, że jestem gorsza, bo nie jestem dyrektorem, prezydentem, lekarzem. Wiem o tym.
Nie mam Wam za złe tego tonu, szyderstw, wszystkiego. Nie mam Wam za złe pobłażliwego traktowania i tego, że dla Was jestem nikim. Dla mnie jesteście przede wszystkim ludźmi. Nie pracownikami, nauczycielami, gospodyniami domowymi, dyrektorami, ale ludźmi i uczniami świata.
Być może świat nauczył was więcej niż mnie. W końcu dłużej tu żyjecie, macie dziecko (choć nie wiem, czy chciane) i może jesteście szczęśliwi, bo przymykacie oczy na ważne sprawy.
A ja mimo wszystkiego, co mi zrobili, więc kocham ludzi.
Pamiętajcie: Dla was także jest miejsce w moim sercu.
Przepraszam.
Pozwólcie mi chociaż dziś ominąć pewne wyrażenia. Pozwólcie zwracać się do Was tak, jakbym była Wam równa. Wiem, że wiele żądam. Nigdy nie będę taka jak Wy jesteście. Przecież wiem, jak ogromna przepaść nas dzieliła, a zdaję się, że teraz jest ona i szersza, i głębsza. Z mojej winy. Mam nadzieję, że nie myślicie, iż chcę się wytłumaczyć, wybielić się. Bo nie chcę. Nie chcę, byście mieli mnie za kogoś, kim nie jestem. Właśnie po to, to piszę. Niech przeprosi Was ktoś, kogo choć trochę znacie.
Jak już wspominałam, mam 15 lat. I to tylko dlatego, że urodziłam się nieco później niż inni, ale mi to nie przeszkadza. W końcu to nie tylko wiek decyduje o mądrości. Nie wiem, czy lato było wtedy w pełni, czy też raczej dobiegało końca, ale wiem, że tata był zadowolony z tego, że przyszłam na świat. Wręcz objawiało się to lekkim szaleństwem. Wiadomo, pierwsze dziecko itd. Radość, bo nie byłam w końcu jednym z niechcianych przypadków. Wtedy. Ale teraz, jak na to patrzę, nie wiem, czy ta radość była słuszna. Jako dziecko miałam wszystko, czego pragnęłam. Nawet nie myślałam o tym, że może mi czegoś brakować. Miałam fajną rodzinę, słodycze, zabawki, książki, które początkowo niszczyłam i baśnie czytane na dobranoc. Zbyt wiele nie myślałam, ubierałam lalki w przecudne sukienki, zakładałam im różowe buciki i największym moim problemem było to, że kuzynka może się obrazić, bo nie dam jej różowej kołderki dla lalki. Dopiero teraz doceniam tamten świat dziecka, którego zupełnie nie pamiętam. Nie miałam tylko dziadka, ale byli ludzie, którzy w jakiś sposób mi go zastępowali.
Później tez nie doceniałam szkoły podstawowej. Zwłaszcza tych pierwszych czterech lat, których zupełnie nie pamiętam. Przez następne trzy snułam teorię konspiracyjne, stałam się jedną z tych, które przypadkowo dobrze się uczyły i tą, którą przytulała pani dyrektor zupełnie z nieznanych mi powodów. Byłam też jedną z czwórki, która towarzyszyła jej na każdej dłuższej wycieczce, chociaż byłaby ona niemiłosiernie nudna i uczestniczyła w niej szczególnie niewychowana szkoła. Do tej pory pamiętam to ich jedzenie trawy, czy też inne głupie zachowania.
Patrzyłam tez na rozwój kolegów, którzy stawali się coraz zabawniejsi. Później niezbyt zadowolona wkroczyłam do gimnazjum, które nie było lubianym przeze mnie miejscem. Pierwszy rok był straszny, drugi niewiele lepszy, ale dopiero teraz zrozumiałam, że jednak będę tęsknić za tym miejscem. Bo dalej może być już tylko gorzej.
Tak naprawdę, to w ciągu ostatnich trzech lat popełniłam parę większych błędów. I nikt mnie nie powstrzymał. Nie należy jednak winić ich za to. To były tylko moje mniej lub bardziej przemyślane wybory.
Jednym z nich były te listy. Wbrew pozorom napisałam to ze stoickim spokojem. Jednak przyczyną było zdenerwowanie ( tak, nazwijmy to delikatnie). Nie powinnam tego robić, wiem. Ale bałam się zrobić to w inny sposób. Zwłaszcza, ze tak naprawdę niewiele to dało. Nadal byłam szmatą, a Was to nawet nie obeszło. A Wasz syn świadomie mnie sprowokował i tamto opowiadanie… tak to był skutek.
Jednak wiem, ze to jest wyłącznie moja wina. Nie chciałam nikogo skłócić, może tylko ukarać. Może tylko pokazać Wam błędy, które popełniliście. I to był mój błąd.
Pewnie, że ideałem nie jestem i nigdy nie będę. Zbyt wiele mi do tego brakuje. Wyglądem nie zachwycam, wdzięku nie posiadam, nie potrafię sobie zjednać ludzi, prowokuję ich i dopiero robią wtedy to, czego chciałam, nie jestem miła, skażona złym dotykiem starego człowieka. Tyle.
Nie chcę byście się nade mną z tego powodu litowali. Sama nad sobą wylewam łzy. Tak, żałośnie to brzmi. Postanowiłam się zmienić, być taka jaką chciałabym być, ale nie wymażę tego, co było ani z mojej, ani z Waszej pamięci.
Wiem, że jesteście dorośli i przez to nie mogę stanąć przed Wami i przeprosić. Wiem, że jestem gorsza, bo nie jestem dyrektorem, prezydentem, lekarzem. Wiem o tym.
Nie mam Wam za złe tego tonu, szyderstw, wszystkiego. Nie mam Wam za złe pobłażliwego traktowania i tego, że dla Was jestem nikim. Dla mnie jesteście przede wszystkim ludźmi. Nie pracownikami, nauczycielami, gospodyniami domowymi, dyrektorami, ale ludźmi i uczniami świata.
Być może świat nauczył was więcej niż mnie. W końcu dłużej tu żyjecie, macie dziecko (choć nie wiem, czy chciane) i może jesteście szczęśliwi, bo przymykacie oczy na ważne sprawy.
A ja mimo wszystkiego, co mi zrobili, więc kocham ludzi.
Pamiętajcie: Dla was także jest miejsce w moim sercu.