020989
Nowicjusz
- Dołączył
- 22 Grudzień 2009
- Posty
- 1
- Punkty reakcji
- 0
Stoisz na balkonie, obserwując latarnię przy ulicy. Na chwilkę zgasła i znów błysnęła. Jest 2:55 i właśnie zdałeś sobie sprawę, że pomimo tego, że Twoja rodzina Cię kocha, jedyną rzeczą jakiej potrzebujesz jest ktoś o kogo możesz się troszczyć, ktoś kogo możesz kochać.
Więc stoisz na balkonie, obserwujesz latarnię. Może zapalisz papierosa czy dwa, ale tak naprawdę ich nie potrzebujesz. Patrzysz jak drzewo przy ulicy chwieje się na wietrze, bojąc się życia.
Może już miałeś kogoś w swoim życiu, ale wszystko poszło nie tak. To mogła być Twoja wina, ale równie dobrze, wcale nie musiałeś być temu winny. Może rzuciła Cię dlatego, że bycie z tobą powodowało u niej depresje. Później, zdałeś sobie sprawę, że właśnie straciłeś szanse aby zmienić nieco swoje życie.
Więc stoisz na balkonie.
Obserwujesz latarnię przy ulicy.
Może uronisz łzę czy dwie, ale to nie smutek którego możesz się pozbyć.
To miażdżąca duszę otchłań smutku. A Ty jesteś przestraszony i samotny, i wszystko czego pragniesz to aby ktoś podszedł do Ciebie i powiedział:
"Wszystko będzie dobrze. Chodź ze mną."
Jednak dalej stoisz na balkonie.
Obserwujesz latarnię przy ulicy.
I powoli umierasz od środka.
Dobranoc.
Więc stoisz na balkonie, obserwujesz latarnię. Może zapalisz papierosa czy dwa, ale tak naprawdę ich nie potrzebujesz. Patrzysz jak drzewo przy ulicy chwieje się na wietrze, bojąc się życia.
Może już miałeś kogoś w swoim życiu, ale wszystko poszło nie tak. To mogła być Twoja wina, ale równie dobrze, wcale nie musiałeś być temu winny. Może rzuciła Cię dlatego, że bycie z tobą powodowało u niej depresje. Później, zdałeś sobie sprawę, że właśnie straciłeś szanse aby zmienić nieco swoje życie.
Więc stoisz na balkonie.
Obserwujesz latarnię przy ulicy.
Może uronisz łzę czy dwie, ale to nie smutek którego możesz się pozbyć.
To miażdżąca duszę otchłań smutku. A Ty jesteś przestraszony i samotny, i wszystko czego pragniesz to aby ktoś podszedł do Ciebie i powiedział:
"Wszystko będzie dobrze. Chodź ze mną."
Jednak dalej stoisz na balkonie.
Obserwujesz latarnię przy ulicy.
I powoli umierasz od środka.
Dobranoc.