colombiano
Nowicjusz
- Dołączył
- 25 Styczeń 2008
- Posty
- 4
- Punkty reakcji
- 0
Od jakiegoś czasu spotykam się z dwiema dziewczynami. Muszę wybrać jakieś rozwiązanie ale każde wydaje mi się złe. Nie mogę tego już tak dłużej ciągnąć. One o sobie nie wiedzą. Dość mam tej konspiracji i życia w kłamstwie. Z Agatą jestem od ponad 3 lat. Jest w moim wieku. Jestem z nią bardzo mocno związany emocjonalnie. Jednak czasami mam wrażenie, że ten związek mnie trochę nudzi i ogranicza moją wolność indywidualną. Z kolei, kiedy się długo nie widzimy, bardzo mi jej brakuje i bardzo za nią tęsknię. Poza tym przeżyliśmy mnóstwo wspaniałych chwil i kiedy myślę, że to się może skończyć, robi mi się nieprawdopodobnie smutno i przykro. Wiem, że jeśli z nią zerwę - będzie to dla niej katastrofa. Z drugiej strony ani przeszłość ani perspektywa skrzywdzenia jej nie może mnie paraliżować.
Martę (młodsza ode o kilka lat) poznałem mniej wiecej dwa i pół miesiąca temu. Przy czym nie szukałem romansu, poznaliśmy sie dość przypadkowo i zafascynowaliśmy się sobą nawzajem. Spotykamy się. Wydajemy się sobie nawzajem bardzo interesujący. Szczerze mówiąc, nawet kiedy jestem z Agatą, nie mogę się doczekać spotkania z Martą. Myślę o niej bardzo intensywnie. Fizycznie są do siebie nawet dość podobne. Różnią się temperamentem, Marta jest znacznie bardziej ekspansywna, asertywna i bardziej aktywna pod każdym względem. Muszę zaznaczyć, że Marta bardziej pociąga mnie fizycznie.
Dostrzegam tyle samo za i przeciw zostawieniu jednej, co i drugiej. Żyję z potwornymi wyrzutami sumienia i w ciągłym stresie. Mieszkam w jednym z największych miast Polski ale ryzyko dekonspiracji jest duże. Dużo energii pochłania mi aranżowanie spotkań w taki sposób , żeby się o sobie nie dowiedziały. Ale mam wielu znajomych i balansuję po dość cienkiej linii. Jeszcze jakiś czas temu podśmiechiwałem się z podobnych historii, teraz widzę, że jest to potwornie wyniszczające psychicznie.
Rzuca się w oczy zapewne, że Martę znam zbyt krótko, żeby ją dobrze poznać. Ale żeby poznać ją lepiej w celu dokonania wyboru, musiałbym przedłużać trwanie tej sytuacji.
Mam świadomość, że zachowuję się jak żałosny hipokryta, krzywdząc i okłamując je obie. Czuję się przez to jak jakiś gówniarz albo jak słaby czlowiek. Wiem, że ludzie mają dużo poważniejsze problemy. Ale to jest dla mnie potężny problem. Czuję, że zaszedłem za daleko. Kilka dni temu po raz pierwszy w życiu upiłem się sam. Miewam koszmary senne. Czasami zastanawiam się czy nie byłoby najlepiej skończyć oba związki i zacząć życie uczuciowe od nowa. Tak mi zresztą doradził przyjaciel. Z innymi ludźmi nie potrafię o tym rozmawiać, poza tym obawiam się dekonspiracji. Jeżeli one się o sobie dowiedzą zanim podejmę jakąkolwiek decyzję, będę czuł się jak najżałośniejszy palant na świecie i będę czekał aż zapadnę się pod ziemię.
Być może ta sytuacja jest przejawem jakichś moich głębszych problemów z samym sobą. Decyzja należy oczywiście do mnie ale proszę napiszcie jak widzicie tą sytuację. Jakieś wskazówki, rady, coś o czym nie pomyślałem.
Martę (młodsza ode o kilka lat) poznałem mniej wiecej dwa i pół miesiąca temu. Przy czym nie szukałem romansu, poznaliśmy sie dość przypadkowo i zafascynowaliśmy się sobą nawzajem. Spotykamy się. Wydajemy się sobie nawzajem bardzo interesujący. Szczerze mówiąc, nawet kiedy jestem z Agatą, nie mogę się doczekać spotkania z Martą. Myślę o niej bardzo intensywnie. Fizycznie są do siebie nawet dość podobne. Różnią się temperamentem, Marta jest znacznie bardziej ekspansywna, asertywna i bardziej aktywna pod każdym względem. Muszę zaznaczyć, że Marta bardziej pociąga mnie fizycznie.
Dostrzegam tyle samo za i przeciw zostawieniu jednej, co i drugiej. Żyję z potwornymi wyrzutami sumienia i w ciągłym stresie. Mieszkam w jednym z największych miast Polski ale ryzyko dekonspiracji jest duże. Dużo energii pochłania mi aranżowanie spotkań w taki sposób , żeby się o sobie nie dowiedziały. Ale mam wielu znajomych i balansuję po dość cienkiej linii. Jeszcze jakiś czas temu podśmiechiwałem się z podobnych historii, teraz widzę, że jest to potwornie wyniszczające psychicznie.
Rzuca się w oczy zapewne, że Martę znam zbyt krótko, żeby ją dobrze poznać. Ale żeby poznać ją lepiej w celu dokonania wyboru, musiałbym przedłużać trwanie tej sytuacji.
Mam świadomość, że zachowuję się jak żałosny hipokryta, krzywdząc i okłamując je obie. Czuję się przez to jak jakiś gówniarz albo jak słaby czlowiek. Wiem, że ludzie mają dużo poważniejsze problemy. Ale to jest dla mnie potężny problem. Czuję, że zaszedłem za daleko. Kilka dni temu po raz pierwszy w życiu upiłem się sam. Miewam koszmary senne. Czasami zastanawiam się czy nie byłoby najlepiej skończyć oba związki i zacząć życie uczuciowe od nowa. Tak mi zresztą doradził przyjaciel. Z innymi ludźmi nie potrafię o tym rozmawiać, poza tym obawiam się dekonspiracji. Jeżeli one się o sobie dowiedzą zanim podejmę jakąkolwiek decyzję, będę czuł się jak najżałośniejszy palant na świecie i będę czekał aż zapadnę się pod ziemię.
Być może ta sytuacja jest przejawem jakichś moich głębszych problemów z samym sobą. Decyzja należy oczywiście do mnie ale proszę napiszcie jak widzicie tą sytuację. Jakieś wskazówki, rady, coś o czym nie pomyślałem.