Proszę o pomoc, nie daję już rady...

Asiaa123

Nowicjusz
Dołączył
7 Styczeń 2013
Posty
23
Punkty reakcji
0
witam ...

Jestem nowym użytkownikiem tego forum.
Mam problem z rodzicami. Rozpoczęłam studia na pedagogice wbrew swojej woli. Nie chciałam tego, wolałam wyjechać do pracy z chłopakiem za granicę, mam 21 lat, on już jest od dawna tam, jesteśmy razem 7 miesięcy. Chcę nadal wyjechać , widzę co się dzieje w naszym kraju i widzę jak się powodzi ludziom którzy pracują właśnie za granicą. Pracę miałabym pewną, jest mi źle tutaj na tych studiach, rodzice widzą że za każdym razem kiedy wracam po weekendzie na te studia jestem zła, płaczę, nie wytrzymuje .... źle się tu czuje, nie pasuje, nie interesuje mnie takie życie studenckie... wolałabym pracować a oni ciągle robią jakieś problemy że nauka jest na pierwszym miejscu, a co ze mną, ja już psychicznie nie wytrzymuje , czuje się jak małe dziecko... co mam zrobić żebym mogła w końcu zrobić to co chcę....
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Dziewczyno -dorosła jesteś prawda ?To twoje życie ,więc zacznij sama o sobie decydować.
 

Mike44

Nowicjusz
Dołączył
5 Styczeń 2013
Posty
17
Punkty reakcji
0
Miasto
Południe
Nie powinnaś studiować dla kogoś. Nie powinnaś robić czegoś, czego nie chcesz i z czego nie jesteś zadowolna.
Troszkę niezrozumiałe dla mnie jest dlaczego Ci się śpieszy do pracy, ale to już Twoja decyzja.

Od rodziców nie warto się odwracać mimo wszystko. Może spróbuj z nimi porozmawiać i znaleźć jakiś kompromis?
Może mogłabyś studiować za granicą jednocześnie podejmując tam pracę i byłoby to dla nich dobre rozwiązanie?

Jedno jest pewne, warto mieć wyższe wykształcenie nie koniecznie ze względu na dyplom i późniejszą pracę (bo to bywa wątpliwe),
ale ze względu na to, że studia rozwijają Cię, Twój sposób myślenia, Twoją osobowość. Na pracę jeszcze przyjdzie czas.
 

Asiaa123

Nowicjusz
Dołączył
7 Styczeń 2013
Posty
23
Punkty reakcji
0
Dziewczyno -dorosła jesteś prawda ?To twoje życie ,więc zacznij sama o sobie decydować.


a co mam zrobić jeśli ojciec ciągle mi powtarza, grozi...nie pojedziesz mozesz pomarzyc , niechce sluchac ze nie zaliczysz semestru.... ?
 

Mike44

Nowicjusz
Dołączył
5 Styczeń 2013
Posty
17
Punkty reakcji
0
Miasto
Południe
Powiedzieć mu, że ten kierunek nie jest tym co chciałabyś w życiu robić i nie ma nic wspólnego z Twoimi zainteresowaniami.
Zapytać dlaczego zmusza Cię do studiowania czegoś, czego nie chcesz?
Jeżeli odpowie że nauka jest najważniejsza to zaproponuj studia zaoczne z równoczesnym podjęciem pracy zostając w kraju.

Nie dziwie się, że nie chce Cię puścić za granicę. W końcu jestes jego córką, chce Cię mieć blisko siebie jak najdłużej.
Ale to już jest inna sprawa niż studia i praca.
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Chodzi mi o to,że wciąż zachowujesz się jak dziecko,skoro nie zgadzasz się z rodzicami to czas dorosnąć i zacząć żyć na własny rachunek.Czy chłopak chce abyś przyjechała,jakie masz możliwości techniczne?
 

Asiaa123

Nowicjusz
Dołączył
7 Styczeń 2013
Posty
23
Punkty reakcji
0
Powiedzieć mu, że ten kierunek nie jest tym co chciałabyś w życiu robić i nie ma nic wspólnego z Twoimi zainteresowaniami.
Zapytać dlaczego zmusza Cię do studiowania czegoś, czego nie chcesz?
Jeżeli odpowie że nauka jest najważniejsza to zaproponuj studia zaoczne z równoczesnym podjęciem pracy zostając w kraju.

Nie dziwie się, że nie chce Cię puścić za granicę. W końcu jestes jego córką, chce Cię mieć blisko siebie jak najdłużej.
Ale to już jest inna sprawa niż studia i praca.



i całe życie mam być z nimi pod kloszem? Już mam dosyć
Niechcę pracować tutaj, jak już napisałam znam osoby które pracują za granicą i widzę jakie efekty tego są... to jest to co chcę robić i tyle... a mówiłam tłumaczyłam i rozmawiałam z nimi o tym bardzo długo

Chodzi mi o to,że wciąż zachowujesz się jak dziecko,skoro nie zgadzasz się z rodzicami to czas dorosnąć i zacząć żyć na własny rachunek.Czy chłopak chce abyś przyjechała,jakie masz możliwości techniczne?




jasne że chce żebym przyjechała, za kazdym razem kiedy przyjeżdża mówi mi, że jest praca że wystarczy wsiąść do samochodu i jechać, już byłam na weekend tam zobaczyłam jak jest, bardzo mi się spodobało... jestem pewna że chce jechać i pracować
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Z tego co widzę nie masz w sobie za grosz natury buntownika. Musisz się im postawić. Na początku może być trudno, może to być niezwykłe i możesz się spotkać z potężną defensywą. Ale nie możesz odpuścić. Potem będzie łatwiej i postawisz na swoim. Rodzicom się wydaje, że całe życie będą mieli nad Tobą kontrolą - jeśli im na to pozwolisz, faktycznie tak będzie. Jeśli będziesz z tym walczyć, odpuszczą. Nawet jeśli będziesz musiała od nich odejść, nagroda jest wysoka i warta uwagi - wolność. W tej chwili jesteś w zasadzie niewolnicą we własnym domu. Tańczysz, jak Ci rodzice zagrają. Daj im więc do zrozumienia, że nie masz ochoty więcej tańczyć. Postawa marionetki w niczym Ci nie pomoże, bo niedługo spróbują Ci szukać odpowiedniejszego męża, a potem będą wam szukać domu i nadawać imiona waszym dzieciom. A chyba nie tego chcesz, prawda?

Rodzice mogą mieć kontrolę nad dzieckiem jedynie do pewnego momentu. Niestety zapominają, że tę granicę dawno przekroczyli i jedyne, na co dalej mogą liczyć, to nienawiść. Do tego prowadzą ich działania.
 

Mike44

Nowicjusz
Dołączył
5 Styczeń 2013
Posty
17
Punkty reakcji
0
Miasto
Południe
Do moich wcześniejszych wypowiedzi dodam tylko tyle: pamiętaj, że wielu polaków wyjeżdżając za granicę z podniesionymi głowami mówiło swoim rodzinom że jadą zarabiać, że na pewno sobie poradzą. Po kilku tygodniach / miesiącach / latach wracali z opuszczonymi głowami bo jednak nie wyszło. Znam wiele takich historii. Nic w życiu nie jest takie proste. Nie twierdzę, że u Ciebie tak będzie ale musisz o tym wiedzieć. Jak byś się czuła wyjeżdżając na własną rękę po kłótni z rodzicami, jeżeli za pół roku zerwiesz z chłopakiem, zostaniesz bez pomocy i będziesz zmuszona wrócić? Nie życzę Ci tego. Mam nadzieje, że znajdziesz mądre rozwiązanie swojego problemu.
 

Asiaa123

Nowicjusz
Dołączył
7 Styczeń 2013
Posty
23
Punkty reakcji
0
Z tego co widzę nie masz w sobie za grosz natury buntownika. Musisz się im postawić. Na początku może być trudno, może to być niezwykłe i możesz się spotkać z potężną defensywą. Ale nie możesz odpuścić. Potem będzie łatwiej i postawisz na swoim. Rodzicom się wydaje, że całe życie będą mieli nad Tobą kontrolą - jeśli im na to pozwolisz, faktycznie tak będzie. Jeśli będziesz z tym walczyć, odpuszczą. Nawet jeśli będziesz musiała od nich odejść, nagroda jest wysoka i warta uwagi - wolność. W tej chwili jesteś w zasadzie niewolnicą we własnym domu. Tańczysz, jak Ci rodzice zagrają. Daj im więc do zrozumienia, że nie masz ochoty więcej tańczyć. Postawa marionetki w niczym Ci nie pomoże, bo niedługo spróbują Ci szukać odpowiedniejszego męża, a potem będą wam szukać domu i nadawać imiona waszym dzieciom. A chyba nie tego chcesz, prawda?

Rodzice mogą mieć kontrolę nad dzieckiem jedynie do pewnego momentu. Niestety zapominają, że tę granicę dawno przekroczyli i jedyne, na co dalej mogą liczyć, to nienawiść. Do tego prowadzą ich działania.



kiedyś już się postawiłam, nie udało mi się bo sama potem odpusciłam... teraz żałuję... zrozumiałam że nie mogę dalej tak cierpień nawet jeśli jak to mówią "to tylko 3lata" to jednak są 3 lata piekła dla mnie... bo nikt nie rozumie jak mi jest źle i ciężko robić coś co mnie w ogóle nie interesuje, przebywać wsród ludzi z którymi nie mam o czym rozmawiać bo taka nie jestem... najbardziej boli to , że to co chcę zrobić nie jest niczym złym... będę musiała tak właśnie zrobic, postawić się i już nie odpuszczać... mimo tego że wiem co będzie potem... wielkie gniewanie się i nie odzywanie... ale jesli mam wybierać między tym a moim cierpieniem to już wszystko zrozumiałam... oby więcej sił

zapomniałam o czymś... moim rodzicom głównie też chodzi o to że miałabym mieszkać z chłopakiem....
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Przeczytałaś wszystko, co do Ciebie powiedziałem, czy tylko pierwsze zdanie?
 

Cebulakolandczyk

Nowicjusz
Dołączył
7 Grudzień 2012
Posty
357
Punkty reakcji
12
Rodzice zabrali Ci dowód? Skoro jesteś pełnoletnia to możesz sama decydować o swoim życiu. Możesz np. kupić bilet lotniczy i zakomunikować, że wyjeżdżasz.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Skoro wszystko, to chyba najistotniejszą rzecz pominęłaś.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Mogę. Powiedziałem Ci, byś tupnęła w podłogę i postawiła się. Ty jedynie powiedziałaś, że próbowałaś i dalej narzekałaś na rzeczywistość. To takie typowe wymigiwanie się od odpowiedzialności. Zatem, czy jesteś pewna, że faktycznie jesteś w stanie sobie poradzić w życiu, skoro ciężko jest przyjąć do wiadomości, że do jedynie od Ciebie zależą Twoje dalsze losy?

Ja się swoim rodzicom postawiłem. Nie było łatwo, zważywszy na to, w jakiej rodzinie jestem wychowany. Głęboko wierzącej, abstynenci można nawet powiedzieć, liczący na to, że ich dzieci do czegoś dojdą. Stanowczy, krytykujący nikotynę tak samo, jak samego diabła. Początkowo były solidne batalie. Zaczęło się od tego, że zacząłem palić. Nie, nie na złość im. Raczej na złość samemu sobie. Potem był alkohol (to wszystko się zaczęło od drugiej klasy liceum). Z czasem zacząłem go nadużywać. Ucieczki ze szkoły i tak dalej. Wiadomo, liceum, bunt, te sprawy. Jednak później dalej mi nie dawali spokoju. Więc zacząłem celowo przychodzić pijany. Nie kryję, początkowo nawet udawałem pijanego, by ich przyzwyczaić. Już nie ma kłótni, nie ma wojen. Ojciec mi nawet dawał potem papierosy, gdy ja nie miałem, a jeśli chodzi o alkohol, były raptem rady odnośnie jego dawkowania. Nawet do kościoła już mnie nie ganiają i, może nie tyle akceptują, co nie krytykują mego wyboru.

Jeżeli pokażesz rodzicom... jeżeli będziesz im ciągle pokazywać, że masz własną wolę, własne potrzeby (potrzeby jako takie też miałem, na których temat już wolę się nie rozpisywać), własne plany i ambicje, nie możesz ich w swojej głowie tłumić. Musisz to wszystko realizować sama. Dorosłaś już. Nie jesteś już małą dziewczynką, która musi się przytulić do mamy, bo ktoś ją w szkole pociągnął za warkocz albo przezwał. To już nie te czasy. Teraz już sama decydujesz o sobie. Twoja wiara, Twoje plany, Twoja nauka, Twoje nałogi lub (daj Boże) ich brak, Twoja praca - to jest Twój wybór. Przychodzi w życiu człowieka czas, kiedy musi się uwolnić. Jeśli Ty tego nie zrobisz, będziesz starą panną u boku swej 90-letniej kiedyś, matki. Nie ułożysz sobie życia, bo Cię trzymała na smyczy z obawy przed samotnością na starość.
 

Asiaa123

Nowicjusz
Dołączył
7 Styczeń 2013
Posty
23
Punkty reakcji
0
Mogę. Powiedziałem Ci, byś tupnęła w podłogę i postawiła się. Ty jedynie powiedziałaś, że próbowałaś i dalej narzekałaś na rzeczywistość. To takie typowe wymigiwanie się od odpowiedzialności. Zatem, czy jesteś pewna, że faktycznie jesteś w stanie sobie poradzić w życiu, skoro ciężko jest przyjąć do wiadomości, że do jedynie od Ciebie zależą Twoje dalsze losy?

Ja się swoim rodzicom postawiłem. Nie było łatwo, zważywszy na to, w jakiej rodzinie jestem wychowany. Głęboko wierzącej, abstynenci można nawet powiedzieć, liczący na to, że ich dzieci do czegoś dojdą. Stanowczy, krytykujący nikotynę tak samo, jak samego diabła. Początkowo były solidne batalie. Zaczęło się od tego, że zacząłem palić. Nie, nie na złość im. Raczej na złość samemu sobie. Potem był alkohol (to wszystko się zaczęło od drugiej klasy liceum). Z czasem zacząłem go nadużywać. Ucieczki ze szkoły i tak dalej. Wiadomo, liceum, bunt, te sprawy. Jednak później dalej mi nie dawali spokoju. Więc zacząłem celowo przychodzić pijany. Nie kryję, początkowo nawet udawałem pijanego, by ich przyzwyczaić. Już nie ma kłótni, nie ma wojen. Ojciec mi nawet dawał potem papierosy, gdy ja nie miałem, a jeśli chodzi o alkohol, były raptem rady odnośnie jego dawkowania. Nawet do kościoła już mnie nie ganiają i, może nie tyle akceptują, co nie krytykują mego wyboru.

Jeżeli pokażesz rodzicom... jeżeli będziesz im ciągle pokazywać, że masz własną wolę, własne potrzeby (potrzeby jako takie też miałem, na których temat już wolę się nie rozpisywać), własne plany i ambicje, nie możesz ich w swojej głowie tłumić. Musisz to wszystko realizować sama. Dorosłaś już. Nie jesteś już małą dziewczynką, która musi się przytulić do mamy, bo ktoś ją w szkole pociągnął za warkocz albo przezwał. To już nie te czasy. Teraz już sama decydujesz o sobie. Twoja wiara, Twoje plany, Twoja nauka, Twoje nałogi lub (daj Boże) ich brak, Twoja praca - to jest Twój wybór. Przychodzi w życiu człowieka czas, kiedy musi się uwolnić. Jeśli Ty tego nie zrobisz, będziesz starą panną u boku swej 90-letniej kiedyś, matki. Nie ułożysz sobie życia, bo Cię trzymała na smyczy z obawy przed samotnością na starość.


Dziękuję... taka wypowiedz dodaje mi sił... zrobię w końcu coś dzięki czemu będę żyła po swojemu, wytrzymam to co mnie czeka do tego czasu kiedy nie wyjade... dam radę
 

Asiaa123

Nowicjusz
Dołączył
7 Styczeń 2013
Posty
23
Punkty reakcji
0
Do moich wcześniejszych wypowiedzi dodam tylko tyle: pamiętaj, że wielu polaków wyjeżdżając za granicę z podniesionymi głowami mówiło swoim rodzinom że jadą zarabiać, że na pewno sobie poradzą. Po kilku tygodniach / miesiącach / latach wracali z opuszczonymi głowami bo jednak nie wyszło. Znam wiele takich historii. Nic w życiu nie jest takie proste. Nie twierdzę, że u Ciebie tak będzie ale musisz o tym wiedzieć. Jak byś się czuła wyjeżdżając na własną rękę po kłótni z rodzicami, jeżeli za pół roku zerwiesz z chłopakiem, zostaniesz bez pomocy i będziesz zmuszona wrócić? Nie życzę Ci tego. Mam nadzieje, że znajdziesz mądre rozwiązanie swojego problemu.


też znam taką historię... tylko że ten ktoś zacisnął zęby i został, mimo wszystko szukał pracy lepszej i znalazł , teraz mimo tego że przez rok praktycznie żył tam bez odłożonego grosza, teraz może sobie pozwolić na co tylko chce...

wiem że może być tak że z chłopakiem nie wyjdzie... ale wtedy na pewno nie wrócę tutaj... będę się starała sama tam znaleźć coś bo wiem że chce tam pracować... nie chce jechać tam tylko i wyłącznie dla niego jak to mówią moi rodzice...
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
Powiedz im ,że to nie oni będą musieli pracować w zawodzie ,który ich kompletnie nie interesuje i jeszcze w dodatku bez przyszłości jeśli chodzi o pracę w Polsce ,Że nie masz zamiaru marnować czasu na studia ,które nie są ci na razie potrzebne (jak będziesz chciała studiować to sama o tym zadecydujesz). Twoje życie twój wybór.
Oni za ciebie studiować nie będą i pracować też nie .
Musisz to podkreślić. żeby ich przekonać przedstaw im swój teraźniejszy plan na życie. Umieść gdzieś tam jakieś studia żeby byli spokojniejsi . Co postanowisz to już twoja sprawa w końcu jesteś dorosła a jak będziesz miała swoją kasę to już w ogóle. Musisz postawić w końcu na swoim , bo jak nie to całe życie będą mówić ci co masz robić. Widocznie wcześniej nie stawiłaś żądnego oporu gdy tobą dyrygowali więc to kontynuują . Powiedz że nie masz już 16 lat jesteś dorosłą w pełni świadomą kobietą.
 
Do góry