- Dołączył
- 25 Marzec 2012
- Posty
- 1 108
- Punkty reakcji
- 186
Dobra, na tytuł tematu nie miałam pomysłu.
Całe swoje głupie młodzieńcze życie myślałam, że kiedy dziecko usamodzielnia się i chce wyfrunąć ostatecznie z gniazda jest to powód do dumy. Swoje przeświadczenie o tym opierałam również o to, co mówił mi mój ojciec, który na każdym kroku przez x lat podkreślał mi, że w tym samym wieku był zawsze lepszy, bardziej wysportowany, wcześnie zaczął pracować na stałe bla, bla, bla itd. itp.
Aktualnie pracuję sobie na zlecenia, są to projekciki zazwyczaj z których się utrzymuję, co umożliwia mi pracę zdalną itd. itp., a ostatnio dostałam bardzo interesującą ofertę pracy już na etat. No i niemałe moje zdumienie było, gdy nagle moim rodzicom zaczęło zależeć na tym, abym ukończyła najpierw studia inżynierskie - argument elastycznych godzin pracy i tego, że zdobędę doświadczenie zawodowe akurat w dziedzinie, którą studiuję do nich nie dociera. A jeszcze większym zaskoczeniem dla mnie było to, że matka ma jakieś życzenia odnośnie tego ile powinnam zarabiać(), żebym miała nie przyjechać na sierpień (to miesiąc, przez którego część bywam w domu, niestety) - ku jej rozczarowaniu jest to nawet więcej, ale tego już jej nie powiedziałam.
Na moje pytanie przez telefon, z czym ona ma właściwie problem teraz, otrzymałam odpowiedź - "jak przyjedziesz, to porozmawiamy, bo nie mam kasy na koncie", jak powiedziałam, że ja zadzwonię - "tak właściwie, to teraz nie mam czasu", inny termin - "jak przyjedziesz".
Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, które podparte jest wcześniejszymi doświadczeniami, że nawet jak teraz zjadę to usłyszę "jak przyjedziesz następnym razem, to porozmawiamy" tak jakby uparcie zależało jej na tym, żeby mnie ściągnąć na ten sierpień, a wtedy będzie "po ptakach" z tą pracą ^^, bo już kiedyś była taka sytuacja, że ostatecznie nie chodziło o nic, a przeciągała sytuację do tego stopnia, że ostatecznie nie udał mi się wyjazd wtedy za granicę -.-
Czy tak zachowują się dorośli ludzie? Kiedy chcę dialogu, słyszę "zaraz", więc jak mam rozmawiać?
Nie rozumiem kompletnie tego,dlaczego miałabym im się z tego tłumaczyć i co jest złego w tym ^^
Przyznaję się, że jestem w szoku, bo pierwszy raz odczuwam jakikolwiek nacisk z ich strony na moje studia, dzięki czemu cała chęć studiowania mi odeszła ^_^ (Zawsze mi się wydawało, że uczę się dla siebie ^^).
Całe swoje głupie młodzieńcze życie myślałam, że kiedy dziecko usamodzielnia się i chce wyfrunąć ostatecznie z gniazda jest to powód do dumy. Swoje przeświadczenie o tym opierałam również o to, co mówił mi mój ojciec, który na każdym kroku przez x lat podkreślał mi, że w tym samym wieku był zawsze lepszy, bardziej wysportowany, wcześnie zaczął pracować na stałe bla, bla, bla itd. itp.
Aktualnie pracuję sobie na zlecenia, są to projekciki zazwyczaj z których się utrzymuję, co umożliwia mi pracę zdalną itd. itp., a ostatnio dostałam bardzo interesującą ofertę pracy już na etat. No i niemałe moje zdumienie było, gdy nagle moim rodzicom zaczęło zależeć na tym, abym ukończyła najpierw studia inżynierskie - argument elastycznych godzin pracy i tego, że zdobędę doświadczenie zawodowe akurat w dziedzinie, którą studiuję do nich nie dociera. A jeszcze większym zaskoczeniem dla mnie było to, że matka ma jakieś życzenia odnośnie tego ile powinnam zarabiać(), żebym miała nie przyjechać na sierpień (to miesiąc, przez którego część bywam w domu, niestety) - ku jej rozczarowaniu jest to nawet więcej, ale tego już jej nie powiedziałam.
Na moje pytanie przez telefon, z czym ona ma właściwie problem teraz, otrzymałam odpowiedź - "jak przyjedziesz, to porozmawiamy, bo nie mam kasy na koncie", jak powiedziałam, że ja zadzwonię - "tak właściwie, to teraz nie mam czasu", inny termin - "jak przyjedziesz".
Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, które podparte jest wcześniejszymi doświadczeniami, że nawet jak teraz zjadę to usłyszę "jak przyjedziesz następnym razem, to porozmawiamy" tak jakby uparcie zależało jej na tym, żeby mnie ściągnąć na ten sierpień, a wtedy będzie "po ptakach" z tą pracą ^^, bo już kiedyś była taka sytuacja, że ostatecznie nie chodziło o nic, a przeciągała sytuację do tego stopnia, że ostatecznie nie udał mi się wyjazd wtedy za granicę -.-
Czy tak zachowują się dorośli ludzie? Kiedy chcę dialogu, słyszę "zaraz", więc jak mam rozmawiać?
Nie rozumiem kompletnie tego,dlaczego miałabym im się z tego tłumaczyć i co jest złego w tym ^^
Przyznaję się, że jestem w szoku, bo pierwszy raz odczuwam jakikolwiek nacisk z ich strony na moje studia, dzięki czemu cała chęć studiowania mi odeszła ^_^ (Zawsze mi się wydawało, że uczę się dla siebie ^^).