Pomówienie W Internecie...

Daniel Lipka

Nowicjusz
Dołączył
16 Grudzień 2005
Posty
1 676
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
Kielce
Powracając do tematu, przezwisk, zbit i obelk nie cierpie na forum. A jak mi grożą zarażeniem wirusem lub czymś takim to jest juz mała przesada i wg mnie powinno sie to zgłośić gdzieś. Ale można naiazać do kultury Hip-Hop -owiej i stwożyć temat z disami czyli takim przezywaniem i besztami tak dla zabawy i na koniec każdy sie lubi i każdy Hapy. Kto słucha HH na bank wie o co mi chodzi.
 

tbrodacki

Nowicjusz
Dołączył
17 Luty 2006
Posty
21
Punkty reakcji
0
Wiek
42
Miasto
łomża
e ja tam myśle że to lekka przesada nie znam tego np:durnia ktury mnie obrarza bo poza siecią by se nie pozwolił na to wiec niech sie czuje guru taki :cenzura: :ninja:
 

Tenebris

Nowicjusz
Dołączył
24 Kwiecień 2006
Posty
30
Punkty reakcji
0
Wiek
40
"Trudna walka z pomówieniami w Internecie


Ochrona czci osób pomówionych w sieci jest trudna, ale możliwa. Odpowiedzialność karna grozi pomawiającym, natomiast cywilna administratorom serwisów.


Anonimowość w sieci bywa złudna. Przekonał się o tym student, który w księdze gości na stronie internetowej Urzędu Miasta i Gminy w Łobzie zamieścił niepochlebny wpis na temat policjanta. Po numerze IP funkcjonariusze wytropili komputer. Należał do uczelni. Poprzez szkołę dotarli do nadawcy.

Zwykli obywatele nie mają takich możliwości. Administratorzy serwisów odmawiają podania im danych osobowych użytkowników.

Według profesora Piotra Kruszyńskiego, dyrektora Instytutu Prawa Karnego Uniwersytetu Warszawskiego, powinna wówczas wkraczać prokuratura. - Może uznać, że występuje tu interes społeczny i wszcząć postępowanie z urzędu.

Jeśli internauta pisze z kafejki internetowej, jego tożsamość trudno ustalić. Czy jednak administratorowi, który decyduje o pozostawieniu wpisu, grożą jakieś konsekwencje? Odpowiedzialność karna jest wykluczona. Cywilna, łącznie z odszkodowaniem, możliwa.


"Trudne szukanie winnego w sieci


Mnożą się pomówienia w Internecie. Anonimowość w sieci sprawia, że internauci nie liczą się z konsekwencjami swoich wypowiedzi. Odpowiedzialność karna grozi tylko tym, którzy pomawiają, ale cywilna również administratorom serwisów internetowych.
Jeśli internauta pomówi kogoś, pisząc z kafejki internetowej, ustalenie jego tożsamości jest praktycznie niemożliwe
Liczne fora internetowe skłaniają do zabierania głosu na dowolne tematy. Tym bardziej że nie trzeba się podpisywać własnym nazwiskiem. I właśnie poczucie anonimowości sprawia, że łatwiej rzucać oskarżenia pod adresem innych.
Anonimowość ta bywa jednak złudna. Przekonał się o tym student jednej z gorzowskich uczelni, który w księdze gości na stronie internetowej Urzędu Miasta i Gminy w Łobzie zamieścił niepochlebny wpis na temat wymienionego z nazwiska policjanta. Po numerze IP funkcjonariusze wytropili komputer, z którego wprowadzono wpis. Okazało się, że napisano go z uczelni. Przez szkołę śledczy dotarli do nadawcy. Dwudziestotrzyletni student przyznał się do winy, a Sąd Rejonowy w Łobzie skazał go na 500 zł grzywny i pokrycie kosztów procesu.

Pseudonimy zamiast nazwisk
Zwykli obywatele nie mają jednak takich możliwości jak policjanci. I tu pojawia się problem - pomówienia i znieważenia są co do zasady ścigane z prywatnego oskarżenia i prokuratury odmawiają wszczynania spraw z urzędu. A jak napisać prywatny akt oskarżenia, nie znając danych oskarżonego? Administratorzy serwisów internetowych odmawiają osobom prywatnym podawania danych osobowych swoich użytkowników (jeśli w ogóle je znają).
Przekonał się o tym dr Waldemar K., który poczuł się urażony komentarzami internautów zamieszczonymi na forum kieleckiego wydania "Gazety Wyborczej". Administrator serwisu spółka Agora odmówiła pomówionemu podania adresów IP komputerów, z których dokonano wpisów. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że mogła tak postąpić w ówczesnym stanie prawnym. Do 1 maja 2004 r. art. 29 ust. 2 ustawy o ochronie danych osobowych nie dawał bowiem podstaw, aby domagać się udostępnienia danych od podmiotów sektora prywatnego. Na marginesie sąd wyraził wątpliwość, czy sam numer IP może być uznany za dane osobowe.

Prokuratura odmówiła zajęcia się sprawą pomówionego, a sąd uznał, że akt oskarżenia, w którym zamiast nazwisk oskarżonych widnieją ich sieciowe pseudonimy, jest bezskuteczny.

Prokurator powinien pomóc
Co w takim razie mają robić pokrzywdzeni? - Pewną możliwość daje art. 488 kodeksu postępowania karnego, choć jest bardzo rzadko stosowany. Mówi, że policja na żądanie pokrzywdzonego przyjmuje skargę i w razie potrzeby zabezpiecza dowody, po czym przesyła skargę do właściwego sądu - mówi prof. Piotr Kruszyński, adwokat i dyrektor Instytutu Prawa Karnego UW.

Jego zdaniem, gdy pokrzywdzony nie ma możliwości ustalenia sprawców pomówienia, może w to zaangażować się również prokuratura. - Powinna uznać, że występuje tu interes społeczny, i wszcząć postępowanie z urzędu - wskazuje.

Podobnego zdania jest prokurator Maciej Kujawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Prokuratorzy powinni uznać, że jeśli pokrzywdzony nie może sam ustalić sprawców pomówienia, to występuje interes społeczny. I nawet jeśli później umorzą postępowanie, to pokrzywdzony, mając wgląd do akt, będzie mógł sporządzić prywatny akt oskarżenia - uważa.

Odpowiedzialność cywilna, nie karna
Jeśli internauta pomówi kogoś, pisząc z kafejki internetowej, ustalenie jego tożsamości jest praktycznie niemożliwe. Tymczasem niepochlebny wpis pozostaje w sieci. Pojawia się więc pytanie, czy administrator serwisu, który decyduje o pozostawieniu wpisu, ponosi jakąś odpowiedzialność?

Prof. Kruszyński nie ma wątpliwości, że o odpowiedzialności karnej nie może być mowy. Do podobnego wniosku dochodziły sądy, przed którymi toczyły się takie sprawy. Prezydent Ostrołęki Ryszard Załuska oskarżył o znieważenie i pomówienie za pomocą "środków masowego komunikowania" administratora strony [www.moja-ostroleka.pl,] na której internauci zamieścili niepochlebne wpisy. Sąd uznał, że autor strony nie może odpowiadać karnie za zamieszczane na niej przez kogoś innego informacje.

Odpowiedzialność cywilna (łącznie z ewentualnym odszkodowaniem) nie jest jednak wykluczona. Można tu bowiem mówić o zaniechaniu, tym bardziej gdy pomówiony zwróci się do właściciela serwisu o usunięcie pomawiającej go informacji, a ten odmówi. Zarządca strony internetowej jest wówczas winny tego, że dopuszcza do dalszego naruszania dóbr osobistych, pozwalając, by komunikat nadal był publicznie dostępny. .

SŁAWOMIR WIKARIAK art.. RZ



Wolność słowa ma granice. Sam Internet jest jednak transgraniczny i w dużym stopniu daje poczucie anonimowości. Ta właśnie anonimowość często ośmiela komentatorów do wypowiedzi nieodpowiedzialnych, które zagrażają dobremu imieniu innych lub je naruszają, a często również mogą wypełniać znamiona przestępstwa. Wszelkie pomysły zmierzające do ograniczenia anonimowości spotykają się z ostrą reakcją ze strony społeczności internetowej. Poszukiwać więc należy innych rozwiązań, które będą dawały skuteczną ochronę osób trzecich. Przyjęte w prawie prasowym instytucje sprostowania i odpowiedzi nie będą jednak gwarantowały poszanowania praw poszkodowanych. Raz opublikowana informacja zaczyna żyć własnym życiem, oderwana jest często od pierwotnego miejsca jej opublikowania. Być może tak jak próbuje się to robić w przypadku walki ze spamem, konieczne będzie ograniczenie wolności słowa przez techniczne wymuszenie ujawnienia danych komentatora. Numerowi IP nie da się postawić zarzutów, a trudno się zgodzić z tezą, iż wolność słowa oznacza całkowity brak poszanowania dla praw innych aktorów społeczeństwa informacyjnego."
 

Merkury

Nowicjusz
Dołączył
3 Styczeń 2007
Posty
136
Punkty reakcji
0
Proszę o zamknięcie tego tematu ponieważ nikt tu nie napisał od 8 miesięcy
 
Do góry