polonistyka?

estella

Nowicjusz
Dołączył
27 Kwiecień 2009
Posty
83
Punkty reakcji
3
Wiek
32
Mam pewien problem. Jestem w w drugiej klasie liceum, to klasa humanistyczna. Wiem, że pewnie większość z Was powie, że poszłam na łatwiznę, ale to nie tak. Chcę iść na polonistykę i potem...uczyć. To jest po prostu coś, co lubię najbardziej na świecie. Boję się tylko, że nie będę miała potem pracy;( co doradzacie? mam jeszcze rok do matury... Oczywiście mam plan "B", ale najbardziej bym chciała być polonistką. Warto? Może jest tu ktoś po polonistyce, kto mi coś podpowie? Z góry dzięki!;)
 

hsz

Essylt długowłosa.
Dołączył
2 Lipiec 2007
Posty
1 253
Punkty reakcji
3
Wiek
33
Miasto
Poznań
Moja mama jest polonistką w klasach 4-6. Zawsze ma tonę zeszytów do poprawiania, pisze jakieś scenariusze przedstawień i później z dziećmi je wystawia, ogólnie uważam, że polonista ma z nauczycieli najgorzej, najwięcej pracy po godzinach. Dodaj sobie do tego wychowawstwo, masę spraw do załatwienia, jakaś chora dokumentacja, wywiadówki, załatwianie konfliktów między uczniami, innymi nauczycielami, rodzicami. Robienie awansów, grube teczki, ciągłe doszkalanie się. Chyba że ktoś naprawdę kocha ten zawód i uważa go za swoje powołanie, wtedy przynosi to satysfakcję. Chociaż zmęczenia i tak po pewnym czasie nie unikniesz. Zszargane nerwy to chyba też rzecz nieunikniona. To wszystko czeka cię jak już dostaniesz upragnioną posadę. Zastanów się ;p
Ale załóżmy, że wiesz czego chcesz. Hmmm... moja ciotka (28 lat) też skończyła polonistykę. Nie znalazła pracy w zawodzie, we wszystkich szkołach w Rzeszowie mówili jej, żeby przyszła za 20 lat, wtedy zwolni się etat ;] Teraz pracuje w księgarni. Nie wiem jak jest w większych miastach, podowiaduj się. Myślę, że musisz liczyć na spore szczęście.
Jeszcze jedna rzecz: mówi się, że jeśli ktoś jest naprawdę dobry w swojej dziedzinie to zawsze pracę znajdzie. Nie wiem. Wprawdzie żyję taką nadzieją, bo za kilka lat będę po studiach i to będzie mój problem. Ale mam wrażenie, że dzisiaj ważniejsze są znajomości niż umiejętności, przykra prawda.
To są moje doświadczenia i odczucia, może nie przejmuj się nimi zbytnio, tylko zasięgnij jeszcze dodatkowych opinii ;)
 

Keehl

positive thinking sucks
Dołączył
4 Grudzień 2009
Posty
982
Punkty reakcji
35
Miasto
Śląsk Cieszyński
Moja babcia jest polonistką, uczyła w gimnazjum. Mój ojciec jest polonistą (specjalność nauczycielska), pracuje jako handlowiec :D
Praca nauczyciela polskiego jest naprawdę trudna. Ze wszystkich nauczycieli to on najbardziej jest narażony na rutynę i wypalenie zawodowe, ze względu na materię, z którą pracuje - literatura. To nie jest coś, co można zmierzyć, opisać wzorem, podać definicję i wymagać jej zapamiętana, mimo że niektórzy poloniści próbują tak robić (rozstrzelać ich). To są emocje, uczucia, refleksje, a uwierz, że uczniowie będą mieli głęboooko w d... Twoje emocje, uczucia i refleksje. A do matury czy tam egzaminu nauczyć ich trzeba. Nie licz, że będziesz mentorem, niosącym kaganek oświaty wdzięcznej dziatwie. Większość będzie po chamsku traktować ciebie i Twój przedmiot jak wrzody na tyłku. To naprawdę potrafi zdemotywować. Z drugiej strony, myślę, że dla tych kilku, którzy będą chcieli się czegoś dowiedzieć, warto zostawać nauczycielem. Oczywiście, jeżeli masz w sobie wystarczająco dużo samozaparcia i w ogóle twarda jesteś, nie "miętka" ;) Możesz też mieć takie szczęście, jakie ma mój polonista - nieskromnie powiem, że ma się z nami fantastycznie, ale to raczej wynika z jego baaardzo specyficznego podejścia do pracy i naszego baaardzo specyficznego podejścia do jego pracy :D
Zrób eksperyment - wyobrażaj sobie na lekcjach, że to ty jesteś nauczycielem. I pomyśl, jak byś się czuła w tej roli. Kiedy stoisz przed tymi 20, 30 osobami, każda z nich robi co innego, żadna nie robi niczego związanego z lekcją, a ty masz do nich mówić przez następne 45 minut tak, żeby coś z tego wiedzieli, nierzadko znosząc chamstwo albo arogancję.
W ogóle to nie żebym Cię zniechęcał. Sam kiedyś chciałem być nauczycielem, ale to przemyślałem. Efekt przemyśleń możesz przeczytać wyżej - podzieliłem się nimi, bo jestem bardzo szczęśliwy, że w porę doszedłem do takich wniosków.
Co do pracy to myślę, że dla polonisty zawsze się jakaś gdzieś znajdzie. Życzę Ci, żebyś znalazła i była z niej zadowolona.
 

sikorzwp1

Nowicjusz
Dołączył
14 Październik 2009
Posty
59
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Miasto
Chełm
Moja babcia jest polonistką, uczyła w gimnazjum. Mój ojciec jest polonistą (specjalność nauczycielska), pracuje jako handlowiec :D
Praca nauczyciela polskiego jest naprawdę trudna. Ze wszystkich nauczycieli to on najbardziej jest narażony na rutynę i wypalenie zawodowe, ze względu na materię, z którą pracuje - literatura. To nie jest coś, co można zmierzyć, opisać wzorem, podać definicję i wymagać jej zapamiętana, mimo że niektórzy poloniści próbują tak robić (rozstrzelać ich). To są emocje, uczucia, refleksje, a uwierz, że uczniowie będą mieli głęboooko w d... Twoje emocje, uczucia i refleksje. A do matury czy tam egzaminu nauczyć ich trzeba. Nie licz, że będziesz mentorem, niosącym kaganek oświaty wdzięcznej dziatwie. Większość będzie po chamsku traktować ciebie i Twój przedmiot jak wrzody na tyłku. To naprawdę potrafi zdemotywować. Z drugiej strony, myślę, że dla tych kilku, którzy będą chcieli się czegoś dowiedzieć, warto zostawać nauczycielem. Oczywiście, jeżeli masz w sobie wystarczająco dużo samozaparcia i w ogóle twarda jesteś, nie "miętka" ;) Możesz też mieć takie szczęście, jakie ma mój polonista - nieskromnie powiem, że ma się z nami fantastycznie, ale to raczej wynika z jego baaardzo specyficznego podejścia do pracy i naszego baaardzo specyficznego podejścia do jego pracy :D
Zrób eksperyment - wyobrażaj sobie na lekcjach, że to ty jesteś nauczycielem. I pomyśl, jak byś się czuła w tej roli. Kiedy stoisz przed tymi 20, 30 osobami, każda z nich robi co innego, żadna nie robi niczego związanego z lekcją, a ty masz do nich mówić przez następne 45 minut tak, żeby coś z tego wiedzieli, nierzadko znosząc chamstwo albo arogancję.
W ogóle to nie żebym Cię zniechęcał. Sam kiedyś chciałem być nauczycielem, ale to przemyślałem. Efekt przemyśleń możesz przeczytać wyżej - podzieliłem się nimi, bo jestem bardzo szczęśliwy, że w porę doszedłem do takich wniosków.
Co do pracy to myślę, że dla polonisty zawsze się jakaś gdzieś znajdzie. Życzę Ci, żebyś znalazła i była z niej zadowolona.

bardzo dobry post. a najwieksza demotywacja dla przyszlego polonisty jest chyba po obejrzeniu "Dniu Swira" hehe :) No i jak napisales duzo od szczescia zalezy. W podstawowce i gimnazjum mialem polonistki za wychowawczynie, ale akurat trafily jej sie w miare dobre i fajne klasy jak dla nauczyciela :) dla nauczyciela gimnazjum jest to wazne, bo tu arogancja i chamstwo jest na porzadku dziennym. I choc czasem pokrzyczaly to ogolnie nie widac, by miały doła, chociaz w SP jednak wycha miala z nami niemałą przeprawe ;p a teraz w LO nasza sorka ( nieco po trzydziestce ) bardzo nas lubi, wszyscy sie ucza, albo pozoruja nauke i to jej sie podoba, wymaga, ale ma w sobie cos takiego, ze tak oddzialywuje na twoja psychike, ze ma sie ochote wziac w garsc i sumiennie napisac spr/poprawic ocene i raz gdy miala b. dobry humor wzruszona przyznala, ze kocha swoja prace. I to jest wlasnie to szczescie. Ale nie oszukujmy sie, ciezko jest trafic do takiej placowki, takiej klasy, gdzie mlodziez powszechnie bedzie cie rozumiec. Profil humanistyczny w renomowanym liceum to jest marzenie, ale to jest rowniez zaledwie odsetek takich miejsc pracy. Z drugiej strony jezeli jestes otwarta, pogodna, usmiechnieta, chcesz wystrzec sie bledow zakompleksionych nauczycieli, ktorych nikt nie lubi, ale i wymagajaca i pracowita to niewykluczone, ze praca i w jakims patologicznym gimnazjum moze sprawic przyjemnosc :] a jak tak bardzo Cie kreci polonistyka, to czego masz rezygnowac? i na jakas politologie isc? a tak bedziesz z zawodu naucycielem polskiego :) poza tym pracowniczki pedagogiczne nie mają wiekszych problemow zwiaznych z konsekwencjami macierzynstwa, spokojnie ( o ile nie zdoluja ich uczniowie xD ) moga wiesc zycie rodzinne, bo w firmach to wiadomo jak jest- zakaz zachodzenia w ciaze, wywalanie z roboty i ogolnie nieprzyjemna atmosfera dla mlodych matek...
 

avalanche100

Nowicjusz
Dołączył
22 Wrzesień 2009
Posty
75
Punkty reakcji
1
Miasto
wszędzie, czyli nigdzie
Ja kiedyś, zanim zrozumiałam że medycyna to mój konik, chciałam zostać polonistką. Na szczęście się ocknęłam. Wiem że bez cierpliwości, pasji odrobiny dobrych chęci nic nie zdziałasz a tylko doprowadzisz się do stanu w którym wszystko cię albo denerwuje albo wszystko robisz mechanicznie.
A i ty będziesz na tym cierpiała i wszyscy wokół ciebie.
Dlatego jeśli jesteś pewna że wytrzymasz i dasz radę to idź. Ale jestem prawie pewna (patrząc na moje polonistki z SP i GIM) że to co teraz uwarzasz za pasję to za kilka lat kiedy już skończysz studia i pójdziesz szukać pracy w szkołach, będziesz słyszała tylko "dziękujemy ale proszę się zgłosić za kilka lat" to będziesz przeklinała dzień w którym zdecydowałaś się na te studia. Chociarz jesli to twoje marzenie to może nie będzie tak źle, chyba zawsze się można przekwalifikować. Nie chcę cię zniechęcać ale poloniści to ludzie którzy mają najwięcej roboty z n-li i najmniej szanowani wśród uczniów.
A jaki jest Twój plan "B"?
 
Do góry